One Direction

One Direction

25 kwietnia 2013

NIALL - ROZDZIAŁ X

HEJKA :)

Męczyłam się i nie mogłam nic wymyślić aleee... coś jednak powstało ;) Oto dziesiąta część Nialla, życzę miłej lektury :)

ROZDZIAŁ X


   - Przecież on mnie nawet nie wpuści - zaczęłam panikować stojąc już pod drzwiami z Harrym.
   - Oj przestań , więcej odwagi dziewczyno - zaśmiał się chłopak i nacisnął klamkę od drzwi , były zamknięte.
   - Ej co jest ? - wyraźnie się zdziwił - No tak , oczywiście... Tomlinson otwieraj !!! - zaczął się drzeć waląc w drzwi , po chwili zostały otwarte.
   - Chłopcze a czy nikt cię nie nauczył używać dzwonka do drzwi a najlepiej to brać klucze ze sobą ? - zapytał go rozbawiony Louis który otworzył nam drzwi , Harry nic nie mówiąc walnął go "w pewne miejsce" i ciągnąc mnie ze sobą , wszedł do środka.
   - A kogóż to moje oczy widzą ? - spytał Lou który po krótkiej chwili doszedł do nas - Niall jest u siebie i właśnie tworzy - zaśmiał się po raz kolejny chłopak , nie wiem jak on to robił , jak mógł mieć przez cały czas taki dobry humor , kochany głupolek.
   - Idź do niego - zachęcił mnie Harry a ja posłusznie zrobiłam to o co poprosił i już stałam pod pokojem Nialla pukając niepewnie w drzwi.
   - No właź po co pukasz ?! - usłyszałam i powolnym krokiem weszłam do pokoju w którym był Niall.
   - Hej - powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
   - Julia ? Co ty tu robisz ? - zapytał naprawdę zdziwiony moim widokiem Niall.
   - Przyszłam porozmawiać - odparłam.
   - Cóż za zmiana , raz chcesz a raz nie chcesz , zastanów się w końcu o co ci chodzi dziewczyno - powiedział blondyn.
   - Cały czas chcę , nigdy nie myślałam inaczej - zaczęłam się tłumaczyć.
   - Mam ci odświeżyć pamięć ? - spytał ironicznie chłopak.
   - Ten list to jakieś bzdury , wyssane z palca bzdury , ja tego nie napisałam i nie mam pojęcia jak ktoś mógł ci coś takiego napisać - powiedziałam.
   - Proszę cię nie kłam , nienawidzę kłamstwa - odpowiedział.
   - Jak mam ci udowodnić że nie kłamię ? Niall , w życiu bym cię nie odrzuciła , w pewnym stopniu zmieniłeś moje życie i nie mogłabym cię w taki sposób potraktować , uwierz mi - powiedziałam już prawie ze łzami w oczach.
   -  W takim razie kto to napisał ? - zapytał ponownie chłopak.
   - Nie mam zielonego pojęcia ale obiecuję że się dowiem i wyjaśnię sobie to na poważnie z tą osobą - odparłam - Proszę , nie miej do mnie żalu - dodałam.
Blondyn podszedł do mnie , uśmiechnął się pięknie i... przytulił mnie mocno do siebie. W tym momencie kamień spadł mi z serca , ucieszyłam się że go nie straciłam i że wszystko mu wyjaśniłam bo śmiało mogę powiedzieć , że jest on dla mnie najlepszym przyjacielem.
   - Jesteś może głodna ? - zaproponował wesoło Niall.
   - Muszę wracać do domu - odparłam.
   - Oj tam , odwiozę cię , nie daj się prosić bo i tak cię nie wypuścimy , bynajmniej ja - zaśmiał się blondynek.
    - Ok , parę minut - odpowiedziałam również ze śmiechem i wspólnie podążyliśmy w stronę kuchni jednak zanim tam dotarliśmy to minęliśmy całą bandę która po tym jak zapewne nas podsłuchiwała nie wiedziała co ma ze sobą zrobić i podpierała niezgrabnie ścianę.
   - Nie zwracaj na nich uwagi , to idioci – powiedział wesoło Niall.
   - Eeeej !! – obruszył się Lou z udawaną złością.
   - Tak Lou, ty w szczególności – przytaknął blondynowi Harry szturchając go.
Wszyscy oczywiście musieli wybuchnąć śmiechem ze mną na czele i wszystko byłoby dobrze gdyby nie mój dzwoniący telefon a właściwie to nie mój tylko jakiś służbowy telefon taty bo mój oczywiście został mi zabrany :
   - Tak słucham ?
   - Julia ? Co robisz ? Śpisz już ? – usłyszałam głos taty.
   - Nie tato, jest przecież dopiero 20 – odparłam.
   - A no tak, przepraszam – powiedział mój ojciec.
   - Coś się stało że dzwonisz ? – spytałam.
   - Mama gorzej się poczuła więc za jakieś pół godziny będziemy w domu – odpowiedział tata.
   - Ok, nie ma sprawy, do zobaczenia – powiedziałam i rozłączyłam się. Cholera.
   - To na co masz ochotę ? – zapytał wesoło Niall kiedy skończyłam rozmawiać przez komórkę. Nie mogłam tu dłużej zostać, jak najszybciej musiałam znaleźć się w domu żeby wyprzedzić rodziców więc uśmiechając się tylko nerwowo odpowiedziałam :
   - Przepraszam ale muszę wracać do domu, teraz – dodałam.
   - Ok rozumiem – powiedział blondyn – W takim razie chodź, odwiozę cię – dodał i zarzucił na siebie rozpinaną bluzę.
   - Trzymajcie się chłopaki – powiedziałam tylko na odchodne do reszty a później w ekspresowym tempie pobiegłam za Niallem do jego auta.
   - Nie możesz tak w nieskończoność uciekać – skwitował chłopak kiedy byliśmy już w drodze.
   - Wiem ale niedługo już z tym skończę – odpowiedziałam.
   - Sorry ale twoja rodzina jest naprawdę nieźle pokręcona – stwierdził blondyn.
   - Kiedyś tacy nie byli, to znaczy mama – powiedziałam.
   - To wszystko co się dzieje w twoim domu źle na ciebie wpływa – odparł Niall.
   - Za kilka miesięcy się stamtąd wyprowadzę i wszystko się zmieni – powiedziałam.
   - Dokąd chcesz się wyprowadzić ? – spytał chłopak spoglądając na mnie.
   - Jeszcze nie wiem ale coś wymyślę – odpowiedziałam.
   - Zawsze możesz na mnie liczyć, jakbyś czegoś potrzebowała to mów – uśmiechnął się.
   - Pamiętasz drogę ? – zapytałam się ot tak.
   - Chyba tak, mam nawigację więc na pewno się nie zgubimy – zaśmiał się chłopak a ja wyjrzałam przez szybę aby popatrzyć w ciemne i o dziwo gwieździste niebo.
Niall prowadził w skupieniu ale mimowolnie zaczął nucić sobie jakąś piosenkę, spodobało mi się to, wydawał się taki beztroski i szczęśliwy.
   - Co to za piosenka ? – spytałam.
   - „It’s a beautiful day” Michaela Buble, uwielbiam gościa – odpowiedział.
   - Słyszałam – powiedziałam.
   - Domyślam się – odparł.
   - Eeem… Niall ? Jesteś pewien że dobrze jedziemy ? – zmieniłam temat bo było już ciemno a ja nie kojarzyłam tej ulicy przez którą właśnie teraz przejeżdżamy .
   - Raczej tak, GPS pokazuje mi tą trasę – odpowiedział chłopak.
   - Ale on może się mylić – powiedziałam.
   - Mam prawko od niedawna więc nie znam jeszcze tak dobrze dróg – wytłumaczył się.
   - I co teraz ? – spytałam.
   - Spokojnie, zaraz wyjedziemy na jakąś główną – uspokoił mnie jednak ja nie myślałam tak pozytywnie jak on.
Minęło parę minut. Zaczynałam się już denerwować że zabłądzimy i nie wrócę do domu na czas a to skończy się niezłą jazdą. Niall starał się zachować spokój ale chyba też zaczynał pomału panikować.
   - Cholera – powiedział i wystukiwał coś na tej swojej nawigacji.
   - Co jest ? – ożywiłam się.
   - Nie wiem jakim cudem, ale właśnie wyjechaliśmy z miasta – odpowiedział zdezorientowany a mi od razu zrobiło się gorąco.
   - Co?!
   - Jesteśmy kilka kilometrów za miastem – wytłumaczył Niall.
   - Żartujesz prawda ? To taki żarcik na rozluźnienie atmosfery tak ? Niall to nie jest śmieszne – panikowałam.
W końcu zjechaliśmy na jakieś pobocze. Było bardzo ciemno i jedyne co nas oświetlało to auta przejeżdżające obok nas.
   - Co teraz zrobimy ? – spytałam cała dygocząc z nerwów, strachu i trochę też z zimna.
   - Spokojnie – odpowiedział chłopak – Zaraz zadzwonię po Louisa albo Harry’ego, któryś z nich tu przyjedzie i pokaże nam jak stąd wyjechać a potem od razu odwiozę cię do domu, obiecuję – powiedział.
Wiedziałam że nie mogę czekać, że już powinnam być u siebie. Wiedziałam jak się skończy mój powrót do domu. Mój szlaban będzie trwał chyba wieczność. A już tak dobrze szło.
   - Proszę, trzymaj – z rozmyślań wyrwał mnie Niall który podał mi swoją pachnącą bluzę, na pewno zauważył że zmarzłam.
   - Dziękuję – odpowiedziałam i mimo całego stresu uśmiechnęłam się do niego najszczerzej jak tylko potrafiłam.
   - Potrzebujesz jeszcze czegoś ? – zapytał chłopak.
   - Dzwoń – ponagliłam go.
   - No już już – odparł i wybrał odpowiedni numer, po chwili ktoś odebrał.
   - Zayn ? Czemu odbierasz telefon Harry’ego ? – zdziwił się blondyn – I zostawił telefon w domu ? To gdzie on polazł ?! No dobra okej… a Louis ? No to zawołaj go. To wejdź do łazienki i mu powiedz. Zapukaj. Tak. Nie. Właściwie tak ale ty nie możesz pomóc. Wlazłeś ? Każ mu otworzyć. To krzyknij ! Niech nie robi sobie jaj, to poważna sprawa. No nareszcie. Louis ? No przepraszam cię bardzo że przeszkodziłem w kąpieli. Jaką gumową kaczkę ?! Przestań i posłuchaj. Odwoziłem Julię do domu… ale daj mi skończyć. Nie. Zbok ! A więc odwoziłem ją do domu… TAK ! I tak jakoś wyszło że zboczyliśmy niechcący z trasy. Nie łap mnie za słówka. Tak, zboczyliśmy i nie wiemy jak wrócić albo jechać dalej. Jest już ciemno a to jakieś przedmieście. Dzwonię bo chcę żebyś tu przyjechał i pomógł nam trafić do domu Julii a później mi do nas. Harry zostawił telefon przez który teraz zresztą gadasz ze mną. To ubierz gacie i spodnie i przyjedź ! Louis… gdzie jesteśmy ? Poczekaj.
Po długiej dyskusji Niall wytłumaczył Louisowi drogę a ten powiedział że postara się dotrzeć mniej więcej w ciągu pół godziny. Wiedziałam że już po mnie ale nie to było teraz najważniejsze. Mimo wszystko chciałabym się już znaleźć w swoim domu a najlepiej w swoim łóżku.
   - No, niedługo będzie a w razie czego będzie dzwonić – powiedział blondyn.
   - Super – odpowiedziałam bez emocji.
   - Jesteś na mnie zła ? – spytał chłopak.
   - Nie nie jestem, naprawdę nie jestem – uśmiechnęłam się w odpowiedzi – Przecież to nie twoja wina, w końcu chciałeś dobrze – dodałam.
   - Dalej ci zimno ? – zapytał ponownie bo mimo jego bluzy dalej troszkę się trzęsłam. Niall musiał zgasić silnik żeby nie wyczerpywać akumulatora więc siedzieliśmy po ciemku i w zimnym no ale tak musiało być. W sumie nie było nawet najgorzej.
   - Chodź – powiedział blondyn.
   - Gdzie ? – spytałam śmiejąc się.
   - Ogrzeję cię – odpowiedział i przy tym słodko się zarumienił.
   - Jak ? – zapytałam niepewnie.
Niall odsunął siedzenie kierowcy do tyłu tak żeby było więcej miejsca i powiedział:
   - Siadaj na kolana.
Bez słowa otworzyłam drzwi, obeszłam auto dookoła i podeszłam do drzwi od strony blondyna. On mi otworzył i powiedział :
   - Wskakuj.
Po czym wgramoliłam się z powrotem do samochodu tym razem usadawiając się na kolanach Nialla. Trochę głupio się czułam, to była niezręczna sytuacja ale było mi ciut cieplej. A żeby było jeszcze lepiej, chłopak przytulił mnie mocno do siebie i zaczął pocierać plecy rękoma.
   - Teraz jest dobrze – odpowiedziałam i zarumieniłam się jak burak.
   - Tak, idealnie – powiedział.
Ciemno, zimno a do domu daleko – tak to można podsumować. Czekaliśmy na Louisa no ale to trochę trwało. Z nudów zaczęliśmy sobie rozmawiać by po chwili wybuchnąć śmiechem. Niall ma kosmiczne poczucie humoru.
   - No gdzie on do cholery jest ? – zbulwersował się chłopak ale zrobił przy tym taką minę, że nie mogłam się powstrzymać od chichotu.
   - Zaraz będzie, uspokój się – odpowiedziałam przez śmiech – Aż tak ci tu źle ? – spytałam.
   - No nie ale myślałem że zależy ci na czasie –odpowiedział.
   - Hmmm wiesz co ? W sumie to już nie – stwierdziłam i zsunęłam się z blondyna aby wrócić na swoje miejsce ale złapał mnie za ramię tak, że z rozpędu zderzyliśmy się czołami. Ała.
   - Dokąd uciekasz ? – zapytał stykając się z moją głową.
   - Już mi ciepło więc nie muszę dłużej siedzieć ci na kolanach, pewnie ci ciężko – odpowiedziałam.
   - Wcale nie, nie odchodź – wyszeptał, zamknął oczy i zbliżył swoje wargi do moich.
   - Schodzę, puść mnie – droczyłam się z nim lekko chichocząc.
   - Nie – odpowiedział.
   - T… - nie zdążyłam powiedzieć bo zamknął mi usta pocałunkiem, słodkim i delikatnym pocałunkiem przez który kompletnie się rozpłynęłam. Nagle poczułam chęć na coś lepszego więc objęłam dłońmi jego twarz i już miałam przystępować do działania ale nagle… ktoś zapukał głośno w naszą szybę. Jezu, jak ja się wystraszyłam.
   - O Matko ! – aż podskoczyłam.
   - Ty kretynie ! – krzyknął Niall.
Okazało się że to Louis przybył „z odsieczą” i przyłapał nas. Zkumulowały się we mnie chyba wszystkie możliwe emocje, z Niallem było chyba tak samo.
   - Tak właśnie myślałam że tak wygląda to wasze „zabłądzenie” – skomentował żartobliwie Louis.
   - Cicho ! Nie gadaj tyle tylko lepiej pojedź przed nami i pokaż jak stąd wyjechać, najpierw dom Julii, znasz drogę prawda ? – zapytał blondyn.
   - No cóż, najwyżej znowu się „zgubicie” – odpowiedział z naciskiem na ostatnie słowo.
   - Idź do siebie i prowadź – powiedział Niall – Grabisz sobie Tomlinson – pogroził mu palcem.
Po kolejnej przekomarzance chłopców ruszyliśmy w dalszą drogę. Blondynek puścił na full radio i znów zaczął coś śpiewać. Przez chwilę myślałam o tym co się między nami wydarzyło ale później zeszło to jakoś na drugi plan. Teraz zaczęłam się bać powrotu do domu.
Kilkanaście minut później dotarliśmy na miejsce. Louis się sprawdził. Odjechał gdzieś zaparkować a w tym samym czasie Niall zaproponował, że odprowadzi mnie pod same drzwi żeby było mi raźniej.
   - Kiedy znowu się spotkamy ? Mam nadzieję że nie po dwóch tygodniach tylko troszkę szybciej – powiedział chłopak.
   - Wiesz jak jest – odpowiedziałam – Mimo wszystko postaram się coś wykombinować – dodałam i uśmiechnęłam się.
   - Trzymam cię za słowo, śpij dobrze – powiedział blondyn i cmoknął mnie w policzek.
   - Ty też, pa – odparłam i przytuliłam go.
Niall zdążył kawałeczek odejść a ja nacisnęłam klamkę szykując się na najgorsze. Dziwne. Dom był zamknięty a dopiero po ułamku sekundy zauważyłam, że wszystkie światła są pogaszone. Przecież mieli wrócić. A może jednak zostali ? Albo chcieli mnie sprawdzić ?
   - Coś nie tak ? – spytał Niall który się wrócił.
Nic mu nie odpowiedziałam tylko od razu sięgnęłam po komórkę którą dał mi tata i wykręciłam numer do niego.
   - Tak słucham ? – odezwał się zachrypnięty i cichy głos.
   - Tato ? Gdzie jesteście ? Mieliście już chyba wracać do domu prawda ? – spytałam.
Po krótkiej ale konkretniej rozmowie z ojcem już wszystko było jasne. Stałam jak wryta przy zamkniętych drzwiach i patrzyłam tępo w jeden punkt przed sobą.
   - Julia ? – „obudził” mnie Niall.
   - Muszę jak najszybciej dostać się do szpitala, przepraszam cię ale muszę iść, do zobaczenia – powiedziałam jak w jakimś transie i nie patrząc na nic, ruszyłam przed siebie prawie biegiem.
   - No nie wygłupiaj się, wsiadaj do auta – dogonił mnie blondyn.
   - Muszę być w szpitalu, muszę być w szpitalu – powtarzałam jak mantrę.
   - I zaraz będziesz, wchodź do samochodu – powiedział chłopak i poprowadził mnie do auta.
Usiadłam, zapięłam pasy ale dalej nie za bardzo kontaktowałam.
   - Co się stało ? – spytał Niall.
Nie odpowiedziałam.
   - Julia ? Czy coś się stało ? – zapytał ponownie.
   - Moja mama… - zaczęłam ale nie mogłam dokończyć bo w gardle powstała mi gula a łzy napłynęły do oczu.
   - Co twoja mama ? – kontynuował blondyn.
   - Muszę być w szpitalu, muszę być w szpitalu – zamiast odpowiedzieć to w kółko powtarzałam swoją mantrę myśląc że, coś w ten sposób zdziałam…

Tak więc do dodania został mi tylko rodział z Zaynem a później to może jakieś gifowe imaginy bo dawno ich nie było ;D Jeśli tylko moja wyobraźnia mi na to pozwoli to dodam Zayna jeszcze dziś a jeśli nie, pojawi się najpóźniej jutro wieczorem :)

Na razie to tyle, dziękuję za odziedziny :)
Buziaki, Aga :*

17 kwietnia 2013

HARRY - ROZDZIAŁ V

CZEŚĆ ;)

Pisałam, pisałam aż napisałam piątą część z Harrym :) Proszę bardzo oto ona, miłego czytania :)

ROZDZIAŁ V


   - Am ??
   ...
   - Am ?!
Podniosłam głowę i spojrzałam na Philipa.
   - Odejdź - wyszeptałam.
   - Przepraszam - powiedział ale ja na to nie zareagowałam.
   - Amelie przepraszam ! - krzyknął.
   - Nie jestem głucha - odparłam chłodno.
   - Więc odpowiadaj jak coś do ciebie mówię - powiedział trochę lżejszym tonem.
   - Co mam odpowiedzieć ? To ty powinieneś mi coś powiedzieć - oznajmiłam mu.
   - Niby co ? - udał wielce zdziwionego.
   - Co w ciebie wstąpiło i dlaczego na Boga mnie uderzyłeś ?! Czy ja jestem jakimś workiem bokserskim ?! Nigdy się tak nie zachowywałeś !! - wykrzyczałam mu w twarz na co on przytulił mnie mocno do siebie.
   - To się już więcej nie powtórzy , obiecuję - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
   - Na pewno ? - spytałam go.
   - Na pewno , masz moje słowo - i pocałował mnie tym razem w usta a ja nie mając wyboru odwzajemniłam to mając nadzieję na to , że nigdy więcej już się tak nie zachowa.
Na drugi dzień...
   - Gdzie wychodzisz ? - zapytałam Phila który ubierał buty na przedpokoju a była dopiero 9 rano.
   - Muszę coś załatwić - odparował szybko.
   - Znowu ? Wczoraj też coś niby załatwiałeś - powiedziałam.
   - Dzisiaj muszę to dokończyć , to nie zajmie dużo czasu - odpowiedział.
   - No dobra - odparłam nie do końca przekonana.
   - No kiciu , weź zaproś tą swoją przyjaciółeczkę albo ty idź do niej i czas szybko zleci - uśmiechnął się i przelotnie cmoknął mnie w opuchnięty po wczorajszej akcji policzek - Ok spadam - i wyleciał z domu jak poparzony.
Faktycznie posłuchałam jego "rady" i przedzwoniłam do Suzie :
   - Witam jaśnie panią , humorek już ci się polepszył ? - zaśmiała się Sue.
   - Baaardzo śmieszne ale tak , dzisiaj jest ok więc może masz ochotę gdzieś wyskoczyć ? - zapytałam.
   - Nie chce mi się dzisiaj nigdzie łazić - odpowiedziała Susan - Może ty do mnie wpadniesz ? - zaproponowała przyjaciółka.
   - Jasne , wsiadam w samochód i za jakieś 15 minut będę - odparłam.
  - No to czekam , paa - powiedziała Sue i rozłączyła się.
Poszłam do sypialni i wyjęłam z szafy swoją czarną bluzę i jasne rurki po czym przebrałam się w to w łazience. Zrobiłam ciut mocniejszy makijaż właściwie po to , aby zakryć limo pod okiem a po chwili chwyciłam tylko kluczyki od auta i pojechałam do Susan.
   - Jakaś ty punktualna - powiedziała na przywitanie z uśmiechem na twarzy Suzie.
   - Jak zawsze kochana , jak zawsze - zaśmiałam się.
Skierowałyśmy się do kuchni a to kogo tam zobaczyłam normalnie wmurowało mnie w ziemię.
   - Cześć - powiedział.
   - Cześć - burknęłam.
   - No siadaj , nie stój tak - powiedziała Sue i praktycznie popchnęła mnie na siedzenie obok niego.
   - Miło cię widzieć - oznajmił mi.
   - Eeem... mi ciebie też - udawałam.
   - No to już wiesz dlaczego nigdzie dzisiaj nie poszłyśmy , Harry przyszedł dzisiaj z samego rana - zaśmiała się Sue.
   - Hehe - wymusiłam również sztuczny uśmiech.
   - Gdybym wiedział że coś planujecie to przecież mogłem nie przychodzić - powiedział.
   - Co ty mówisz , bardzo się cieszę że tu jesteś - uśmiechnęła się Suzie i pogłaskała go po ręce.
Czułam się niezręcznie w zaistniałej sytuacji i nie wiedziałam jak z niej wybrnąć więc w końcu wymyśliłam że źle się czuje i jednak muszę już iść (tak , po 5 minutach , moje genialne pomysły)
   - Ale co się dzieje ? - spytała Sue.
   - Nic takiego , wrócę do domu i trochę się prześpię to mi przejdzie , zadzwonię do ciebie wieczorem - uśmiechnęłam się i cmoknęłam przyjaciółkę w policzek.
   - Poczekaj - usłyszałam - Odwiozę cię.
   - Nie trzeba , poza tym przyjechałam tu swoim samochodem i nim wrócę - odpowiedziałam.
   - No to mogę odwieźć cię twoim wozem - powiedział Harry.
   - Naprawdę nie trzeba , zostań tu - odparłam dobitnie.
   - Może faktycznie tak będzie lepiej , nie udawaj małej dziewczynki , Harry pojedzie z tobą - powiedziała Suzie.
   - Dobra już dobra , ok - odpowiedziałam w końcu "pokonana" przez Sue.
   - W takim razie proszę - uśmiechnął się chłopak i otworzył przede mną drzwi.
   - Nie trudź się tak - syknęłam do niego ale tak , żeby Susan nie usłyszała tego.
Po chwili byliśmy już na dole w moim samochodzie , według umowy Harry usiadł za kierownicą i bez zbędnych słów ruszył.
   - Dlaczego udajesz ? - zapytał nagle.
   - O co ci chodzi ? - zdziwiłam się.
   - Przed Susan , przede mną , no i przed samą sobą - powiedział.
   - Niczego nie udaję człowieku - odparłam.
   - Wcale źle się nie czujesz , po prostu nie chciałaś być tam razem ze mną - stwierdził chłopak.
   - Dziwisz się ? Powinieneś się cieszyć że nie powiedziałam o wszystkim Suzie - oburzyłam się.
   - Jak widzisz staram się to naprawić , na początku trochę zawaliłem ale dotarło do mnie , że zachowałem się jak świnia i nie powinienem się tak o niej wyrażać - powiedział Harry.
   - Chociaż masz odwagę przyznać się do błędu ale i tak uważam że nie zasługujesz na nią - odparłam chłodno.
   - Postaram się a tobie dziękuję za dyskrecję - uśmiechnął się chłopak.
   - Spoko - odpowiedziałam i też się uśmiechnęłam.
   - A co to za siniaki ?? - zapytał ni stąd ni z owąd.
   - Jakie siniaki ?
   - Te na policzku , co ci się stało ?
   - Nic się nie stało, po prostu spadłam wczoraj z łóżka i uderzyłam twarzą o podłogę – skłamałam.
   - Coś mi się nie wydaje – powiedział Harry.
   - Nie wtrącaj się, to nie jest Twoja sprawa – odparłam zdenerwowana i chłopak zamilkł po czym włączył radio żeby zagłuszyć ciszę.
   - „And let me kiss yooooouuuuu” – usłyszałam.
   - Przestań robić z siebie pajaca – powiedziałam niby oschle ale odwróciłam twarz żeby ukryć uśmiech.
   - Wszystko widzę – zaśmiał się Harry.
   - Nie wiem o co ci chodzi – odpowiedziałam udając dalej naburmuszoną.
   - Taka podobasz mi się o wiele bardziej – oznajmił chłopak.
   - Że co ? – zdziwiłam się.
   - No wiesz, wolę kiedy się uśmiechasz niż jesteś taka poważna – wytłumaczył.
   - Aha – odpowiedziałam – Masz jakieś plany w związku z Susan ? – spytałam go.
   - Jest świetną dziewczyną więc zobaczymy jak to dalej się potoczy i mam nadzieję że nic jej nie powiesz – odpowiedział i delikatnie uśmiechnął się do mnie.
   - Zobaczymy czy sobie na to zasłużysz, mam cię na oku – powiedziałam.
   - A co tam u twojego chłopaka, Philipa ? – zapytał zmieniając temat na mój.
   - W porządku – powiedziałam automatycznie – O , to tutaj , jesteśmy na miejscu – dodałam bo na całe szczęście akurat podjechaliśmy pod dom.
   - Dzięki za podwózkę ale poradziłabym sobie sama – powiedziałam.
   - Cała przyjemność po mojej stronie – odparł chłopak posyłając mi kolejny już dzisiaj uśmiech.
   - A ten… no tego… jak teraz wrócisz do domu ? To znaczy do Sue ? – zapytałam.
   - Przejdę się – oznajmił – Przy okazji przemyślę sobie to i owo – dodał.
   - Aha , no to ok – odparłam – To co ? Do zobaczenia ? – powiedziałam uśmiechając się.
   - Do zobaczenia ? – zdziwił się ale chyba pozytywnie.
   - No tak, przecież muszę Cię kontrolować prawda ? – odpowiedziałam tym razem śmiejąc się.
   - Oczywiście, tak jest proszę pani – również wybuchnął śmiechem.
   - Mówię serio , jeśli ją skrzywdzisz to długo mnie popamiętasz – powiedziałam tym razem poważnie.
   - Jasne – odpowiedział też poważniejąc – Do zobaczenia – dodał jednocześnie tuląc mnie do siebie i szeptając mi do ucha : A ty powiedz temu swojemu Philipowi, że jeśli jeszcze raz Cię tknie to on mnie na długo popamięta – uwolnił uścisk.
   - Cześć – rzucił i poszedł w swoją stronę.
Zostałam przez chwilę w osłupieniu. Jak się domyślił ? Susan mu coś nagadała ? Nie no dobra czysty przypadek. Ogarnęłam swoją skromną osobę i w końcu po chwili udałam się do domu. Phila na szczęście nie było. W sumie dlaczego na szczęście ? Stęskniłam się za nim i niby z jakiej racji się go boję ? Kocham go a on mnie też i jego jedyną wadą jest chorobliwa zazdrość ale nad tym da się popracować i ja mu w tym pomogę. Po kilku minutach wrócił do domu a ja żeby pokazać jak mi na nim zależy , od razu rzuciłam mu się na szyję.
   - Zostaw mnie – burknął i odepchnął mnie od siebie co mnie zdziwiło.
   - Co jest grane ? – spytałam i uśmiechając się pogładziłam go po policzku jednak od znowu mnie odrzucił.
   - Philip co się dzieje ? – zapytałam ponownie a on zmienił temat.
   - Co robimy na obiad ? – spytał.
   - Jest dopiero 10 a ty odpowiedz na moje pytanie – powiedziałam.
   - Ty nie odpowiadasz więc ja też nie muszę – burknął i oddalił się ode mnie.
   - Gdzie idziesz ? – zapytałam i poszłam za nim.
   - Do pokoju, daj mi spokój – syknął i zamknął mi prawie że drzwi przed nosem.
O co mu do cholery chodzi ? No nic, może później będzie chciał ze mną gadać a ja w tym czasie może faktycznie zajmę się już obiadem ?
Zeszłam na dół do kuchni i na chwilę przysiadłam na jednym z krzeseł przy dużym stole. Wzięłam komórkę do ręki i dostrzegłam dwa smsy : jeden od Suzie a drugi od… Harry’ego ? Hmmm… oczywiście pierwszy sms przeczytałam od Sue. Było w nim napisane : „Jak się czujesz ? Mam nadzieję że to nie przez tego kretyna i że nic przede mną nie ukrywasz, wpadnę wieczorem, buziaki xoxo”. Ok, teraz sms Harry’ego : „Hej piękna jak tam Twój humor ? Cieszę się, że mogłem zobaczyć dziś Twój uśmiech, dzięki za szansę, postaram się nie spieprzyć sprawy z Suzie, całuję, Harry ;)”. Słodkie. Mam nadzieję, że mówi prawdę i naprawdę poczuł coś do Susan oprócz potrzeb fizycznych bo drugim razem już bym mu tego nie przepuściła. Odłożyłam telefon na stół i poczułam pocałunek na karku.
   - Przepraszam – szepnął Phil i odwrócił mnie tak abym na niego patrzyła.
   - Za co ? – spytałam.
   - Za wszystko, ostatnio zachowuje się jak świnia i wcale się nie zdziwię jeśli w końcu będziesz miała mnie dosyć – powiedział.
   - Nic się nie stało – uśmiechnęłam się i czule pocałowałam go w usta a on w końcu odwzajemnił mój pocałunek.
   - Kocham cię – powiedział Philip.
   - Ja ciebie też – odpowiedziałam i… zaczęłam mu uciekać a on mnie gonić.
   - Co ty wyprawiasz ?! – krzyknął rozbawiony Phil.
   - Staram się aby nie zrobiło się zbyt ckliwie – odparłam równie uradowana co on trzepocząc teatralnie rzęsami.
   - Naprawdę chcesz się tak bawić ? – zaczął zbliżać się do mnie chłopak.
   - Oczywiście że tak panie Morrison – zaśmiałam się głośno.
Znów zaczęłam uciekać i on za mną biegać jak szalony. W końcu tak jakoś „przypadkiem” wylądowaliśmy w naszym pokoju a tak konkretniej w naszym łóżku…
   - Czy za każdym razem nasza kłótnia musi kończyć się w łóżku ? – zapytałam spokojnie.
   - Nie ale przyznasz że to bardzo fajna forma przeprosin – zaśmiał się Phil i musnął mnie nosem.
   - Która godzina ? – spytałam ponownie.
   - Dochodzi 13 – odpowiedział mój chłopak.
   - Coo ?! – zerwałam się.
   - O co chodzi ? – zdziwił się.
   - Spędziliśmy bezczynnie prawie 3 godziny – odparłam i narzuciłam na siebie koszulkę Philipa.
   - Nie powiedziałbym, że bezczynnie – zaśmiał się cwaniacko chłopak i również wstał z łóżka robiąc mi po chwili malinkę na szyi.
   - Idź po zakupy, lodówka jest prawie pusta a chyba musimy coś upichcić prawda ? – klepnęłam go w ramię.
   - I cały romantyzm szlag trafił – udał smutnego Phil.
   - Kochanie, nic nie będzie tak romantyczne jak twoje wyjście do sklepu, uwierz mi – zachichotałam i dodałam stanowczo – Idź idź !! – ciągle się śmiejąc.
   - Ok, mam nadzieję że bardzo się za mną stęsknisz – powiedział mój chłopak po czym włożył na siebie szare spodnie od dresu i czarną koszulkę – Lecę – dodał i przygryzając mi ucho zszedł na dół.
   - Przestań !! – krzyknęłam na nim śmiejąc się i słysząc jak zamyka za sobą drzwi.
Ja sama również zeszłam na dół i dopadłam mój telefon aby sprawdzić wiadomości lub nieodebrane połączenia, było jedno, od Sue, jakieś pół godziny temu. Od razu postanowiłam do niej oddzwonić :
   - Am ? Czemu nie odbierasz ? – usłyszałam głos przyjaciółki.
   - Byłam na górze i nie słyszałam – wytłumaczyłam – A co się stało ? – spytałam.
   - Nic nic tylko w sumie siedzę sama no i może wpadłabym wcześniej niż wieczorem ? Na przykład za jakieś pół godziny ? – zapytała Suzie.
   - Jasne, czemu się w ogóle pytasz ? – odpowiedziałam przyjaciółce – Przecież i tak zawsze zjawiasz się bez uprzedzenia – zaśmiałam się.
   - No wiesz, nie chciałam państwu przeszkadzać – powiedziała Susan również śmiejąc się głupkowato.
   - Nie przeszkadzasz, Philipa i tak nie ma bo poszedł po zakupy – oznajmiłam i dodałam – Wpadaj wpadaj, czekam na ciebie
   - Niedługo będę, paaaa – odparła Sue i rozłączyła się.
W międzyczasie ogarnęłam trochę kuchnię i samą siebie, ponieważ z rozwalonymi włosami i w koszulce Phila nie prezentowałam się chyba najlepiej. Poszłam do sypialni i z szafy wyjęłam jakieś krótkie dżinsowe spodenki i różową bluzkę z krótkim rękawkiem. Włosy doprowadziłam do ładu i psiknęłam się swoimi ulubionymi perfumkami. Akurat wrócił Phil, jak na niego to całkiem szybko ale to dobrze bo od rana trochę zgłodniałam.
   - A ty już z powrotem ? – spytałam się.
   - Nie miałem zamiaru spędzić w sklepie całego dnia – zaśmiał się.
   - No oczywiście – powiedziałam – Może masz ochotę zabawić się w kuchareczkę ? – zapytałam.
   - Co ? Ja ? Żartujesz sobie ? – zdziwił się Phil.
   - Chyba czas najwyższy abyś nauczył się gotować chociaż podstawowe rzeczy, masz już 20 lat – wytłumaczyłam mu.
   - I co niby miałbym ugotować ? Parówki ? – podrapał się po głowie.
   - Nie wiem kotku, wybór należy do ciebie tylko zrób więcej bo zaraz wpadnie Sue – odpowiedziałam.
   - Po co ? Przecież widziałyście się rano… prawda ? – nagle zrobił się podejrzliwy.
   - Tak ale skoro i ona i my siedzimy sami to możemy spędzić ten czas razem prawda ? Dokupi się jakieś piwo albo coś mocniejszego i będzie fajnie – uśmiechnęłam się ale mimo to Philip miał dalej skwaszoną minę.
   - Powtarzałam ci już 500 razy, że to moja przyjaciółka i czy chcesz czy nie chcesz musisz ją tolerować – powiedziałam i podeszłam do lodówki aby wyjąć składniki potrzebne do obiadu.
   - Proszę, gotuj a ja pójdę przygotować Susan łóżko bo jeśli mamy w planach coś wypić to pewnie zostanie na noc – powiedziałam i zostawiłam Philla w kuchni a sama skierowałam się do salonu przygotować spanie dla Suzie.
Mój chłopak posłusznie robił to o co go poprosiłam i mimo że co drugie jego słowo to było „kurwa” nie marudził i robił dalej to co robił. W tym samym czasie przyszła Susan więc wpuściłam ją do środka i rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapach w pokoju i chwilę poplotkowałyśmy.
   - Czemu przyszłaś sama ? – spytałam ot tak – Harry nie chciał z tobą przyjść ?
   - Musiał wracać do siebie bo coś mu tak wypadło no ale może później po niego zadzwonimy co ? – zapytała niepewnie Sue.
   - Jasne – odpowiedziałam uśmiechając się.
   - A twój księciunio nie będzie miał z tym problemu ? – spytała Sue.
   - Nie no co ty, na pewno też mu będzie lepiej kiedy nie będzie otoczony samymi babami – zaśmiałam się i atmosfera całkowicie się wyluzowała.
   - Pójdę sprawdzić jak mu idzie w tej kuchni – zaszeptałam chichocząc po czym poszłam do kuchni.
   - Coś ty tu narobił ? – wybuchłam śmiechem.
   - Kurwa mówiłem że nie umiem – odpowiedział wkurzony Phil. Dookoła niego był jeden wielki bajzel a to co znajdowało się w garnku wyglądało i pachniało jak spalenizna, wszystko upaćkane.
   - Ważne że próbowałeś – cmoknęłam go w policzek.
   - I co teraz ? – spytał mając przy tym minę małego nieporadnego chłopca.
   - Może posprzątaj a ja zamówię pizzę no bo co innego nam pozostało – odpowiedziałam i szepnęłam mu do ucha – Gotowanie może nie najlepiej ci wychodzi ale za to w innych sprawach odnajdujesz się lepiej – na te słowa od razu uśmiechnął się od ucha do ucha.
   - Ale śmierdzi węglem – powiedziała Sue wchodząc do kuchni.
   - Powinnaś przywyknąć – odwarknął jej Phil.
   - Chodź Suzie, trzeba zadzwonić po pizzę – powiedziałam i wzięłam ze sobą telefon.
Zanim wykręciłam numer, odczytałam smsa który przyszedł chyba jakąś godzinę temu – Harry : „Co tam?”. Nie odpisałam nic bo wiedziałam, że i tak się dziś spotkamy jeśli zgodzi się przyjść więc sam zobaczy „co tam”.
Minęło parę godzin. Po wspólnej uczcie, obejrzeniu dwóch filmów i wypiciu trzech piw przypomniało nam się, że miałyśmy zaprosić Harry’ego.
   - Susan dzwoń – poprosiłam przyjaciółkę.
   - Nie podoba mi się ten pomysł – burczał Philip.
   - Będziesz miał towarzystwo – odpowiedziałam – Dzwoń – zwróciłam się do Sue.
Dziewczyna zadzwoniła i zaprosiła Harry’ego na małą domówkę a on bez problemu się zgodził. Miał się pojawić za pół godziny bo powiedział, że kupi jeszcze po drodze jakieś mocniejsze trunki.
Zjawił się o czasie. Fajnie był ubrany. Miał na sobie czarne rurki i koszulę w kratkę z podwiniętymi rękawkami a do tego modna czapka. Przywitał się najpierw z Suzie buziakiem w policzek, później ze mną uściskiem dłoni i na końcu z Philem tym samym. Widać że był niezadowolony ale przynajmniej starał się nie być gburowaty.
   - Kupiłem 3 butelki – powiedział Harry – Tyle starczy ? – zapytał.
   - Pewnie że starczy – odpowiedziałam.
   - Od razu uprzedzam, że mam dosyć słabą głowę – poinformowała nas Sue.
Philip poszedł do kuchni po kieliszki a my usiedliśmy w takim jakby kółku aby każdy mógł widzieć każdego. Zielonooki był naprzeciwko mnie i dziwnie się na mnie patrzył co nawet troszkę mnie skrępowało ale po chwili przyszedł Phil, usadowił się koło mnie i popisowo wpił mi się w usta a potem objął ramieniem żeby dobitnie pokazać że jestem jego. Z jednej strony miłe, z drugiej lekko irytujące ale zignorowałam to.
Po paru kieliszkach każdy z nas zrobił się bardziej wyluzowany i nawet chłopaki zaczęli się dogadywać co bardzo mnie ucieszyło.
   - A może zagramy w butelkę ? – zaproponowała uchachana Susan.
   - Świetny pomysł – zgodziłam się, też byłam już troszkę nietrzeźwa.
   - Co ty na to Harruś ? – zapytał upity Philip.
   - Skoro panie tak sobie życzą, trzeba był dżentelmenem – odpowiedział Harry ze słodkim jak dla mnie uśmieszkiem.
   - No to ja zaczynam – powiedziałam i zakręciłam butelką. Wypadło na Sue – Hmmm… Suzie mam dla ciebie zadanie, pocałuj Phila – dodałam z radochą, może to by ich jakoś do siebie przekonało.
   - Amelie ! – obruszyła się Susan ale po chwili wahania podeszła do Philipa i od niechcenia pocałowała go w policzek.
   - Teraz ja kręcę – powiedziała z satysfakcją dziewczyna i teraz ona obróciła przedmiotem. Tym razem natrafiło… na mnie.
   - Zemsta jest słodka – zaśmiała się Sue – Am, musisz pocałować Harry’ego.
Na te słowa Philip od razu zesztywniał ale nic nie mówił chociaż wiem, że w środku pewnie się gotował.
   - Eeem… dobrze – odpowiedziałam niepewnie i nieśmiało zbliżyłam się do Harry’ego. On też się przybliżył i dzieliło nas kilkanaście centymetrów.
   - Śmiało – uśmiechnął się delikatnie chłopak czym jeszcze bardziej mnie speszył.
Nachyliłam się nad jego twarzą i… cmoknęłam go w policzek po czym szybko się odsunęłam.
   - Tylko tyle ? – szepnął a moje policzki spłonęły od rumieńców.
   - Dobra zaliczone, odsuń się od niego – wkroczył Philip.
   - Nie zaliczone bo nie pocałowała mnie – powiedział Harry, skłamał.
   - No dawaj Am, bez żadnych oszustw – powiedziała Suzie.
Spojrzałam na zielonookiego chłopaka i chcąc nie chcąc znów zbliżyłam się do niego tym razem ciut bliżej. On znowu posłał mi ten swój uśmiech a jego oczy tylko zachęcały mnie do tego pocałunku.
   - Szybciej – ponaglił mnie Phil.
A więc już drugi raz nachyliłam się nad policzkiem Harry’ego, jednak on nagle odwrócił twarz i nakierował ją tak, że moje i jego usta zetknęły się ze sobą. Harry przejął inicjatywę i to on mnie pocałował. Nie był to jakiś namiętny pocałunek, po prostu cmoknięcie ale to wystarczyło żeby rozwścieczyć mojego chłopaka. Philip wstał, odciągnął mnie od niego po czym podniósł pijanego zielonookiego i wymierzył mu cios. Harry nie pozostał dłużny i odwdzięczył się tym samym. Zaczęli się bić na środku pokoju. Susan w międzyczasie zasnęła na siedząco na kanapie a ja musiałam zmierzyć się z dwoma chłopakami którzy okładają się pięściami. Jedyny pomysł jaki wpadł mi do głowy to to, że podbiegłam do Philipa i nieudolnie próbowałam go odciągnąć od Harry’ego. Prawie mi się udawało i prawie ich rozdzieliłam tylko że w tym momencie Philip ZNOWU przywalił mi w twarz. Upadłam na podłogę i złapałam się za bolące jeszcze po ostatnim incydencie miejscu. Wszystko ustało. Przerwali bójkę. Ja się rozpłakałam i siedziałam na podłodze ze wzrokiem wbitym w ziemię. Obydwoje do mnie podbiegli. Oczywiście Phil odepchnął Harry’ego żeby się do mnie nie zbliżał ale to do niego miałam teraz żal, nie do zielonookiego.
   - Skarbie nic ci nie jest ? – zapytał czule Philip.
   - Amelie ? – nadszedł Harry.
   - Wynoście się stąd obydwoje ! – wydarłam się i nadal płacząc podniosłam się z podłogi. Nie ustałam za długo w pionie, ponieważ zaraz znowu upadłam na ziemię…

Koniec części piątej :) Nie wiem jak to wyszło więc ocenę pozostawiam Wam :) 
Kolejny rozdział będzie z Niallem ;) Do później :*