One Direction

One Direction

11 listopada 2013

ZAYN - ROZDZIAŁ XI

WITAJCIE :)

Czas na wcześniej obiecany part z Zaynem. Zobaczmy jak miewają się losy naszych głównych bohaterów, oto część XI ;)

ROZDZIAŁ XI


„Perspektywa Lily”
   - Co ?! Żartujesz ! Jak to możliwe ? – wytrzeszczała oczy Veronica.
   - Ja… ja sama nie wiem, po prostu cholerne szczęście – odparłam jej równie zszokowana.
   - I co zrobisz ? – spytała dziewczyna.
   - Nie wiem, sama nie wiem, trochę się waham.
   - No nie rozśmieszaj mnie ! – podniosła się Ver – Leciałaś tu taki kawał tylko po to, żeby spotkać  tego swojego Romea a gdy jest na to w końcu okazja to ty się zastanawiasz ?! Podnoś mi tyłek z tego krzesła i szoruj do łazienki szykować się ! Raz, raz, raz ! – wczuła się moja przyjaciółka i wspólnie ze mną udała się przed lustro w celu przygotowań do mojego wyjścia.
Po jakimś czasie…
   - Strasznie mi głupio że muszę znowu zostawić cię samą – mówiłam kończąc tuszować rzęsy.
   - Eeej, ale nikt nie powierzył ci tutaj roli mojej niańki, nie musimy ze sobą siedzieć 24/7 – odpowiedziała Verka – Mam mnóstwo wolnego czasu więc mogę robić wszystko to na co przyjdzie mi ochota. Jasne, wolałabym z tobą jednak tam pójść i też się pobawić, no ale jeśli wyszło tak jak wyszło, to nie czaj się jak dzik w krzakach tylko korzystaj ! Ja też na pewno nie będę się nudzić – zakończyła dziewczyna.
   - Jesteś moją najlepszą psiapsiółą wiesz ? – zapytałam i wtuliłam się mocno w moją przyjaciółkę.
   - Pewnie że wiem – odparła i odwzajemniła mój uścisk.
   - Może tak być ? – pytałam o swój wygląd.
   - Księcunio padnie na kolana ! – klasnęła zadowolona Veronica.
   - Hahaha, bez przesady, to tylko zwykła czarna kiecka i trampki – zaśmiałam się.
   - Jest git, na którą masz tam być ? – spytała Ver.
   - Na 19 a jest… 15, może czas na jakiś obiad ?
   - Ale dzisiaj ty stawiasz – odpowiedziała przyjaciółka i z szerokim uśmiechem opuściła nasz pokój a ja tuż za nią.
„Perspektywa Zayna”
   - No i jak ? Lepiej ci już ? – zapytał się mnie Liam.
   - Lepiej – powiedziałem krótko – A coś ciekawego się działo na tym wywiadzie ?
   - W sumie to co zwykle ale ogólnie spoko – odparł Louis.
   - No może nie do końca to co zwykle – wtrącił tajemniczo Harry na co my wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco.
   - Przed wywiadem spotkałem dziewczynę i…
   - Stary no to tu nie ma nic niezwykłego, standard – wciął mu się w słowo Horan.
   - Daj mi skończyć ! – powiedział Styles – Spotkałem piękną dziewczynę i…
   - „Zarzuciłem swoją bujną czupryną i powiedziałem ‘cześć maleńka’” – znowu wrąbał się Irlandczyk.
   - Horan do cholery stul dziób ! – upomniał go Tommo.
   - No niby wszystko było ok, to znaczy nie ok : jakieś dziewczyny popchnęły ją na barierki no i razem z tymi barierkami poleciała na ziemię no a że akurat szedłem no to pomogłem jej wstać…
   - I co ? Co dalej ? – dopytywał Nialler.
   - Cicho ! – krzyknął Harry – Pomogłem jej wstać, ale dziewczyny zaczęły po niej jeździć więc pozwoliłem jej pójść ze mną żeby nie miała żadnych problemów, no i kiedy byliśmy już sam na sam…
   - Uwaga ! Scena +18 ! – wydarł się blondas.
   - Zamknij się Horan ! – uciszyliśmy go chórkiem.
   - Okazało się, że chodzi jej tylko o… Zayna – dopowiedział w końcu Styles.
   - Jak to o mnie ? – zdziwiłem się – Kto to był ? – spytałem.
   - Nie wiem, powiedziała tylko jak ma na imię i powtarzała w kółko, że musi cię zobaczyć – odparł zielonooki.
   - A ładna była ? – zapytał Liam.
   - No przecież mówię że tak, niezła laska, fajnie wyglądała i miała ładne włosy, szkoda tylko że nie była mną zainteresowana – udał smutasa Harry, ale po chwili zaczął się śmiać.
   - I co zrobiłeś ? – dopytywałem zaciekawiony, w końcu pierwszy raz słyszę, że ktoś jest, a właściwie był tak napalony na spotkanie ze mną.
   - No skoro cię nie było to dałem jej bilet na wieczorny koncert i powiedziałem, że jak przyjdzie to będzie się mogła na ciebie patrzyć ile wlezie – powiedział Styles.
   - Spoko tylko szkoda że ja jej nie zobaczę, w takim tłumie raczej wątpię żeby mi się udało – odparłem.
   - Spokojnie, ty też ją zobaczysz i nawet będziesz mógł zagadać bo dałem jej wejściówkę z M&G – oznajmił lokers.
   - Cool – powiedziałem już obojętnie i poszedłem do kuchni napić się soku po czym usłyszałem głos blondasa :
   - Ała no przecież jaja sobie robię ! – co za czubek…  
Godzina 18…
„Perspektywa Lily”
   - Nie wiem o której wrócę ale pewnie zaraz po koncercie więc może tak o 22-23 ? Jak coś to będę dzwonić – powiedziałam stojąc już przy wyjściu.
   - Tak tak, wszystko załapałam, leć już w końcu bo ja też bym chciała gdzieś się stąd ruszyć – odpowiedziała Verka śmiejąc się.
   - Do wieczora ?
   - Do wieczora – odparła radośnie dziewczyna.
Lekko podenerwowana opuściłam pokój hotelowy, po czym poszłam na postój taksówek i poprosiłam  kierowcę o podwózkę w podane przeze mnie miejsce.
Kiedy dotarłam pod arenę w której miało odbyć się show, trochę mnie zamurowało. Nie dość że był to ogromny budynek, to przed nim stało tysiące ludzi. Byłam sama więc czułam się zagubiona ale na szczęście tłum zaczął się pomału zmniejszać bo chyba właśnie zaczęli wpuszczać wszystkich do środka.
Zanim nadeszła moja kolej minęło chyba z 20 minut ale kiedy podeszłam już do osoby sprawdzającej bilety, usłyszałam za sobą :
   - O mój Boże jaka szczęściara…
   - Za ile odsprzedasz ten bilet ?
   - No nie wierzę…
   - Jakim cudem ? Zamieeeń się !
Nie wiedziałam o co chodzi więc spojrzałam pytająco na panią która trzymała w ręce mój bilet.
   - Kochanie, to specjalny bilet z wejściówką za kulisy – wytłumaczyła mi kobieta – Nie wiedziałaś co kupujesz ?
   - Czy to znaczy że…
   - Nie inaczej, poznasz chłopaków i będziesz mogła cyknąć sobie z nimi fotkę, to się nazywa „Meet&Greet” – dopowiedziała.
   - O jejku – odparłam i z uśmiechem odebrałam swoją wejściówkę – Dziękuję – dodałam i wniebowzięta powędrowałam w wyznaczone miejsce słysząc za sobą tylko głosy dziewczyn, które wyraźnie mi tego zazdrościły. Wcale im się nie dziwię…
   - Uwaga uwaga ! Teraz to na co wszyscy od początku czekaliście ! Pięciu bogów na widok których ilość decybeli wzrasta do niemiłosiernych granic wytrzymałości ! Jesteście na to gotowi ?! Światła gasną a przed wami… One Direction !! – usłyszałam tajemniczy głos zapowiadający występ a dosłownie po chwili rozległy się pierwsze takty piosenki „Up All Night” aż wreszcie pojawili się oni – cała piątka a wśród nich Zayn, mój Zayn…
Serce waliło mi jak szalone kiedy patrzyłam na niego na scenie. Stałam w 5 rzędzie, ale nie przeszkadzało mi to w tym, żeby mieć na niego niezły widok.


   - A teraz piosenka dla was o was, „Little Things” – powiedział Liam i już po chwili zaczął wykonywać właśnie ten utwór.
Nagle wszędzie rozświetliły się jednokolorowe lampki, tworząc przy tym niesamowity klimat. Dziewczyny stojące obok mnie jedocześnie śmiały się, płakały i nagrywały występ chłopaków. Ja po prostu stałam i lekko kołysałam się w takt muzyki ciesząc się, że tu jestem i że mogę przeżywać to co wszystkie zgromadzone tu osoby…
   - I na zakończenie piosenka którą na pewno wszyscy znacie, śpiewajcie z nami ! – krzyknął Louis i wraz z pozostałą czwórką zabrał się za wykonanie ostatniego kawałka…
Nie było łatwo zejść im ze sceny, ponieważ nawoływanie fanek było tak przekonujące, że chłopcy zdecydowali się na jeszcze jedno wykonanie utworu. Dopiero po jakichś 20 minutach cały zespół opuścił scenę a fani zaczęli zbierać się do wyjścia. Wszyscy z wyjątkiem mnie i kilkunastu osób, które tak jak ja posiadały wejściówkę za kulisy.
Mieliśmy skierować się do specjalnego pomieszczenia do którego co parę minut wpuszczano po 2-3 osoby. Stałam 6 w kolejce i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że z chwilę spotkam się z Zaynem. Co miałam mu powiedzieć ? To była stresująca sytuacja ale miałam nadzieję, że kiedy tylko go zobaczę, słowa same przyjdą mi do głowy i nie będę pleść trzy po trzy.
   - No to następne dwie osoby – zawołał jakiś facet wskazując na mnie i stojącą przede mną mulatkę.
   - Ale się denerwuję – powiedziała do mnie na co ja się tylko zaśmiałam – Jestem Megan – przedstawiła się.
   - Lily – odparłam i z uśmiechem udałam się z nią do wskazanego pomieszczenia.
„Perspektywa Zayna”
   - Sikać mi się chce ! – marudził Niall.
   - Jeszcze tylko kilka osób, opanuj się – odpowiedział mu Liam.
   - Ej cicho idą następne – powiedział Lou a po chwili moim oczom ukazała się czarnowłosa dziewczyna i… co ?! Kurwa co jest grane ? Niemożliwe… Lily ?!
   - Zayn, to właśnie ta dziewczyna – szturchnął mnie Harry i wskazał na Lily.
Normalnie nie wierzę, skąd ona się tu wzięła ? Ale jaja…
   - Cześć, jestem Megan ! Boże nawet nie wiecie jak się cieszę że was widzę ! – powiedziała podjarana mulatka po czym zaczęła ściskać każdego z nas.
   - A ja jestem Lily, miło mi was poznać – odezwała się całkowicie opanowana dziewczyna i obdarowała nas tym swoim promiennym uśmiechem za którym od początku szalałem.
   - Fajnie że skorzystałaś z biletu – powiedział do niej Harry.
   - Nie spodziewałam się że to specjalny bilet z wejściówką za kulisy więc tym bardziej dziękuję ci za niego, to niecodzienny prezent – odparła Lilo. Jej głos był tak głęboki i zmysłowy, że miałem wrażenie, że każdy z kim rozmawia jest ofiarą jej uroku.
   - Dobra czas na fotkę ! – zarządził skaczący już z nogi na nogę Horan po czym zaczęliśmy ustawiać się jakoś znośnie na ściance.
   - Mogę między wami ? – zapytała Lily mnie i Liama na co pokiwałem tylko głową i odwróciłem szybko wzrok.
   - No to uwaga, uśmiech ! – krzyknął fotograf i zrobił kilka zdjęć na zapas…
„Perspektywa Lily”
Olał mnie. Po prostu najzwyczajniej w świecie mnie olał. Ja rozumiem, że nawet kiedy byliśmy razem nasz związek miał być tajemnicą, ale on się nawet do mnie nie odezwał a teraz odwrócił wzrok.
Kiedy robiono nam zdjęcie uśmiechnęłam się szeroko i położyłam chłopakom dłonie na ramionach. Liam lekko się do mnie przytulił natomiast Zayn od razu się spiął, zabrał ręce i złożył je w jakimś dziwnym geście tak jakby dotknięcie mnie było najgorszą możliwą dla niego rzeczą.
   - Pięknie – powiedział fotograf – No to dziękujemy dziewczyny, macie tu fotki i tam jest wyjście, dzięki że wpadłyście – dodał po czym wręczył nam po zdjęciu…


…i poszedł zapewne wywołać kolejnych fanów.
   - O mój Boże, nie chcę się z wami rozstawać, kocham was ! – zaczęła histeryzować Megan.
   - Spokojnie, jeszcze nie raz się zobaczymy, nie płacz – pocieszał ją Harry.
   - Daliście świetny koncert, dziękuję za wszystko, trzymajcie się – powiedziałam starając się być przy tym jak najbardziej pogodna i nie dając po sobie znać, jaki ból sprawia mi rozstanie z Zaynem bo wiedziałam, że jest to już definitywny koniec pomiędzy nami. Jego dzisiejsze zachowanie dało mi to wyraźnie do zrozumienia.
   - Niech cię uściskam ! – krzyknął Louis i z uśmiechem mocno przyciągnął mnie do siebie.
   - Ty też się trzymaj – odparł Liam i także przytulił się do mnie.
   - Miło było – powiedział przelotnie Niall, cmoknął mnie w policzek i popędził gdzieś w ekspresowym tempie.
   - Ymmm… cześć – skierowałam się do Zayna i uścisnęliśmy sobie tylko swoje dłonie.
   - Trzymaj się piękna – podszedł Harry i tak jak pozostali chłopcy obdarzył mnie przytulańcem.
Po tym wszystkim razem z Megan opuściłyśmy „pomieszczenie do zdjęć” i zarówno ja jak i ona rozeszłyśmy się w swoje strony.
Była to w tym momencie najgorsza chwila w moim życiu. Zostałam odtrącona przez faceta którego kochałam i nic nie mogłam na to poradzić. Chciałam się odezwać podczas tego „M&G”, ale wbrew temu co wcześniej myślałam, po prostu nie dałam rady a jego reakcje jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie mam się już po co starać.
Szczerze mówiąc żałowałam tego, że poszłam w ogóle na ten koncert, że przyleciałam do LA i że
pozwoliłam sobie na to, żeby go pokochać.
Teraz nikt już nie widział moich łez więc spokojnie mogłam dać im upust. Nie wiem czemu, ale moje trampki zaczęły mnie obcierać. Często mnie obcierały dlatego zawsze nosiłam zapasowe buty. Tak wiem, śmieszna mania ale tak już było i gdzie bym nie poszła, miałam w torebce drugie buty.
Oparłam się o ścianę i szybko przebrałam obuwie, po czym wyszłam z budynku areny.
Nie uszłam daleko bo nagle zakręciło mi się w głowie. Usiadłam na schodkach przy drzwiach wyjściowych i tym razem rozpłakałam się na dobre. Siedziałam tam przez kilka minut bo chyba miałam nadzieję, że nagle ktoś wybiegnie i zacznie mnie pocieszać i mówić, że wszystko będzie ok.


Usłyszałam dźwięk komórki więc szybko wyjęłam ją z torebki i odebrałam połączenie, jak uprzednio sprawdziłam – od Veroniki.
   - No co tam ? – ogarnęłam się szybko.
   - Jesteś już wolna ? – zapytała Ver, której głos rozmywał się w jakimś hałasie.
   - Tak – odpowiedziałam, potwierdzając każde znaczenie tego pytania.
   - Bo jestem właśnie w klubie niedaleko tej areny w której byłaś więc może dołączysz do mnie co ?
Nie zastanawiałam się nawet przez sekundę i od razu spytałam :
   - W którym to miejscu i jak się nazywa ?
   - „Dance”. Widać stąd arenę a lokal poznasz po takich niebieskich światłach, czekam na ciebie, wbijaj – powiedziała Verka i rozłączyła się.
Wyciągnęłam z torebki jeszcze lusterko i błyszczyk, szybko doprowadziłam się do porządku i bez większego namysłu udałam się w stronę klubu o nazwie „Dance”. Musiałam jak najszybciej zapomnieć o dzisiejszym dniu a alkohol był na to najlepszym środkiem…
„Perspektywa Zayna”
   - Kurczę nie chce mi się stąd wyjeżdżać, uwielbiam LA – powiedział Styles kiedy siedzieliśmy już w naszym samochodzie i wracaliśmy do apartametu.
   - Przecież jeszcze nie wyjeżdżamy, jeszcze 4 dni – odparł mu Lou.
   - Zayn ? W porządku ? – spytał mnie Liam.
Czułem że zjebałem sprawę. Mogłem się chociaż odezwać a nie stać tam jak fiut i czekać nie wiadomo na co. Im częściej myślałem o tym co zrobiła Lily, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że przecież mogła wcale nie zrobić tego celowo. Tyle czasu o nią zabiegałam i dzisiaj to wszystko spieprzyłem. Pamiętam jak przyłapałem Perrie miżdżącą się z jakimś typem bez bluzki w jednej z toalet w pubie. To mogłem nazwać zdradą której nie potrafiłem wybaczyć ale Lilo nie zrobiła tego co ona. Po prostu mogła poczuć się odrzucona czy coś, albo ten koleś mógł ją zmusić... Zaraz, dlaczego ja jej tak bronię ? Co się ze mną dzieje ? Czy to możliwe żeby móc się tak zakochać ?
   - To nie jest rozmowa na teraz – odszepnąłem mu.
   - Jasne, rozumiem – powiedział chłopak i zarzucił jakiś temat, aby nikt nie widział tego, że wyraźnie jestem nie w sosie…
„Perspektywa Lily”
   - No nareszcie jesteś ! – przywitała mnie Veronica od której już na kilometr było czuć specyficzny zapach.
   - Chciałam się jeszcze trochę przewietrzyć – odpowiedziałam krótko.
   - No i jak było ? – zapytała mnie przyjaciółka.
   - Dobre tu mają drinki ? – zmieniłam temat.
   - Zajebiste ale ty koleżanko nie masz jeszcze 21 lat – zaśmiała się Ver.
   - Więc chyba mogę liczyć na twoją pomoc prawda ? – odparłam wtórując jej.
   - Zaraz coś załatwimy, chooodź, czas naprawdę zaszaleć ! – powiedziała dziewczyna i wciągnęła mnie do wnętrza zadymionego lokalu…

I jak ? Na razie nie zapowiada się na "happy and" co do związku Zayna i Lily, ale wszystko może się w każdej chwili zmienić, musicie być tylko na bieżąco ;)
Kolejny rozdział już w czwartek i będzie to część z Niallem, mam nadzieję że wpadniecie żeby ją przeczytać :)
Na dziś to już wszystko, trzymajcie się cieplutko i do czwartku, buziaki, Aga :*

5 listopada 2013

LIAM - ROZDZIAŁ XI


CZEŚĆ CZEŚĆ ;)

Obiecałam więc jest, kolejny part o Liamie, miłego czytania :*

ROZDZIAŁ XI


   - Ale ty wiesz, że to w przeciwną stronę prawda ? – spytałam bruneta, bo ewidentnie nie szliśmy w kierunku mojego domu.
   - Wiem, ale co powiesz na mały spacer ? – odparł z uśmiechem Liam.
   - Trzeba było mi powiedzieć a nie – odmruczałam, jednak nie chciałam być złośliwa, więc posłusznie szłam za chłopakiem.
   - Jest taka piękna pogoda, że szkoda to zmarnować – powiedział Payne i uradowany próbował uchwycić moją dłoń, ale nie skusiłam się.
   - Obejdzie się bez tego – skomentowałam jego czyn.
Szliśmy może z 15 minut, aż w końcu moim oczom ukazał się… plac zabaw.
   - Serio ? Cofnąłeś się w rozwoju ? – wyśmiałam go.
   - Nie, po prostu nie znam takiej osoby, która nie lubiłaby poszaleć na huśtawce, więc czemu nie ? Chodź – zachęcił mnie chłopak i już po chwili zaczęliśmy się lekko bujać.


   - Ale frajda co ? – szczerzył się Liam.
   - Tsaaa.
   - Czemu nigdy z niczego się nie cieszysz ? Nic nie sprawia ci radości ? – zapytał nagle.
Chłopie gdybym miała ci odpowiedzieć na to pytanie, to musiałabym zaczynać historię od samego początku gdy byłam dzieckiem i mieszkałam jeszcze z rodzicami. Dziękuję, ale nie.
   - Cieszę się kiedy mam święty spokój i nikt nie zrzędzi mi nad uchem.
   - W sensie że to je jestem ten zrzędzący ?
   - Nie, masz 4 zmienników, właściwie trzech bo mulat nie jest zbyt rozmowny.
   - Jest, tylko trzeba go lepiej poznać, potrafi gadać jak nakręcony – odparł chłopak.
   - Haha, serio ? Chciałabym to zobaczyć.
   - Tak ? Przecież go nie lubisz, zresztą tak jak pozostałych – powiedział Liam.
   - Akurat jego jeszcze mogę strawić, ale ten cały Harry… Boże – odpowiedziałam.
   - Podobasz mu się i to bardzo.
   - No ciekawe.
Liam zrobił pytającą minę.
   - Ciekawe jak można poczuć coś do drugiej osoby, jeśli kompletnie się jej nie zna. Co ? Telepatia ? Czyta mi w myślach i wie jaka jestem ? Wątpię, więc to na pewno tylko takie gadanie, olejmy go – powiedziałam.
Chłopak ponownie strzelił dziwaczną minę.
   - No a zmieniając temat – zaczęłam znowu – Macie w najbliższym czasie jakiś koncert albo coś tam innego ? – spytałam ot tak.
   - Tak, za dwa tygodnie, tu na „o2” – odpowiedział dumny.
   - Spoko a co będziecie robić jeszcze przez te dwa tygodnie ?
Liam przez chwilę się zastanowił, po czym odparł :
   - Właściwie chcieliśmy zaliczyć jakiś krótki wypad na wakacje.
Szczęściarze. Znając życie, ja pewnie znowu przesiedzę najbliższe lato na dupie w domu, bo oczywiście nie mam jak się dokądś wybrać.
   - A ty ? Jakie masz plany ? – odbił pytanie brunet.
   - Ja mam wakacje dopiero za miesiąc więc chill, a tak poza tym, to nie mam żadnych planów bo najzwyczajniej w świecie nie mam kasy. Lato spędzę tu, na miejscu – powiedziałam obojętnie.
   - To dlatego mówiłaś coś o tym, że chcesz się wybrać gdzieś z Harrym tak ? – zaśmiał się Liam.
   - No. Ale w sumie to nie było na serio, po prostu jakaś głupota strzeliła mi wtedy do głowy i dlatego to powiedziałam. Często zdarza mi się palnąć jakąś debilną rzecz.
Kiedy to powiedziałam, brunet zaczął tak jakby nad czymś myśleć a po jakimś czasie zaczął się na mnie gapić.
   - Co ? Mam coś na buzi ? Ptak na mnie narobił ? – zaczęłam się śmiać.
   - Aaa… nie, nie – obudził się Liam – Po prostu tak sobie pomyślałem, że może…
   - Może co ?
   - Może faktycznie zabrałbym cię ze sobą na kilka dni w jakieś fajne miejsce.
O Matko.
   - Ty się dobrze czujesz ? Na głowę upadłeś ?!
   - Ale co ? Coś nie tak ?
   - Taak, ty nie mówisz poważnie.
   - Jak najbardziej poważnie, sama przecież mówiłaś, że chcesz żebyśmy zafundowali ci wakacje, pamiętasz ? – spytał chłopak.
   - Naprawdę myślisz, że mogłabym być aż taką frajerką, żeby próbować wyłudzać od was kasę ? Dobra, może jestem wredna, może jestem dziwna, może nie umiem się z niczego cieszyć ale NA PEWNO nie byłabym zdolna do tego, żeby żerować na czyjejś forsie. Nie myślałam że masz o mnie takie zdanie, żegnam – powiedziałam oburzona i szybkim krokiem zaczęłam oddalać się od Liama.
   - Poczekaj ! – zawołał za mną.
   - Co ?! Masz coś jeszcze do dodania ?! Może myślisz, że wczoraj też specjalnie i z premedytacją całowałam się z tobą kiedy byłeś u mnie ?! Nie, nie jestem taka, nie jestem – dodałam, i z lekką gulą ponownie wznowiłam swoją ucieczkę.
Brunet nie dawał za wygraną i bez problemu dogonił mnie, po czym bez pytania mocno do siebie przytulił. Nie odwzajemniałam tego, ale też nie wyrywałam się z jego objęć.
   - Wcale tak nie myślę – szeptał mi we włosy – Chciałem dobrze, nie chciałem żebyś tak to odebrała, jesteś cudowna…
„Perspektywa Louisa”
   - Ej no, gdzie go wcięło ? – pytałem sam siebie na głos.
   - Daj mu spokój, widocznie jest mu dobrze jeśli nie wraca – skomentował Horan.
   - No właśnie, chyba mają się ku sobie – dodał Zayn.
Harry natomiast nic nie mówił, siedział tylko zamulony przed telewizorem, i co chwilę przerzucał kanał na coraz bardziej bezsensowny.
   - Młody a tobie co ? – spytał go Malik.
Cisza.
   - Twoja mama dzwoni ! – krzyknął blondas.
   - Co ? Mama ? – ocknął się Styles.
   - Coś taki małomówny ? – zapytałem.
   - Nie dlaczego ?
   - No jak to dlaczego ? Chyba nie powiesz mi, że interesuje cię program o rozmnażaniu delfinów prawda ? – dodałem spoglądając na program, który Harry „z zaciekawieniem” oglądał.
   - Właśnie i… ekhem, w TYM momencie mógłbyś naprawdę to przełączyć – powiedział zniesmaczony Niall.
   - Dawaj tego pilota ! – krzyknąłem i wyrwałem mu go wyłączając urządzenie.
   - Ej ! – obruszył się Harry.
   - Gadaj ! – naciskałem bo nie znosiłem tych jego humorków, wtedy każdemu z nas się udzielało.
   - Chodzi o Mayę ? – spytał Zayn na co lokowaty tylko się zarumienił.
   - Dajcie spokój – burknął Styles.
   - Czyli jednak – domyśliłem się – A tak konkretnie, to co w związku z nią ?
   - No Tommo, nie widzisz że na nią leci ? – oznajmił Zayn, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
   - A nawet jeśli, to nic wam do tego – odparł Harry i pokazał nam swój jęzor.
   - Stary, może i nic nam do tego, ale to chyba oczywiste, że laska woli Liama, gołym okiem to widać – walnąłem prosto z mostu.
   - Wiem o tym.
   - No to raczej powinieneś sobie ją darować – stwierdził Niall.
   - Dokładnie. Poza tym, ona jest bardzo… specyficzna – powiedziałem – Dla mnie wygląda jak jakaś wampirzyca albo coś w tym stylu, no ale mniejsza o to. Ona po prostu cię nie lubi i nawet specjalnie tego nie ukrywa. Po co masz obrywać po tyłku ? Daj sobie siana – dodałem.
   - Louis ma rację – przytaknął Zayn.
   - Ona jest inna, właśnie dlatego tak cholernie mi się podoba – próbował tłumaczyć Harry.
   - Ale cię nie lubi ! – starałem się przemówić mu do rozsądku no ale jak już go coś weźmie, to jest naprawdę ciężko.
   - Bo nie puknąłem się w ten durny łeb i byłem zbyt nachalny i bezpośredni – odparł – Z nią trzeba delikatnie.
   - Tak jak ona z nami ? – powiedziałem z ironią.
   - To skomplikowane ale mówię wam, i dam sobie rękę uciąć, że nie jest taka, za jaką ją uważamy, to znaczy WY uważacie. Mam nadzieję, że da mi się jakoś do siebie zbliżyć, muszę tylko zmienić strategię…
Później…
„Perspektywa Mayi”
   - Serio tak myślisz ? – zdziwiłam się, kiedy Liam posyłał mi najróżniejsze komplementy. Oczywiście wiem, że większość z nich to ściema.
   - Nie tylko ja tak myślę – odpowiedział chłopak – To są głównie słowa Harry’ego – dodał.
   - Ale ty mu słodzisz, dobry z ciebie kumpel – zaśmiałam się.
   - Powtórzę to po raz setny : on naprawdę nie jest taki, za jakiego go uważasz, traktuje dziewczyny jak księżniczki i jeśli dałabyś mu malutką szansę, też byś nią była – nakręcał się brunet.
   - A czy ty jak byłeś mały i mama kazała ci jeść warzywa, to chciałeś ich jeszcze raz próbować, mimo że wiedziałeś, że są ohydne ? – wymyśliłam głupi przykład dla porównania sytuacji.
   - Od zawsze lubiłem warzywa – zaśmiał się.
   - Ja pieprzę, dobra koniec tematu – poddałam się i tym razem naprawdę zaczęłam zbierać się już do domu, bo zrobiło się kompletnie ciemno.
   - Poczekaj, przecież obiecałem, że cię odprowadzę – powiedział Liam i obejmując mnie lekko ramieniem, udał się ze mną w drogę.
„Perspektywa Harry’ego”
   - Gdzie idziesz ? – usłyszałem pytanie, które padło z ust Zayna.
   - Przewietrzyć się, wrócę za jakąś godzinę, góra dwie – odparłem i już po chwili opuściłem mieszkanie.
Chciałem sobie po prostu pobyć sam, bez chłopaków i w ogóle bez nikogo, a wieczór wydawał się idealną dla mnie porą na przechadzki. Nie było już zbyt wielu ludzi na zewnątrz, więc mogłem spokojnie przemierzać uliczki miasta.
„Perspektywa Mayi”
   - No to jesteśmy – oznajmiłam, kiedy staliśmy tuż przy wejściu klatki schodowej.
   - Jakoś fajnie mi się tak tu stoi – uśmiechnął się chłopak.
   - W takim razie sorry, ale ja już spadam, trochę zimno się robi – odparłam – Ty też już idź, bo jeszcze pomyślą, że cię pożarłam albo coś – dodałam zdegustowana.
   - Nie mów tak, nikt tak nie myśli – powiedział Liam, i w ramach pożegnania chciał cmoknąć mnie w policzek ale ja niestety mu na to nie pozwoliłam.
   - Innym razem chłoptasiu – oznajmiłam i z „niewinnym” uśmieszkiem weszłam do domu, kątem oka widząc tylko, że brunet także oddala się w swoją stronę.
Po chwili…
   - Jestem ! – przywitałam się wchodząc do mieszkania.
   - O, cześć – odpowiedziała ciotka – Dobrze się składa – dodała.
   - Czemu ?
   - Skończyła mi się kawa i na jutro rano nie będę się miała czego napić. Podskoczyłabyś do jakiegoś sklepu i kupiła mi małą paczkę sypanej ? – zapytała.
   - Ech… no dobra – odparłam – Coś jeszcze ?
   - Nie, i reszta dla ciebie tylko wracaj szybko bo już późno a jutro szkoła – upomniała mnie, a ja ponownie opuściłam dom w celu pójścia do delikatesów.
Parę minut później…
   - Kurwa jak zimno – mówiłam sama do siebie idąc ciemną ulicą. No tak, nie mamy jeszcze lata, a ja pociskam w krótkich spodenkach, brawo !
Do najbliższego, czynnego sklepu miałam jakieś 10 minut drogi ale żeby sobie ją ukrócić, wybrałam jedną z ciemnych uliczek pomiędzy jakimiś dwoma budynkami, po czym został mi do pokonania tylko mały odcinek ścieżki w parku.
Nie bałam się ciemności, więc wieczorne spacery należały do moich ulubionych no a że można się przy okazji przewietrzyć i dotlenić zaliczałam do samych plusów, ale nie dzisiaj.
   - Yo skarbie, masz piątaka ? Skończyła nam się kasa a godzina jeszcze taka młoda – zawołał jakiś koleś, który wraz z trójką jakichś typów zajmował jedną z ławek.
   - Nie jestem bankomat więc odwal się – odparłam od razu i szłam dalej nie interesując się dalej tymi świrami.
   - Ej no a może jednak ? Na pewno masz jakieś drobniaki ! – krzyczał dalej wcześniejszy głos.
Tym razem nie wdawałam się z nim w dyskusję, tylko namierzałam już wzrokiem spożywczak, do którego miałam zamiar wejść.
   - Nie masz języka w tej pięknej buźce ? – odwróciłam się i nacięłam się na facetów, którzy jeszcze minutę temu siedzieli jakieś 30 metrów ode mnie.
   - Daj mi spokój frajerze ! – spieniłam się i odepchnęłam od siebie jednego z typów.
   - Momencik – powiedział – Ja bym jednak poszukał tego piątaka, może w którejś z kieszeni tych kusych spodenek ? – dodał i przyciągnął mnie do siebie macając mój tyłek.
   - Spierdalaj kurwa ! – krzyknęłam na niego, co widocznie i tak nie zrobiło większego wrażenia, bo nie dość że nic nie powiedział, to jeszcze jak gdyby nigdy nic z tyłka zaczął przesuwać ręce ku górze pod moją bluzą.
Tym razem wściekłam się, i całym impetem odepchnęłam go od siebie tak , że aż wyjebał się tyłkiem na ziemię.
   - Oj nieładnie ! – podniósł głos drugi z nich i złapał mnie za włosy.
   - Taka nieposłuszna dziewczynka zasłużyła na karę – dodał trzeci i zaczął odpinać pasek od spodni w czasie, gdy koleś, którego przewróciłam podniósł się, wyciągnął z kieszeni jakąś butelkę, rozbił ją o śmietnik i wziął do ręki jeden z kawałków szkła.
   - Puść mnie do cholery ty pojebańcu ! – wydarłam się na całe gardło, ale w dalszym ciągu to nic nie dawało. Atmosfera zrobiła się tak gęsta, że czułam, aż zaczyna mi brakować powietrza. Miałam około 10 sekund żeby coś wymyślić, więc nie czekając na zbawienie wyrwałam się jakimś cudem z łap zbirów i zaczęłam wiać ile sił w nogach.
   - Stój ! – usłyszałam za sobą.
Facet dogonił mnie i chwycił mocno moją lewą rękę, w drugiej ciągle trzymał rozbite szkło.
   - Teraz nie będzie już tak przyjemnie – wycedził przez zęby i nie wiem co chciał zrobić, ale przerwał to, bo nagle zobaczyłam czyjś cień jakieś kilkanaście metrów ode mnie, więc darłam się, tupałam i piszczałam, aby ten ktoś mógł mnie usłyszeć i pomóc. Udało się !
   - To jeszcze nie koniec ! – krzyknął zbir i szybko oddalił się ode mnie, uprzednio przesuwając kawałkiem butelki po mojej dłoni.
Byłam w totalnym szoku, więc od razu kolana się pode mną ugięły i parę sekund później siedziałam już skulona na chłodnym betonie trzymając się za rękę.
   - Nic ci się nie stało ? – zapytał mnie ten ktoś, którego cień prawdopodobnie zauważyłam. Nie widziałam tej osoby bo nawet nie podniosłam wzroku.
   - Możesz wstać ? – ponowił pytanie.
Tym razem jednak zebrałam się w sobie i udało mi się stanąć na równe nogi i przenieść spojrzenie na osobę, która jakby nie patrzyć uratowała mi skórę.
   - Maya/Harry ? – powiedzieliśmy dokładnie w tym samym momencie bo oboje byliśmy równie zaskoczeni.
   - Co ty tu robisz ? – spytałam.
   - A ty ?
   - Kurwa stoję ! – odparłam zła.
   - Co tu się przed chwilą działo ? – zapytał chłopak.
   - Nic, idę do domu – powiedziałam i jak ta ostatnia idiotka zaczęłam iść przed siebie.
   - Maya ! Ej ! Nie zachowuj się jak dzikus ! – zawołał Harry.
   - Daj mi spokój !
   - A może by chociaż zwykłe „dziękuję” ? – powiedział.
   - Chciałbyś, odwal się ode mnie.
   - Fajnie ! Super ! Zachowuj się tak dalej ! To całkowicie normalne ! – wkurzył się chłopak.
   - O co ci chodzi co ?! – wróciłam i podeszłam do niego.
   - O to, że traktujesz mnie jak jakiegoś psa, jak śmiecia, jak wroga numer jeden, jak…
   - Dobra nie nakręcaj się – uspokoiłam go.
   - W takim razie nie zachowuj się jak gówniara.
   - Że niby jak ? Nie pozwalaj sobie ! – uniosłam się.
   - Posłuchaj mnie – powiedział Harry i dotknął lekko mojej ręki.
   - Ałaa !
   - Co ? – zdziwił się chłopak i dopiero po chwili skapnął się co jest grane.
   - Musisz coś z tym zrobić.
   - No pewnie, jeszcze czego ? Zostaw – warknęłam i wyszarpnęłam od niego swoją ranną dłoń.
   - Dlaczego jesteś taka uparta no ! Kurwa mać ! – zdenerwował się – Ok, przepraszam – dodał po chwili.
   - Zostaw mnie – wycedziłam przez zęby i wznowiłam swoją drogę.
Uszłam zaledwie kilka metrów, po czym nie wiem nawet sama czemu usiadłam na jednej z ławek, podkuliłam kolana pod brodę i zaczęłam gapić się w jedno miejsce przed sobą.
   - Chcesz pogadać ? – spytał Harry, który usadził się obok mnie.
   - Spieprzaj.
   - No, to też jest jakiś sposób na rozmowę – zadrwił chłopak a ja tylko zgromiłam go wzrokiem.
   - Co ty tu w ogóle robisz ? – burknęłam do niego.
   - „Spieprzaj” – odparł mi tak samo jak ja jemu przed chwilą.
   - Taa załapałam, możesz przestać świrować ?
   - Chciałem się przewietrzyć – odpowiedział chłopak na moje wcześniejsze pytanie – A ty ?
   - Szłam do sklepu – mruknęłam.
   - A ci kolesie ?
   - Co kolesie ? Nie wiem, jacyś frajerzy – wzruszyłam ramionami.
   - A kto według ciebie nie jest frajerem ? – zaśmiał się.
   - Wszyscy to skończeni frajerzy.
   - Ja też ?
   - Zwłaszcza ty – powiedziałam.
   - Tak tylko gdyby nie ja, to pewnie dalej miałabyś niezłe kłopoty.
   - Przypadek – odparłam.
   - Chodź, pójdziemy do lekarza, powinien zobaczyć tą twoją dłoń – zasugerował chłopak.
   - Nie chcę ! Nie będę nigdzie łazić !
   - Dobra, no to zmieniamy metodę – powiedział Harry.
   - Jaką meto… puść mnie ! – krzyknęłam, bo zielonooki bez żadnego pytania wziął mnie na ręce i zaczął gdzieś ze mną iść.
   - Taką metodę –śmiał się Harry i mimo mojego rzucania się i okładania go pięściami bez problemu szedł dalej w wyznaczonym przez siebie kierunku.
Jakiś czas później…
   - W czym mogę pomóc ? – zapytała babka w recepcji.
   - Moja przyjaciółka została napadnięta w parku i ktoś zranił ją w rękę – wytłumaczył brunet, który przywlókł mnie tu prawie że siłą.
   - Proszę usiąść i chwileczkę poczekać – odparła kobieta i zaczęła wklepywać coś na komputerze.
   - Nie znoszę cię – wysyczałam do zielonookiego.
   - Uznaję to jako słowa podziękowania, nie ma za co – uśmiechnął się chłopak.
   - Pani Bednarek ? – spytał jakiś facet w białym kitlu. Pokiwałam twierdząco głową. – Zapraszam – dodał i wskazał ręką na drzwi jednego z uchylonych pomieszczeń.
   - Jak to się stało ? – zapytał mnie lekarz i zaczął oglądać moją rękę.
   - Nie wiem, po prostu kilku facetów zaczepiło mnie w parku no i od słowa do słowa jakoś tak wyszło – odparłam i wzruszyłam ramionami.
   - No to ma pani ogromne szczęście, że skończyło się tylko tak a nie inaczej – powiedział – Teraz trochę zaszczypie – dodał i popsikał mi czymś miejsce, które było zranione.
   - Będziemy musieli to zszyć – oznajmił doktor na co ja się wzdrygnęłam.
   - Jak to ? Zszyć ?! – spanikowałam.
   - Tak, inaczej nie da rady ale spokojnie, to tylko kilka szwów, nic nie poczujesz – uspokoił mnie facet.
Hahaha, śmieszne. Robiłam sobie kilka tatuaży, a boję się zwykłej, małej igły. Nic na to nie poradzę, zawsze bałam się zastrzyków i tym razem nie było inaczej. Na szczęście lekarz mnie nie oszukał, nie poczułam prawie nic, i dobrze.
   

Kilka minut później…
   - No i jak tam ? – spytał Harry. On jeszcze tu siedział ?
   - A nie widać ? – pomachałam mu opatrunkiem przed nosem.
   - Zbieramy się już ? – zapytał ponownie.
   - Jak chcesz to się zbieraj, i tak idziemy w różne strony – odpowiedziałam mu.
   - Nie puszczę cię samej.
   - Ale ja tak więc naprawdę nie musisz się fatygować, poradzę sobie.
   - Pani chłopak ma rację – wtrąciła się baba z recepcji – Jest już bardzo późno, to nierozsądne – dodała.
   - To nie jest mój chłopak ! – uniosłam się.
   - Jest czy nie jest, niech pani nie odrzuca jego pomocy – powiedziała kobieta.
Spojrzałam na Harry’ego a ten tylko stał i suszył te swoje białe zęby.
   - Przestań się tak szczerzyć – zwróciłam się do niego.
   - To jak będzie ? – zapytał.
   - Dobra ! Ok, niech ci będzie ale obiecaj, że później dasz mi spokój – odparłam.
   - Chodźmy – powiedział a ja tylko przewróciłam oczami, westchnęłam głośno i poszłam przodem przed nim.
Później…
   - Ale ty jesteś uparty – skomentowałam kiedy szliśmy przez miasto.
   - Ty nie mniej – zaśmiał się zielonooki.
   - Ja nie jestem taka upierdliwa – odgryzłam się.
W tym samym momencie zaczął dzwonić telefon. Harry szybko wyciągnął go z kieszeni, i już po chwili zaczął z kimś gadać.
   - Gdzie jestem ? Będę za jakąś godzinę – mówił chłopak – Albo nie wiesz co ? Nie będę już wracał tylko od razu pójdę do siebie. Nic się nie stało. Tak. Dobra tylko zamknijcie drzwi. No, do jutra – powiedział po czym rozłączył się i ponownie włożył komórkę do kieszeni spodni.
   - Mamusia się martwi ? – zaśmiałam się.
   - Tak, taka z brodą i ma na imię Liam – odparł równie rozbawiony.
   - Oryginalne imię kobiece – nabijałam się dalej.
   - Jej też się podoba – powiedział chłopak – Słuchaj, a może poszlibyśmy do mnie co ? – zaproponował -Jest bliżej i w ogóle, poza tym już późno. Będziesz bezpieczna – dodał.
   - Tak bardzo ci na tym zależy ? – spytałam.
   - Było by fajnie, po prostu – odpowiedział i uśmiechnął się.
   - Jutro mam szkołę, nie mam rzeczy więc raczej…
   - Odwiozę cię jutro do szkoły, nie przejmuj się niczym.
   - Zgodzę się, ale musisz mi tu i teraz obiecać, że dasz mi w końcu spokój. Nie będziesz się narzucać i odwalać jakichś dziwnych rzeczy dobra ? Umowa stoi ?
   - Stoi – odparł, po czym podaliśmy sobie ręce w ramach „zatwierdzenia umowy”.
   - No to gdzie jest ta twoja posiadłość ? – zaśmiałam się.
   - Tak właściwie, to już jesteśmy na miejscu – wskazał na budynek po naszej lewej stronie.
   - Uknułeś to ! – krzyknęłam.
   - Zapraszam – powiedział Harry i z uśmiechem poprowadził do swojego mieszkania.

Koniec :) Jak widać Harry nie ma lekko z Mayą ale kto wie ? Może w końcu się do niego przekona ? ;)
Na dzisiaj to już wszystko a jutro uroczyście obiecuję dodać rozdział z Zaynem, dzisiaj kończę go pisać więc powinnam wyrobić się do jutra ;)
Życzę Wam miłej nocy, do jutra, buziaki, Aga ;*