One Direction

One Direction

17 kwietnia 2013

HARRY - ROZDZIAŁ V

CZEŚĆ ;)

Pisałam, pisałam aż napisałam piątą część z Harrym :) Proszę bardzo oto ona, miłego czytania :)

ROZDZIAŁ V


   - Am ??
   ...
   - Am ?!
Podniosłam głowę i spojrzałam na Philipa.
   - Odejdź - wyszeptałam.
   - Przepraszam - powiedział ale ja na to nie zareagowałam.
   - Amelie przepraszam ! - krzyknął.
   - Nie jestem głucha - odparłam chłodno.
   - Więc odpowiadaj jak coś do ciebie mówię - powiedział trochę lżejszym tonem.
   - Co mam odpowiedzieć ? To ty powinieneś mi coś powiedzieć - oznajmiłam mu.
   - Niby co ? - udał wielce zdziwionego.
   - Co w ciebie wstąpiło i dlaczego na Boga mnie uderzyłeś ?! Czy ja jestem jakimś workiem bokserskim ?! Nigdy się tak nie zachowywałeś !! - wykrzyczałam mu w twarz na co on przytulił mnie mocno do siebie.
   - To się już więcej nie powtórzy , obiecuję - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
   - Na pewno ? - spytałam go.
   - Na pewno , masz moje słowo - i pocałował mnie tym razem w usta a ja nie mając wyboru odwzajemniłam to mając nadzieję na to , że nigdy więcej już się tak nie zachowa.
Na drugi dzień...
   - Gdzie wychodzisz ? - zapytałam Phila który ubierał buty na przedpokoju a była dopiero 9 rano.
   - Muszę coś załatwić - odparował szybko.
   - Znowu ? Wczoraj też coś niby załatwiałeś - powiedziałam.
   - Dzisiaj muszę to dokończyć , to nie zajmie dużo czasu - odpowiedział.
   - No dobra - odparłam nie do końca przekonana.
   - No kiciu , weź zaproś tą swoją przyjaciółeczkę albo ty idź do niej i czas szybko zleci - uśmiechnął się i przelotnie cmoknął mnie w opuchnięty po wczorajszej akcji policzek - Ok spadam - i wyleciał z domu jak poparzony.
Faktycznie posłuchałam jego "rady" i przedzwoniłam do Suzie :
   - Witam jaśnie panią , humorek już ci się polepszył ? - zaśmiała się Sue.
   - Baaardzo śmieszne ale tak , dzisiaj jest ok więc może masz ochotę gdzieś wyskoczyć ? - zapytałam.
   - Nie chce mi się dzisiaj nigdzie łazić - odpowiedziała Susan - Może ty do mnie wpadniesz ? - zaproponowała przyjaciółka.
   - Jasne , wsiadam w samochód i za jakieś 15 minut będę - odparłam.
  - No to czekam , paa - powiedziała Sue i rozłączyła się.
Poszłam do sypialni i wyjęłam z szafy swoją czarną bluzę i jasne rurki po czym przebrałam się w to w łazience. Zrobiłam ciut mocniejszy makijaż właściwie po to , aby zakryć limo pod okiem a po chwili chwyciłam tylko kluczyki od auta i pojechałam do Susan.
   - Jakaś ty punktualna - powiedziała na przywitanie z uśmiechem na twarzy Suzie.
   - Jak zawsze kochana , jak zawsze - zaśmiałam się.
Skierowałyśmy się do kuchni a to kogo tam zobaczyłam normalnie wmurowało mnie w ziemię.
   - Cześć - powiedział.
   - Cześć - burknęłam.
   - No siadaj , nie stój tak - powiedziała Sue i praktycznie popchnęła mnie na siedzenie obok niego.
   - Miło cię widzieć - oznajmił mi.
   - Eeem... mi ciebie też - udawałam.
   - No to już wiesz dlaczego nigdzie dzisiaj nie poszłyśmy , Harry przyszedł dzisiaj z samego rana - zaśmiała się Sue.
   - Hehe - wymusiłam również sztuczny uśmiech.
   - Gdybym wiedział że coś planujecie to przecież mogłem nie przychodzić - powiedział.
   - Co ty mówisz , bardzo się cieszę że tu jesteś - uśmiechnęła się Suzie i pogłaskała go po ręce.
Czułam się niezręcznie w zaistniałej sytuacji i nie wiedziałam jak z niej wybrnąć więc w końcu wymyśliłam że źle się czuje i jednak muszę już iść (tak , po 5 minutach , moje genialne pomysły)
   - Ale co się dzieje ? - spytała Sue.
   - Nic takiego , wrócę do domu i trochę się prześpię to mi przejdzie , zadzwonię do ciebie wieczorem - uśmiechnęłam się i cmoknęłam przyjaciółkę w policzek.
   - Poczekaj - usłyszałam - Odwiozę cię.
   - Nie trzeba , poza tym przyjechałam tu swoim samochodem i nim wrócę - odpowiedziałam.
   - No to mogę odwieźć cię twoim wozem - powiedział Harry.
   - Naprawdę nie trzeba , zostań tu - odparłam dobitnie.
   - Może faktycznie tak będzie lepiej , nie udawaj małej dziewczynki , Harry pojedzie z tobą - powiedziała Suzie.
   - Dobra już dobra , ok - odpowiedziałam w końcu "pokonana" przez Sue.
   - W takim razie proszę - uśmiechnął się chłopak i otworzył przede mną drzwi.
   - Nie trudź się tak - syknęłam do niego ale tak , żeby Susan nie usłyszała tego.
Po chwili byliśmy już na dole w moim samochodzie , według umowy Harry usiadł za kierownicą i bez zbędnych słów ruszył.
   - Dlaczego udajesz ? - zapytał nagle.
   - O co ci chodzi ? - zdziwiłam się.
   - Przed Susan , przede mną , no i przed samą sobą - powiedział.
   - Niczego nie udaję człowieku - odparłam.
   - Wcale źle się nie czujesz , po prostu nie chciałaś być tam razem ze mną - stwierdził chłopak.
   - Dziwisz się ? Powinieneś się cieszyć że nie powiedziałam o wszystkim Suzie - oburzyłam się.
   - Jak widzisz staram się to naprawić , na początku trochę zawaliłem ale dotarło do mnie , że zachowałem się jak świnia i nie powinienem się tak o niej wyrażać - powiedział Harry.
   - Chociaż masz odwagę przyznać się do błędu ale i tak uważam że nie zasługujesz na nią - odparłam chłodno.
   - Postaram się a tobie dziękuję za dyskrecję - uśmiechnął się chłopak.
   - Spoko - odpowiedziałam i też się uśmiechnęłam.
   - A co to za siniaki ?? - zapytał ni stąd ni z owąd.
   - Jakie siniaki ?
   - Te na policzku , co ci się stało ?
   - Nic się nie stało, po prostu spadłam wczoraj z łóżka i uderzyłam twarzą o podłogę – skłamałam.
   - Coś mi się nie wydaje – powiedział Harry.
   - Nie wtrącaj się, to nie jest Twoja sprawa – odparłam zdenerwowana i chłopak zamilkł po czym włączył radio żeby zagłuszyć ciszę.
   - „And let me kiss yooooouuuuu” – usłyszałam.
   - Przestań robić z siebie pajaca – powiedziałam niby oschle ale odwróciłam twarz żeby ukryć uśmiech.
   - Wszystko widzę – zaśmiał się Harry.
   - Nie wiem o co ci chodzi – odpowiedziałam udając dalej naburmuszoną.
   - Taka podobasz mi się o wiele bardziej – oznajmił chłopak.
   - Że co ? – zdziwiłam się.
   - No wiesz, wolę kiedy się uśmiechasz niż jesteś taka poważna – wytłumaczył.
   - Aha – odpowiedziałam – Masz jakieś plany w związku z Susan ? – spytałam go.
   - Jest świetną dziewczyną więc zobaczymy jak to dalej się potoczy i mam nadzieję że nic jej nie powiesz – odpowiedział i delikatnie uśmiechnął się do mnie.
   - Zobaczymy czy sobie na to zasłużysz, mam cię na oku – powiedziałam.
   - A co tam u twojego chłopaka, Philipa ? – zapytał zmieniając temat na mój.
   - W porządku – powiedziałam automatycznie – O , to tutaj , jesteśmy na miejscu – dodałam bo na całe szczęście akurat podjechaliśmy pod dom.
   - Dzięki za podwózkę ale poradziłabym sobie sama – powiedziałam.
   - Cała przyjemność po mojej stronie – odparł chłopak posyłając mi kolejny już dzisiaj uśmiech.
   - A ten… no tego… jak teraz wrócisz do domu ? To znaczy do Sue ? – zapytałam.
   - Przejdę się – oznajmił – Przy okazji przemyślę sobie to i owo – dodał.
   - Aha , no to ok – odparłam – To co ? Do zobaczenia ? – powiedziałam uśmiechając się.
   - Do zobaczenia ? – zdziwił się ale chyba pozytywnie.
   - No tak, przecież muszę Cię kontrolować prawda ? – odpowiedziałam tym razem śmiejąc się.
   - Oczywiście, tak jest proszę pani – również wybuchnął śmiechem.
   - Mówię serio , jeśli ją skrzywdzisz to długo mnie popamiętasz – powiedziałam tym razem poważnie.
   - Jasne – odpowiedział też poważniejąc – Do zobaczenia – dodał jednocześnie tuląc mnie do siebie i szeptając mi do ucha : A ty powiedz temu swojemu Philipowi, że jeśli jeszcze raz Cię tknie to on mnie na długo popamięta – uwolnił uścisk.
   - Cześć – rzucił i poszedł w swoją stronę.
Zostałam przez chwilę w osłupieniu. Jak się domyślił ? Susan mu coś nagadała ? Nie no dobra czysty przypadek. Ogarnęłam swoją skromną osobę i w końcu po chwili udałam się do domu. Phila na szczęście nie było. W sumie dlaczego na szczęście ? Stęskniłam się za nim i niby z jakiej racji się go boję ? Kocham go a on mnie też i jego jedyną wadą jest chorobliwa zazdrość ale nad tym da się popracować i ja mu w tym pomogę. Po kilku minutach wrócił do domu a ja żeby pokazać jak mi na nim zależy , od razu rzuciłam mu się na szyję.
   - Zostaw mnie – burknął i odepchnął mnie od siebie co mnie zdziwiło.
   - Co jest grane ? – spytałam i uśmiechając się pogładziłam go po policzku jednak od znowu mnie odrzucił.
   - Philip co się dzieje ? – zapytałam ponownie a on zmienił temat.
   - Co robimy na obiad ? – spytał.
   - Jest dopiero 10 a ty odpowiedz na moje pytanie – powiedziałam.
   - Ty nie odpowiadasz więc ja też nie muszę – burknął i oddalił się ode mnie.
   - Gdzie idziesz ? – zapytałam i poszłam za nim.
   - Do pokoju, daj mi spokój – syknął i zamknął mi prawie że drzwi przed nosem.
O co mu do cholery chodzi ? No nic, może później będzie chciał ze mną gadać a ja w tym czasie może faktycznie zajmę się już obiadem ?
Zeszłam na dół do kuchni i na chwilę przysiadłam na jednym z krzeseł przy dużym stole. Wzięłam komórkę do ręki i dostrzegłam dwa smsy : jeden od Suzie a drugi od… Harry’ego ? Hmmm… oczywiście pierwszy sms przeczytałam od Sue. Było w nim napisane : „Jak się czujesz ? Mam nadzieję że to nie przez tego kretyna i że nic przede mną nie ukrywasz, wpadnę wieczorem, buziaki xoxo”. Ok, teraz sms Harry’ego : „Hej piękna jak tam Twój humor ? Cieszę się, że mogłem zobaczyć dziś Twój uśmiech, dzięki za szansę, postaram się nie spieprzyć sprawy z Suzie, całuję, Harry ;)”. Słodkie. Mam nadzieję, że mówi prawdę i naprawdę poczuł coś do Susan oprócz potrzeb fizycznych bo drugim razem już bym mu tego nie przepuściła. Odłożyłam telefon na stół i poczułam pocałunek na karku.
   - Przepraszam – szepnął Phil i odwrócił mnie tak abym na niego patrzyła.
   - Za co ? – spytałam.
   - Za wszystko, ostatnio zachowuje się jak świnia i wcale się nie zdziwię jeśli w końcu będziesz miała mnie dosyć – powiedział.
   - Nic się nie stało – uśmiechnęłam się i czule pocałowałam go w usta a on w końcu odwzajemnił mój pocałunek.
   - Kocham cię – powiedział Philip.
   - Ja ciebie też – odpowiedziałam i… zaczęłam mu uciekać a on mnie gonić.
   - Co ty wyprawiasz ?! – krzyknął rozbawiony Phil.
   - Staram się aby nie zrobiło się zbyt ckliwie – odparłam równie uradowana co on trzepocząc teatralnie rzęsami.
   - Naprawdę chcesz się tak bawić ? – zaczął zbliżać się do mnie chłopak.
   - Oczywiście że tak panie Morrison – zaśmiałam się głośno.
Znów zaczęłam uciekać i on za mną biegać jak szalony. W końcu tak jakoś „przypadkiem” wylądowaliśmy w naszym pokoju a tak konkretniej w naszym łóżku…
   - Czy za każdym razem nasza kłótnia musi kończyć się w łóżku ? – zapytałam spokojnie.
   - Nie ale przyznasz że to bardzo fajna forma przeprosin – zaśmiał się Phil i musnął mnie nosem.
   - Która godzina ? – spytałam ponownie.
   - Dochodzi 13 – odpowiedział mój chłopak.
   - Coo ?! – zerwałam się.
   - O co chodzi ? – zdziwił się.
   - Spędziliśmy bezczynnie prawie 3 godziny – odparłam i narzuciłam na siebie koszulkę Philipa.
   - Nie powiedziałbym, że bezczynnie – zaśmiał się cwaniacko chłopak i również wstał z łóżka robiąc mi po chwili malinkę na szyi.
   - Idź po zakupy, lodówka jest prawie pusta a chyba musimy coś upichcić prawda ? – klepnęłam go w ramię.
   - I cały romantyzm szlag trafił – udał smutnego Phil.
   - Kochanie, nic nie będzie tak romantyczne jak twoje wyjście do sklepu, uwierz mi – zachichotałam i dodałam stanowczo – Idź idź !! – ciągle się śmiejąc.
   - Ok, mam nadzieję że bardzo się za mną stęsknisz – powiedział mój chłopak po czym włożył na siebie szare spodnie od dresu i czarną koszulkę – Lecę – dodał i przygryzając mi ucho zszedł na dół.
   - Przestań !! – krzyknęłam na nim śmiejąc się i słysząc jak zamyka za sobą drzwi.
Ja sama również zeszłam na dół i dopadłam mój telefon aby sprawdzić wiadomości lub nieodebrane połączenia, było jedno, od Sue, jakieś pół godziny temu. Od razu postanowiłam do niej oddzwonić :
   - Am ? Czemu nie odbierasz ? – usłyszałam głos przyjaciółki.
   - Byłam na górze i nie słyszałam – wytłumaczyłam – A co się stało ? – spytałam.
   - Nic nic tylko w sumie siedzę sama no i może wpadłabym wcześniej niż wieczorem ? Na przykład za jakieś pół godziny ? – zapytała Suzie.
   - Jasne, czemu się w ogóle pytasz ? – odpowiedziałam przyjaciółce – Przecież i tak zawsze zjawiasz się bez uprzedzenia – zaśmiałam się.
   - No wiesz, nie chciałam państwu przeszkadzać – powiedziała Susan również śmiejąc się głupkowato.
   - Nie przeszkadzasz, Philipa i tak nie ma bo poszedł po zakupy – oznajmiłam i dodałam – Wpadaj wpadaj, czekam na ciebie
   - Niedługo będę, paaaa – odparła Sue i rozłączyła się.
W międzyczasie ogarnęłam trochę kuchnię i samą siebie, ponieważ z rozwalonymi włosami i w koszulce Phila nie prezentowałam się chyba najlepiej. Poszłam do sypialni i z szafy wyjęłam jakieś krótkie dżinsowe spodenki i różową bluzkę z krótkim rękawkiem. Włosy doprowadziłam do ładu i psiknęłam się swoimi ulubionymi perfumkami. Akurat wrócił Phil, jak na niego to całkiem szybko ale to dobrze bo od rana trochę zgłodniałam.
   - A ty już z powrotem ? – spytałam się.
   - Nie miałem zamiaru spędzić w sklepie całego dnia – zaśmiał się.
   - No oczywiście – powiedziałam – Może masz ochotę zabawić się w kuchareczkę ? – zapytałam.
   - Co ? Ja ? Żartujesz sobie ? – zdziwił się Phil.
   - Chyba czas najwyższy abyś nauczył się gotować chociaż podstawowe rzeczy, masz już 20 lat – wytłumaczyłam mu.
   - I co niby miałbym ugotować ? Parówki ? – podrapał się po głowie.
   - Nie wiem kotku, wybór należy do ciebie tylko zrób więcej bo zaraz wpadnie Sue – odpowiedziałam.
   - Po co ? Przecież widziałyście się rano… prawda ? – nagle zrobił się podejrzliwy.
   - Tak ale skoro i ona i my siedzimy sami to możemy spędzić ten czas razem prawda ? Dokupi się jakieś piwo albo coś mocniejszego i będzie fajnie – uśmiechnęłam się ale mimo to Philip miał dalej skwaszoną minę.
   - Powtarzałam ci już 500 razy, że to moja przyjaciółka i czy chcesz czy nie chcesz musisz ją tolerować – powiedziałam i podeszłam do lodówki aby wyjąć składniki potrzebne do obiadu.
   - Proszę, gotuj a ja pójdę przygotować Susan łóżko bo jeśli mamy w planach coś wypić to pewnie zostanie na noc – powiedziałam i zostawiłam Philla w kuchni a sama skierowałam się do salonu przygotować spanie dla Suzie.
Mój chłopak posłusznie robił to o co go poprosiłam i mimo że co drugie jego słowo to było „kurwa” nie marudził i robił dalej to co robił. W tym samym czasie przyszła Susan więc wpuściłam ją do środka i rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapach w pokoju i chwilę poplotkowałyśmy.
   - Czemu przyszłaś sama ? – spytałam ot tak – Harry nie chciał z tobą przyjść ?
   - Musiał wracać do siebie bo coś mu tak wypadło no ale może później po niego zadzwonimy co ? – zapytała niepewnie Sue.
   - Jasne – odpowiedziałam uśmiechając się.
   - A twój księciunio nie będzie miał z tym problemu ? – spytała Sue.
   - Nie no co ty, na pewno też mu będzie lepiej kiedy nie będzie otoczony samymi babami – zaśmiałam się i atmosfera całkowicie się wyluzowała.
   - Pójdę sprawdzić jak mu idzie w tej kuchni – zaszeptałam chichocząc po czym poszłam do kuchni.
   - Coś ty tu narobił ? – wybuchłam śmiechem.
   - Kurwa mówiłem że nie umiem – odpowiedział wkurzony Phil. Dookoła niego był jeden wielki bajzel a to co znajdowało się w garnku wyglądało i pachniało jak spalenizna, wszystko upaćkane.
   - Ważne że próbowałeś – cmoknęłam go w policzek.
   - I co teraz ? – spytał mając przy tym minę małego nieporadnego chłopca.
   - Może posprzątaj a ja zamówię pizzę no bo co innego nam pozostało – odpowiedziałam i szepnęłam mu do ucha – Gotowanie może nie najlepiej ci wychodzi ale za to w innych sprawach odnajdujesz się lepiej – na te słowa od razu uśmiechnął się od ucha do ucha.
   - Ale śmierdzi węglem – powiedziała Sue wchodząc do kuchni.
   - Powinnaś przywyknąć – odwarknął jej Phil.
   - Chodź Suzie, trzeba zadzwonić po pizzę – powiedziałam i wzięłam ze sobą telefon.
Zanim wykręciłam numer, odczytałam smsa który przyszedł chyba jakąś godzinę temu – Harry : „Co tam?”. Nie odpisałam nic bo wiedziałam, że i tak się dziś spotkamy jeśli zgodzi się przyjść więc sam zobaczy „co tam”.
Minęło parę godzin. Po wspólnej uczcie, obejrzeniu dwóch filmów i wypiciu trzech piw przypomniało nam się, że miałyśmy zaprosić Harry’ego.
   - Susan dzwoń – poprosiłam przyjaciółkę.
   - Nie podoba mi się ten pomysł – burczał Philip.
   - Będziesz miał towarzystwo – odpowiedziałam – Dzwoń – zwróciłam się do Sue.
Dziewczyna zadzwoniła i zaprosiła Harry’ego na małą domówkę a on bez problemu się zgodził. Miał się pojawić za pół godziny bo powiedział, że kupi jeszcze po drodze jakieś mocniejsze trunki.
Zjawił się o czasie. Fajnie był ubrany. Miał na sobie czarne rurki i koszulę w kratkę z podwiniętymi rękawkami a do tego modna czapka. Przywitał się najpierw z Suzie buziakiem w policzek, później ze mną uściskiem dłoni i na końcu z Philem tym samym. Widać że był niezadowolony ale przynajmniej starał się nie być gburowaty.
   - Kupiłem 3 butelki – powiedział Harry – Tyle starczy ? – zapytał.
   - Pewnie że starczy – odpowiedziałam.
   - Od razu uprzedzam, że mam dosyć słabą głowę – poinformowała nas Sue.
Philip poszedł do kuchni po kieliszki a my usiedliśmy w takim jakby kółku aby każdy mógł widzieć każdego. Zielonooki był naprzeciwko mnie i dziwnie się na mnie patrzył co nawet troszkę mnie skrępowało ale po chwili przyszedł Phil, usadowił się koło mnie i popisowo wpił mi się w usta a potem objął ramieniem żeby dobitnie pokazać że jestem jego. Z jednej strony miłe, z drugiej lekko irytujące ale zignorowałam to.
Po paru kieliszkach każdy z nas zrobił się bardziej wyluzowany i nawet chłopaki zaczęli się dogadywać co bardzo mnie ucieszyło.
   - A może zagramy w butelkę ? – zaproponowała uchachana Susan.
   - Świetny pomysł – zgodziłam się, też byłam już troszkę nietrzeźwa.
   - Co ty na to Harruś ? – zapytał upity Philip.
   - Skoro panie tak sobie życzą, trzeba był dżentelmenem – odpowiedział Harry ze słodkim jak dla mnie uśmieszkiem.
   - No to ja zaczynam – powiedziałam i zakręciłam butelką. Wypadło na Sue – Hmmm… Suzie mam dla ciebie zadanie, pocałuj Phila – dodałam z radochą, może to by ich jakoś do siebie przekonało.
   - Amelie ! – obruszyła się Susan ale po chwili wahania podeszła do Philipa i od niechcenia pocałowała go w policzek.
   - Teraz ja kręcę – powiedziała z satysfakcją dziewczyna i teraz ona obróciła przedmiotem. Tym razem natrafiło… na mnie.
   - Zemsta jest słodka – zaśmiała się Sue – Am, musisz pocałować Harry’ego.
Na te słowa Philip od razu zesztywniał ale nic nie mówił chociaż wiem, że w środku pewnie się gotował.
   - Eeem… dobrze – odpowiedziałam niepewnie i nieśmiało zbliżyłam się do Harry’ego. On też się przybliżył i dzieliło nas kilkanaście centymetrów.
   - Śmiało – uśmiechnął się delikatnie chłopak czym jeszcze bardziej mnie speszył.
Nachyliłam się nad jego twarzą i… cmoknęłam go w policzek po czym szybko się odsunęłam.
   - Tylko tyle ? – szepnął a moje policzki spłonęły od rumieńców.
   - Dobra zaliczone, odsuń się od niego – wkroczył Philip.
   - Nie zaliczone bo nie pocałowała mnie – powiedział Harry, skłamał.
   - No dawaj Am, bez żadnych oszustw – powiedziała Suzie.
Spojrzałam na zielonookiego chłopaka i chcąc nie chcąc znów zbliżyłam się do niego tym razem ciut bliżej. On znowu posłał mi ten swój uśmiech a jego oczy tylko zachęcały mnie do tego pocałunku.
   - Szybciej – ponaglił mnie Phil.
A więc już drugi raz nachyliłam się nad policzkiem Harry’ego, jednak on nagle odwrócił twarz i nakierował ją tak, że moje i jego usta zetknęły się ze sobą. Harry przejął inicjatywę i to on mnie pocałował. Nie był to jakiś namiętny pocałunek, po prostu cmoknięcie ale to wystarczyło żeby rozwścieczyć mojego chłopaka. Philip wstał, odciągnął mnie od niego po czym podniósł pijanego zielonookiego i wymierzył mu cios. Harry nie pozostał dłużny i odwdzięczył się tym samym. Zaczęli się bić na środku pokoju. Susan w międzyczasie zasnęła na siedząco na kanapie a ja musiałam zmierzyć się z dwoma chłopakami którzy okładają się pięściami. Jedyny pomysł jaki wpadł mi do głowy to to, że podbiegłam do Philipa i nieudolnie próbowałam go odciągnąć od Harry’ego. Prawie mi się udawało i prawie ich rozdzieliłam tylko że w tym momencie Philip ZNOWU przywalił mi w twarz. Upadłam na podłogę i złapałam się za bolące jeszcze po ostatnim incydencie miejscu. Wszystko ustało. Przerwali bójkę. Ja się rozpłakałam i siedziałam na podłodze ze wzrokiem wbitym w ziemię. Obydwoje do mnie podbiegli. Oczywiście Phil odepchnął Harry’ego żeby się do mnie nie zbliżał ale to do niego miałam teraz żal, nie do zielonookiego.
   - Skarbie nic ci nie jest ? – zapytał czule Philip.
   - Amelie ? – nadszedł Harry.
   - Wynoście się stąd obydwoje ! – wydarłam się i nadal płacząc podniosłam się z podłogi. Nie ustałam za długo w pionie, ponieważ zaraz znowu upadłam na ziemię…

Koniec części piątej :) Nie wiem jak to wyszło więc ocenę pozostawiam Wam :) 
Kolejny rozdział będzie z Niallem ;) Do później :*

4 komentarze:

  1. IDIOTA !
    Ten Phil jest nienormalny !
    Znowu ją uderzył
    Auuu
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie piszesz, podoba mi sie ten rozdział, z niecierpliwością czekam na następny :3 kocham too <3

    może zajrzysz do mnie ? http://wlasnietutaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. super !! kiedy będzie next ?

    OdpowiedzUsuń