One Direction

One Direction

16 kwietnia 2013

LOUIS - ROZDZIAŁ VI

HEJ WSZYSTKIM :)

Umowa to umowa, Miały być rozdziały więc są. Na początek Louis bo dawno go nie było. Życzę miłej lektury ;)

ROZDZIAŁ VI ( z dedykiem dla moich wszystkich kochanych czytelników :*)


Rozejrzałam się z rana po pokoju ale nikogo nie zobaczyłam. Z tego co pamiętam , jeszcze zeszłego wieczoru był tutaj Louis , a może nie ? Może miałam jakieś dziwne sny po tych lekach przeciwbólowych i jego tu wcale nie było ? To jednak nie był sen bo dosłownie po paru sekundach usłyszałam hałas w kuchni. Zgramoliłam się z kanapy i postanowiłam sprawdzić co tam się dzieje. Tak jak wczoraj zastałam chłopaka usiłującego bawić się w kucharza i wolałam temu szybko zapobiec :
   - O cześć - powiedział wesoło Lou - Wyspałaś się ? - zapytał.
   - Eeem... tak , cześć - odparłam.
   - Głodna ? - spytał ponownie serwując mi talerz z kanapkami.
   - Sam to przygotowałeś ? - zaśmiałam się.
   - Może i nie jestem wybitnym kucharzem , ale z podstawowymi kanapkami jeszcze sobie radzę - powiedział z uśmiechem na twarzy , który praktycznie odkąd go poznałam , nie schodził z jego ust.
   - Smacznego - powiedziałam i zabrałam się za jedzenie.
Minęło z 20 minut. Po wspólnym posiłku z Louisem , rozbrzmiał dźwięk jego telefonu :
   - O cholera zapomniałem ! Już lecę , dajcie mi czas , za godzinę dojadę - mówił spanikowany chłopak i rozłączył się , po czym położył telefon na blacie i w ekspresowym tempie zaczął ubierać buty.
   - Co się stało ? - spytałam go w korytarzu.
   - Zapomniałem że dzisiaj mamy wywiad... w Londynie !! Muszę szybko tam dotrzeć , obiecałem że będę tam z samego rana – tłumaczył chłopak.
   - Poradzisz sobie ? – spytałam.
   - Tak, nie martw się – powiedział pospiesznie – Kiedy znajdę chwilę czasu to na pewno się odezwę, pa – dodał i całując mnie szybko w policzek, dosłownie wybiegł z mojego domu mijając w progu moją zdezorientowaną mamę.
   - Aż tak źle wyglądam ? – zapytała się mamcia wchodząc do kuchni z zakupami.
   - Nie mamo to nie przez ciebie uciekł – wytłumaczyłam chichotając.
   - W sumie niezła z niego dupcia – powiedziała moja mama śmiejąc się i wypakowując zakupy.
   - Mamo !! – skarciłam ją ale też z uśmiechem na twarzy.
   - No co ? Mówię to co widzę – odparła i schowała niektóre rzeczy do lodówki a niektóre do szafki.
   - A jak spędziłaś wczorajszy dzień ? No i gdzie spałaś ? – zmieniłam zgrabnie temat.
   - To tu to tam – odpowiedziała uogólniając mama – No a spałam w domu a gdzie miałam spać ? – dodała.
   - Tutaj w domu ? – chciałam się upewnić.
   - Tak kochanie, tutaj a tak dokładnie to u ciebie w łóżku no bo z wiadomych powodów kanapa była zajęta- powiedziała mamuśka z tym swoim uśmieszkiem a ja automatycznie zrobiłam się czerwona, sama w sumie nie wiem dlaczego. Mam już 20 lat i chyba mam prawo spotykać się z różnymi chłopakami prawda ? No a że akurat ten chłopak jest znanym piosenkarzem, to już inna para kaloszy.
   - A czyj to telefon ? – spytała mnie mama trzymając w ręku jakąś komórkę, mówię jakąś bo nie była ona ani moja ani jej co oznaczało, że chyba Louis ją tu zostawił.
   - Daj, to komórka Louisa, oddam mu ją – powiedziałam i wzięłam ją od mamy.
   - Nie chcesz jej przejrzeć ? – zapytała dociekliwie mama, była straaasznie ciekawska stąd ten jej genialny pomysł.
   - Nie mamo, nie chcę, nie będę ruszać cudzych rzeczy – odparłam i dodałam – Wiesz co ? Chyba pójdę się na trochę położyć bo wszystko mnie boli.
   - Dobrze skarbie idź – odpowiedziała mamcia i poszła zrobić sobie kawę no a ja poszłam do siebie, oczywiście z komórką żeby moją mamusię zbytnio rączki nie świerzbiły.
Położyłam się wygodnie na łóżku ale w sumie to nie chciało mi się spać. Powinnam nadrobić braki na uczelni, opuściłam sporo zajęć i muszę to wszystko uzupełnić. Muszę zadzwonić do Sary ale to może później. Przytuliłam się do poduszki i z otwartymi oczami myślałam sobie o różnych sprawach. Na chwileczkę udało mi się zasnąć i pewnie spałabym dłużej gdyby nie dźwięk dzwoniącego telefonu, telefonu… Louisa. Nie powinnam tego robić ale nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam na czyjś głos :
   - Louis ? Gdzie ty do cholery jesteś ?! – mówił wkurzony mężczyzna. Ja dalej się nie odzywałam.
   - Nie udawaj że mnie nie słyszysz ! Masz jeszcze pół godziny żeby się tu zjawić ! – grzmiał dalej facet.
   - Aha, i mam nadzieję, że nie powiedziałeś niczego tej dziewczynie tak ? – spytał.
   - Dobra nie chcesz teraz gadać to nie ale i tak nie ujdzie ci to na sucho Tomlinson, czekamy – powiedział i rozłączył się.
Ciekawe kto to był i ciekawe co miał na myśli mówiąc o jakiejś dziewczynie. Chodziło mu o mnie ? A może o kogoś innego. Tak czy inaczej było to dziwne. No cóż, chyba tak to musi być w tym całym biznesie. A z resztą nie będę się nad tym rozwodzić. Odechciało mi się całkowicie spać. Podniosłam się z łóżka, zażyłam tabletki przeciwbólowe i wzięłam swój telefon do ręki aby zadzwonić do Sary i zapytać ją co tam u niej słychać no i czy mogłaby mi jakoś podrzucić notatki z zajęć.
   - Halo ? – usłyszałam zaspany głos.
   - Sarah ? Przepraszam obudziłam cię ? Tutaj Diana – powiedziałam.
   - Diana ? O Matko jak się czujesz ? Wszystko w porządku ? – ożywiła się dziewczyna.
   - Tak, wszystko dobrze a u ciebie ? – zapytałam.
   - Bywało lepiej – odpowiedziała smutno.
   - Jak tam Oliver ? – spytałam delikatnie.
   - Źle, jestem z nim właśnie w szpitalu bo znowu mu się pogorszyło, leży tu tak już 3 dzień, jest nieprzytomny – powiedziała szlochając.
   - Czy mogę ci jakkolwiek pomóc ? – zapytałam.
   - Nie, nie możesz nic zrobić – odparła – W jakiej sprawie do mnie dzwonisz ? – spytała.
   - Wiesz, to nic takiego, nie zawracaj sobie teraz mną głowy – odpowiedziałam.
   - Mów o co chodzi – powiedziała Sarah.
   - Trochę głupio mi teraz o to pytać w takiej sytuacji, chodzi o notatki z zajęć – wydusiłam to z siebie prawie szeptem bo czułam się dość niezręcznie.
   - Trzeba było od razu powiedzieć – powiedziała dziewczyna – Oczywiście jeśli chcesz to mogę do ciebie wpaść i przynieść to co trzeba – dodała a mi tak jakby trochę… ulżyło ?
   - Jeśli nie byłby to dla ciebie problem to proszę – odpowiedziałam łagodnie.
   - Dobrze, może być za dwie godziny ? Muszę skoczyć po nie do domu no i trochę się odświeżyć – powiedziała Sarah.
   - Super, może być, wielkie dzięki, kochana jesteś, w takim razie do zobaczenia – odparłam i rozłączyłam się.
Mama siedziała w pokoju i oglądała jakiś serial w TV. Nie chciałam chodzić o kulach po domu więc z zagipsowaną nogą człapałam do niej i przysiadłam na skraju kanapy.
   - Czemu nie masz kul ? – spytała mama.
   - Oj nie jestem kaleką – odpowiedziałam – A poza tym i tak za dwa tygodnie mi to zdejmują i będę musiała normalnie chodzić – dodałam i zapytałam jeszcze - Chcesz coś do jedzenia ?
   - Nie dzięki, jeszcze mam – odparła i wskazała na miseczkę z jakimiś przekąskami przed sobą.
   - Za jakieś dwie godziny przyjdzie moja koleżanka ze studiów – powiedziałam będąc w kuchni i parząc sobie herbatę.
   - Sarah ? – upewniła się mama.
   - Tak, opowiadałam ci o niej, to dobra koleżanka, przyniesie mi notatki i powie co się działo na zajęciach – wytłumaczyłam.
   - To może ja gdzieś wyjdę co ? – zaproponowała mamcia.
   - Nie zostań, nie będziesz nam przeszkadzać – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło do rodzicielki, która już pojutrze miała wracać do domu.
Minęły dwie godziny. Sarah jest bardzo punktualna. Poszłam otworzyć jej drzwi i zaprosiłam do środka. Bardzo źle wyglądała, była blada, tak jakby trochę schudła a jej oczy były sine i podkrążone. Mimo to stać ją było jeszcze na uśmiech.
  - Napijecie się czegoś ? – spytała moja mama kiedy siedziałyśmy w salonie.
  - Ja dziękuję – odparła Sarah.
  - Źle wyglądasz – powiedziałam bez ogródek – Powinnaś napić się czegoś ciepłego i zjeść coś, tak mamo zrób nam dwie kawy i coś do jedzenia – dodałam po czym skierowałam słowa do mamy.
Sarah po części skarciła mnie wzrokiem ale zauważyłam też w jej oczach coś, co mówiło mi wyraźne „dziękuję”. Dziewczyna opowiedziała mi wszystko co działo się przez ten czas kiedy nie było mnie na uczelni i dała cały stos notatek i zagadnień które muszę umieć i zaliczyć. W międzyczasie mama podała nam kawę i przepyszne spaghetti po czym dosiadła się do nas i wspólnie spędziłyśmy miło czas rozmawiając o samych lekkich i przyjemnych sprawach. Około 18 Sarah zaczęła się zbierać.
  - Muszę jeszcze wpaść do szpitala sprawdzić jak tam Oliver – wytłumaczyła dziewczyna.
  - Rozumiem – odpowiedziałam – Dziękuję ci za wszystko i postaram ci się jakoś odwdzięczyć jeśli tylko dam radę, trzymaj się – dodałam i mocno uściskałam koleżankę. Bardzo ją polubiłam i wygląda na to że ona mnie też, mojej mamie też przypadła do gustu.
Sarah wyszła i znów zostałam z mamą. Stwierdziła że jest zmęczona i że idzie się położyć co też zrobiła a ja po zażyciu kolejnej dawki leków i zaparzeniu kolejnego kubka owocowej herbaty rozsiadłam się wygodnie na kanapie, opatuliłam się cieplutkim kocem i włączyłam telewizor przerzucając po kolei kanały, w końcu stanęło na programie „The Voice”. Program leciał w tle a ja zabrałam się za czytanie notatek. Sporo tego było ale nawet nieźle mi szło. Do końca zostało mi może z 20 stron ale uparcie czytałam dalej. Przeszkodził mi dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 21.
   - Kogo tam niesie o tej godzinie ? – powiedziałam na głos i ślamazarnie zgramoliłam się z posłania.
Gdy w końcu podeszłam do drzwi i je otworzyłam, moim oczom ukazał się nie kto inny tylko Louis.
   - Cześć – powiedział z uśmiechem i cmoknął mnie w policzek.
   - Cześć – odparłam i zapytałam – Co cię tu sprowadza o tej godzinie ?
   - Przepraszam ale musiałem przyjść, został u ciebie mój telefon – odpowiedział chłopak – Mogę wejść ? – spytał a ja oczywiście wpuściłam go do środka.
Skierowaliśmy się do kuchni i usiedliśmy na dwóch wysokich krzesłach.
   - Poczekaj chwilkę, zaraz przyniosę – powiedziałam i poszłam do mojej sypialni gdzie znajdowała się komórka.
Gdy wróciłam, zauważyłam jak Louis stoi przy komodzie obok telewizora i ogląda zdjęcia. Muszę przyznać, że w półmroku prezentował się niezwykle seksownie. W ogóle jest bardzo przysojny.
   - Eeem… proszę – szepnęłam i podałam mu telefon do ręki – Czemu się tak przyglądasz ? – zapytałam.
   - Świetnie tutaj wyszłaś – odpowiedział Louis i wskazał na to zdjęcie :


   - To zdjęcie sprzed roku, byłam wtedy u babci w Polsce – wytłumaczyłam mu.
   - Nic się nie zmieniłaś od tego czasu – powiedział Lou.
   - To chyba dobrze prawda ? – zaśmiałam się, Louis również.
   - O, widzę że ktoś do mnie dzwonił – powiedział brunet.
   - Tak… - odpowiedziałam – Przepraszam cię Louis ale odebrałam ten telefon, to był jakiś mężczyzna, chyba wyraźnie na ciebie zły – dodałam czując rumieńce na policzkach bo dotarło do mnie, że to co zrobiłam nie było zbyt uczciwe.
   - To Paul, mój menager – oznajmił chłopak – Co mówił ? – spytał mnie.
   - Nic się nie odzywałam a on krzyczał na ciebie i mówił, że ma nadzieję, że nie powiedziałeś o niczym jakiejś dziewczynie – powiedziałam w skrócie a na moje ostatnie słowa Louis wyraźnie się spiął i zrobił dziwną minę, uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy.
   - Wszystko w porządku ? – zapytałam i dotknęłam dłonią jego ramienia. Chłopak milczał.
   - Powiedz mi o co chodzi – nalegałam.
   - Louis ! – krzyknęłam zniecierpliwiona – Chodzi o mnie ? – spytałam już łagodnie.
   - Diana usiądź – powiedział chłodno Louis, nie podoba mi się to.
   - Coś się stało ? – zapytałam ponownie – I czy to jest związane ze mną ? – dodałam.
   - Diana ja… ja muszę ci coś powiedzieć – odpowiedział chłopak.

Ale dawno nie pisałam Louisa xD. Mam nadzieję, że chociaż ciut ciut Wam się podoba :)
Kolejny rozdział będzie to rozdział z Liamem więc czytajcie i jeśli macie taką ochotę to możecie zostawić po sobie jakiś komentarz, będzie mi bardzo miło ;*
Za chwilę Liam :)

2 komentarze:

  1. Och nareszcie ! :D
    Jak mozesz w takim momencie przerywać ?
    Ciekawe co jej powie ..
    czekam na następny
    PS zapraszam do siebie :)

    Liamkowa♥

    OdpowiedzUsuń