CZEŚĆ :)
Na począku informuję Was wszystkich, że od jutra przez 2 tygodnie nie będzie mnie w domu co oznacza brak rozdziałów :( Dzisiejszy też pojawił się z małym opóźnieniem i ogólnie jest trochę krótki, ale jakoś tak nie wiedziałam jak się za to zabrać przez co mógł wyjść trochę kiepski, sorki ;*Wszystko jednak do oceny pozostawiam Wam i obiecuję, że postaram się poprawić "jakość" opowiadań, żeby całkowicie Was nie zanudzić ;*
Dzisiaj mam dla Was Nialla i... no właśnie - niespodzianka, jeszcze jedną część z jednym z chłopców ;)
Dla tych którzy czekali na Horanka, proszę, oto część XI :)
ROZDZIAŁ XI
- Trzymaj
- Dziękuję – odpowiedziałam chwytając kubeczek z kawą, który wręczył mi
Niall.
- Ledwo siedzisz, powinnaś się przespać – powiedział chłopak zajmując
wolne miejsce obok mnie.
- Nie zostawię jej tu teraz samej – odparłam.
- Przecież twój ojciec z nią jest – tłumaczył mi.
- Nie, nigdzie nie idę ale za to ty powinieneś już wracać do domu,
zobacz która godzina – powiedziałam.
- Posiedzę z tobą – w odpowiedzi uśmiechnął się i oparł o ścianę
przymykając lekko powieki.
Po chwili.
- Julia ? Co ty tu robisz ? A ty to kto ? – zapytał mój tata, który
zastał nas na szpitalnym korytarzu.
- Mam na imię Niall, miło poznać – powiedział blondyn ściskając dłoń
mojego ojca.
- Co wy tutaj robicie ? – ponowił swoje pytanie.
- Nie mogłam przecież siedzieć spokojnie w
domu – odparłam – Co z nią ? – dodałam.
- Może porozmawiajmy o tym w cztery oczy – zaproponował tata i wymownie
spojrzał na siedzącego przy mnie Nialla.
- To ja skoczę po coś do samochodu – powiedział Niall, który od razu
zrozumiał aluzję.
- W takim razie teraz mogę ci wyjaśnić o co chodzi – oznajmił ojciec i
przeszedł do sedna sprawy.
- I co będzie dalej ? – zapytałam po rozmowie łamiącym się głosem.
- Nie mam pojęcia – wzruszył ramionami – Lekarze robią co mogą, żeby i
mama i twój brat mogli żyć, musimy po prostu czekać – powiedział.
- Brat ?
- Tak, to chłopiec, już wiadomo – odparł i uśmiechnął się smutno.
- Mogę tam wejść ? – spytałam.
- Jest już po 1, musisz wrócić do domu i położyć się wreszcie do łóżka.
Dzisiaj i tak nic nie wskórasz a przynajmniej jutro wrócisz wypoczęta –
pokierował mnie tata – Zejdź na dół, zaraz cię odwiozę – dodał i dał mi
kluczyki do auta.
- Nie ma takiej potrzeby – odezwał się Niall, który zdążył już wrócić.
- Słucham ? – zdziwił się ojciec.
- To znaczy… ja mogę ją zawieść – powiedział chłopak.
- Nie dziękuję, sami sobie poradzimy, wracaj do domu chłopcze –
odpowiedział mu.
- Ale to żaden problem, może pan tu zostać a ja zajmę się Julią –
oferował dalej blondyn.
- Powiedziałem że nie ! – krzyknął tata.
- Tato ! – zareagowałam.
- Przepraszam – uspokoił się – Ale jak ty to sobie wyobrażasz ? Włóczyć
się po nocach z jakimś chłopakiem ? – dodał.
- Nie jakimś, tylko z Niallem – powiedziałam dosadnie.
- Może twój ojciec ma rację, nie powinienem się narzucać – stwierdził
Niall.
- Nie zrobiłeś nic złego – uśmiechnęłam się do niego i odruchowo
złapałam go za rękę po czym szybko puściłam. Moje policzki przybrały kolor
purpury.
- Tato chcę jechać z Niallem, proszę pozwól mi – zwróciłam się do ojca.
- No nie wiem… nie znam go, nie wiem czego się spodziewać – mówił
zmieszany.
- Zaufaj mi chociaż ten jeden jedyny razy – powiedziałam.
- Ech… dobrze ale pamiętaj – zwrócił się do blondyna – Jeżeli tylko włos
z głowy jej spadnie, załatwimy to w mniej przyjemny i kulturalny sposób
rozumiesz ? – zapytał.
- Jasne – odparł i dodał – Proszę się nie martwić i spać spokojnie,
dobranoc.
- Dobranoc dobranoc – odburknął i wrócił ponownie do sali, w której
leżała mama.
W samochodzie.
- A gdzie jest Louis ? – spytałam.
- Kazałem mu wracać do domu, już późno – odpowiedział Niall i odpalił
silnik.
- No tak przepraszam, przepraszam za to całe zamieszanie – powiedziałam
i poczułam się strasznie głupio bo dotarło do mnie, jak bardzo przez cały dzień
wykorzystałam chłopaków i nawet nie usłyszeli ode mnie głupiego „dziękuję”.
Nieźle im namieszałam.
- Nic się nie stało – odparł chłopak.
- Jak to nic się nie stało ? Jak to nic się nie stało ?! Odkąd mnie
poznałeś ciągle masz jakieś problemy albo kompletny brak czasu na cokolwiek,
uważasz że to normalne ? Że i bez tego twoje życie nie jest dość zwariowane ?!
– zaczęłam się pomału łamać –Tak nie może być, nie mogę cię tak w kółko wykorzystywać,
to chore – powiedziałam prawie płacząc i odwróciłam wzrok patrząc w jakiś
przypadkowy punkt za szybą.
Niall nie mówił nic tylko słuchał (albo i
nie) tego co mówię i pozwolił mi wyrzucić z siebie wszystko. Po chwili jednak
zatrzymał samochód i oznajmił :
- Posłuchaj Julia, moje życie jest szalone i zwariowane, ale to nie
znaczy, że z twojego powodu. To znaczy… nie jesteś przyczyną jakichś moich
problemów i kłopotów a wręcz przeciwnie – traktuję cię jak dobrą przyjaciółkę i
cieszę się kiedy spędzam z tobą czas. Właśnie to pomaga mi nie zbzikować i
pozostać takim jakim naprawdę jestem.
Spojrzałam na niego i starłam pojedynczą
łzę, która zabłąkała się gdzieś na moim policzku i spytałam :
- Naprawdę tak myślisz ? Czy po prostu starasz się mnie jakoś pocieszyć
?
- I jedno i drugie – zaśmiał się delikatnie blondyn.
- Przepraszam, chyba nie umiem się po prostu ogarnąć i z tego
wszystkiego zaczynam marudzić – również się zaśmiałam.
- Nie nazwałbym tego marudzeniem ale użalaniem się nad sobą–
odpowiedział chłopak.
- Już się zamykam, koniec zrzędzenia – oznajmiłam i przysunęłam się na
chwilkę do Nialla.
- Dziękuję – wyszeptałam patrząc mu prosto w oczy i usadowiłam się
ponownie na swoim miejscu.
Dzięki Bogu tym razem nigdzie nie zabłądziliśmy
i po kilkunastu minutach byliśmy pod moim domem.
- Jesteś pewien że trafisz sam do domu ? – zapytałam kiedy opuszczałam
samochód.
- Nie ale zaryzykuję – odpowiedział śmiejąc się.
- Ej no ja tu na poważnie mówię – skarciłam go ale jego humor też mi się
trochę udzielił.
- A ja poważnie odpowiadam – powiedział blondyn.
- Świetnie, jest w pół do trzeciej w nocy a ty nie wiesz czy dojedziesz
do domu czy nie – stwierdziłam – W takim wypadku nie mam innego wyboru tylko
wszystko zależy od tego czy się zgodzisz – dodałam.
- A na co miałbym się ewentualnie zgodzić ? – spytał zaciekawiony
chłopak.
- Możesz zostać tutaj na noc a rano kiedy będzie już widno wrócisz sobie
spokojnie do domu – zaproponowałam.
- Kuszące – powiedział Niall.
- Więc ? Decydujesz się ? – zapytałam.
- Ok, mogę zostać ale pod jednym warunkiem – odparł tajemniczo.
- Jakim ?
- Muszę coś zjeść ! Jestem cholernie głodny ! – wykrzyczał i tym
sposobem doprowadził mnie do niepohamowanego śmiechu.
- Hahaha, ja… ja… jasne, zapraszam – wypowiedziałam przez śmiech i
wspólnie skierowaliśmy się do budynku w którym mieszkałam.
W kuchni.
- Nie sądziłem że umiesz gotować – oznajmił Niall patrząc jak zajmuję
się daniem.
- Ja też nie ale mam nadzieję że nada się do zjedzenia – odparłam i
sięgnęłam do szafki po przyprawy.
- W razie czego poleje się keczupem – powiedział chłopak i za te słowa
oberwał ode mnie kuchenną ściereczką.
- Dobra, gotowe – zakomunikowałam i postawiłam naczynie z chińszczyzną
na stole.
- Jak to mówią, raz się żyje – powiedział Niall cały czas mając wesoły
wyraz twarzy.
- Dobrze kotku, następnym razem ty robisz za szefa kuchni – odparowałam
i nałożyłam sobie porcję na talerz.
- Kotku ? Fajnie – stwierdził blondyn.
- Oj nie łap mnie za słówka tylko wcinaj – odparłam i zajęłam się swoim
jedzeniem aby nie kontynuować tematu.
Po wspólnej kolacji o bardzo nietypowej
godzinie (taka tam 3 w nocy) pozostała kwestia noclegu Nialla. Nie chciałam
kłaść go w sypialni u rodziców a bałam się zostawiać go na widoku w salonie,
żeby broń Boże nie napotkał go mój tata, który w każdej chwili mógł wrócić ze
szpitala. Uznałam, że najlepiej będzie jeśli chłopak przenocuje w moim pokoju
na co on chętnie się zgodził.
- No to co ? Ja na podłodze – oznajmił.
- O nie nie nie – zastopowałam go – Chcesz żeby powtórzyła się sytuacja
z waszego domu ? Mało ci chorób ? Nie ma spania na podłodze – zakomunikowałam
dobitnie.
- Ale u mnie nie było dywanu a tutaj jest i to jaki miękki, normalnie
sam zachęca żeby się na nim kimnąć – mówił Niall.
- Żadnego. Spania. Na. Podłodze – powiedziałam – Możemy spać na moim
łóżku, jest duże i spokojnie się zmieścimy tylko dam ci drugą kołdrę to znaczy…
eee… jeśli ci to… odpowiada – dodałam ale niepewnie. W końcu zaproponowałam mu
wspólne spanie więc mogło zrobić się niezręcznie.
- Eeem… spoko – odpowiedział ale nagle i w jego głosie wyczułam odrobinę
stresu.
- Tak, spoko – też powiedziałam to w trochę dziwny sposób.
- To może… - powiedzieliśmy równocześnie.
- Ty pierwsza – pozwolił mi chłopak.
- Chciałam powiedzieć, że może zajmę się pościelą a ty…
- … pójdę pod prysznic – dokończył za mnie.
- Jasne – uśmiechnęłam się – Tu za drzwiami masz łazienkę, ręczniki
powinny być w środku – poinstruowałam go i zostawiłam w łazience a sama
faktycznie zajęłam się tą kołdrą.
Po chwili wszystko było już gotowe. Niall
również skończył swoją wizytę w łazience i wyszedł z niej w samych bokserkach
na co moje policzki od razu zareagowały ognistym płomieniem a oczy same zaczęły
szukać drogi ucieczki.
- Coś nie tak ? – zapytał chłopak widząc moją reakcję.
- Co ? Nie ! Nie – odpowiedziałam zmieszana.
- To tego ymmm… ja śpię po tej stronie ? – spytał wskazując prawą stronę
łóżka.
- T…tak, śmiało czuj się jak u siebie – wydukałam i zmieniłam temat –
Teraz ja pójdę pod prysznic a ty ten… no… kładź się – zachęciłam go i z
uśmiechem opuściłam pokój i udałam się do łazienki.
Wzięłam szybką kąpiel, ubrałam swoją
ulubioną błękitną piżamę i wyszczotkowałam zęby. Opłukałam jeszcze tylko twarz
letnią wodą i byłam gotowa do snu. Snu z Niallem.
Na tą myśl zaczęły mi się trzęść ręce a
serce walić jak wściekłe.
Chwiejnym i delikatnym krokiem wyszłam z
pomieszczenia i wróciłam do pokoju. Widok jaki tam zastałam był naprawdę uroczy.
Chłopak zdążył już zasnąć i robił przy tym słodką minę. Wyglądał jak mały,
bezbronny chłopiec dlatego naszła mnie wielka ochota aby zrobić mu fotkę ale
darowałam sobie tą czynność i wsunęłam się pod kołdrę najciszej jak tylko potrafię,
nie chciałam go przecież obudzić chociaż sądzę, że nawet orkiestra nie była by
go w stanie teraz zbudzić.
Rano…
- Ymm… która godzina ? – usłyszałam zaspany głos Nialla ale nie
widziałam go bo leżałam do niego plecami.
- Piętnaście po 10 – odpowiedziałam odkładając telefon, który leżał
wcześniej na nocnym stoliku.
- Nie chce mi się wstawać – oznajmił.
- Musisz wracać do domu – powiedziałam i odwróciłam się w końcu twarzą
do chłopaka.
- Wiem wiem – odparł – Okeeeeej – dodał przeciągle podnosząc się z łóżka
po czym zaczął ubierać koszulkę i spodnie.
- Co dzisiaj robisz ? – spytałam od tak z ciekawości.
- Dzisiaj ? Dzisiaj mamy chyba sesję zdjęciową ale misiek jeszcze
zadzwoni i powie co i jak – odpowiedział blondyn.
- Jaki „misiek” ? – zaśmiałam się.
- Paul – i od również uraczył mnie swoim melodyjnym śmiechem.
- Czemu misiek ? – dopytywałam dalej.
- Przecież go widziałaś.
- Aha ok, już rozumiem – powiedziałam i ciągle podśmiechując się wstałam
z łóżka i poszłam do toalety.
Ubrana i uczesana zeszłam razem z Niallem
na dół żeby odprowadzić go do samochodu i pożegnać się.
- Wybierasz się dzisiaj do mamy ? – zapytał kiedy siedział już w
samochodzie.
- Jasne że tak tylko może trochę później.
- Będziesz chciała żebym cię podrzucił ?
- Nie Niall naprawdę już nie trzeba, zajmij się w końcu sobą a ja dam
sobie radę – odpowiedziałam – Ale dzięki na wszystko, naprawdę to doceniam no i
podziękuj też Louisowi, w końcu nas uratował – zaśmiałam się.
- W nieodpowiednim momencie ale fakt – stwierdził – Ok no to trzymaj się
– dodał i cmoknął mnie w policzek po czym odpalił silnik i odjechał.
Miesiąc później…
- Głupi budzik – wymamrotałam pod nosem spoglądając na zegarek i
upewniając się która jest godzina.
Hmmm… co się zmieniło przez ten miesiąc ?
W sumie nic, no może poza tym, że w końcu tata zniósł mi mój szlaban który tyczył
się wszystkiego. Był chyba najdłuższy w całym moim życiu i już wystarczy. Mama
nadal leżała w szpitalu tak jak leży, ponieważ lekarze nie chcą jej wybudzać ze
śpiączki żeby dać jej większe szanse przeżycia. Widać już u niej brzuszek – mój
brat rośnie jak na drożdżach co jest bardzo dobrą oznaką… no a Niall ? Niall
stał się moim najlepszym przyjacielem z którym spędzałam każdą wolną chwilę i
zastanawiałam się, czy z czasem nie czuję do niego czegoś więcej poza
przyjaźnią. Na razie nie chciałam burzyć tego co zbudowaliśmy przez te 2
miesiące naszej znajomości. Można powiedzieć, że było idealnie – aż do dzisiaj.
Tata czekał już na mnie w szpitalu.
Miałam być punktualnie ale kierowca autobusu którym tu przyjechałam miał
odmienne zdanie.
- Miałaś być 15 minut temu, myślisz że inni nie czekają w kolejce na
badania ? Pielęgniarka już czeka – powiedział ojciec i wskazał mi gabinet
zabiegowy. Pobieranie krwi, brrrrr.
Po chwili…
- Czemu się tak na to uparłeś ? Przecież jestem zdrowa, nie muszę robić
żadnych badań – marudziłam trzymając watkę na miejscu po ukłuciu igłą.
- Jesteś blada jak ściana, mało jesz, schudłaś i w ogóle nie śpisz bo
prawie całymi dniami przesiadujesz albo tutaj, albo z tym swoim kolegą, Niallem
– stwierdził – Mamie nie spodobałoby się to, że pozwalam zadawać ci się z
jakimś chłopcem – dodał i wrócił do sali mamy.
W tym czasie zadzwonił mój telefon i nie
był to oczywiście nikt inny jak mój blondwłosy :
- Cześć księżniczko jesteś w szpitalu prawda ? – zapytał.
- Jestem a bo co ?
- No to zejdź na dół i zabieram cię w pewne miejsce, muszę ci coś
powiedzieć ! – wykrzyczał cały w skowronkach.
O co poprosił tak też zrobiłam. Po kilku
minutach byłam już w samochodzie i witałam się z Niallem serdecznym uściskiem.
Ewidentnie coś zaczynało się ze mną dziać bo jeszcze miesiąc temu nie czerwieniłabym
się na sam jego dotyk. Czułam motylki w brzuchu.
- Dokąd chcesz mnie zabrać ? – zaśmiałam się widząc jego entuzjazm.
- W sumie miejsce nie jest aż takie ważne, ważniejsze jest to to chcę ci
powiedzieć – odparł słodko się przy tym uśmiechając.
Wspólnie ustaliliśmy że podskoczymy do
jakiejś restauracji bo ja nie jadłam śniadania a Niall jak to Niall, zawsze
miał apetyt.
- No to mów w końcu bo widzę że już usiedzieć nie możesz – zachichotałam
i ugryzłam swojego tosta z szynką.
- Dobra a więc…
- Więęęc ? – zachęciłam go gestem ręki.
- Poznałem dziewczynę ! – niemalże wykrzyczał to na cały lokal a ja
niemalże połknęłam w całości moją kanapkę.
- C… co ? Jaką dziewczynę ? – spytałam niepewnie.
-
Piękną, z cudownym uśmiechem i… ach… jest piękna – rozmarzył się chłopak –
Nigdy nie spotkałem jeszcze kogoś tak wyjątkowego, naprawdę. Chyba pierwszy raz
od dawna czuję… że to może być ta jedyna, perfekcyjna… i moja. Tylko moja.
A więc tak to wygląda :)
Jeszcze dziś kolejny rozdział z... zobaczycie sami ;D
Buziaki, Aga ;*
Ej no weź, to jest zajebiste! ZAKOCHAŁAM SIĘ CZEKAM NO KOLEJNY ROZDZIAŁ OMGOMGMOMGOMG ♥
OdpowiedzUsuńboże dalej ja chcę więcej! Miało już dawno być czmu nie ma?!
OdpowiedzUsuń