One Direction

One Direction

26 lipca 2013

NIALL - ROZDZIAŁ XI

CZEŚĆ :)

Na począku informuję Was wszystkich, że od jutra przez 2 tygodnie nie będzie mnie w domu co oznacza brak rozdziałów :( Dzisiejszy też pojawił się z małym opóźnieniem i ogólnie jest trochę krótki, ale jakoś tak nie wiedziałam jak się za to zabrać przez co mógł wyjść trochę kiepski, sorki ;*
Wszystko jednak do oceny pozostawiam Wam i obiecuję, że postaram się poprawić "jakość" opowiadań, żeby całkowicie Was nie zanudzić ;*
Dzisiaj mam dla Was Nialla i... no właśnie - niespodzianka, jeszcze jedną część z jednym z chłopców ;)
Dla tych którzy czekali na Horanka, proszę, oto część XI :)

ROZDZIAŁ XI


   - Trzymaj
   - Dziękuję – odpowiedziałam chwytając kubeczek z kawą, który wręczył mi Niall.
   - Ledwo siedzisz, powinnaś się przespać – powiedział chłopak zajmując wolne miejsce obok mnie.
   - Nie zostawię jej tu teraz samej – odparłam.
   - Przecież twój ojciec z nią jest – tłumaczył mi.
   - Nie, nigdzie nie idę ale za to ty powinieneś już wracać do domu, zobacz która godzina – powiedziałam.
   - Posiedzę z tobą – w odpowiedzi uśmiechnął się i oparł o ścianę przymykając lekko powieki.
Po chwili.
   - Julia ? Co ty tu robisz ? A ty to kto ? – zapytał mój tata, który zastał nas na szpitalnym korytarzu.
   - Mam na imię Niall, miło poznać – powiedział blondyn ściskając dłoń mojego ojca.
   - Co wy tutaj robicie ? – ponowił swoje pytanie.
   - Nie mogłam przecież siedzieć spokojnie w domu – odparłam – Co z nią ? – dodałam.
   - Może porozmawiajmy o tym w cztery oczy – zaproponował tata i wymownie spojrzał na siedzącego przy mnie Nialla.
   - To ja skoczę po coś do samochodu – powiedział Niall, który od razu zrozumiał aluzję.
   - W takim razie teraz mogę ci wyjaśnić o co chodzi – oznajmił ojciec i przeszedł do sedna sprawy.
   - I co będzie dalej ? – zapytałam po rozmowie łamiącym się głosem.
   - Nie mam pojęcia – wzruszył ramionami – Lekarze robią co mogą, żeby i mama i twój brat mogli żyć, musimy po prostu czekać – powiedział.
   - Brat ?
   - Tak, to chłopiec, już wiadomo – odparł i uśmiechnął się smutno.
   - Mogę tam wejść ? – spytałam.
   - Jest już po 1, musisz wrócić do domu i położyć się wreszcie do łóżka. Dzisiaj i tak nic nie wskórasz a przynajmniej jutro wrócisz wypoczęta – pokierował mnie tata – Zejdź na dół, zaraz cię odwiozę – dodał i dał mi kluczyki do auta.
   - Nie ma takiej potrzeby – odezwał się Niall, który zdążył już wrócić.
   - Słucham ? – zdziwił się ojciec.
   - To znaczy… ja mogę ją zawieść – powiedział chłopak.
   - Nie dziękuję, sami sobie poradzimy, wracaj do domu chłopcze – odpowiedział mu.
   - Ale to żaden problem, może pan tu zostać a ja zajmę się Julią – oferował dalej blondyn.
   - Powiedziałem że nie ! – krzyknął tata.
   - Tato ! – zareagowałam.
   - Przepraszam – uspokoił się – Ale jak ty to sobie wyobrażasz ? Włóczyć się po nocach z jakimś chłopakiem ? – dodał.
   - Nie jakimś, tylko z Niallem – powiedziałam dosadnie.
   - Może twój ojciec ma rację, nie powinienem się narzucać – stwierdził Niall.
   - Nie zrobiłeś nic złego – uśmiechnęłam się do niego i odruchowo złapałam go za rękę po czym szybko puściłam. Moje policzki przybrały kolor purpury.
   - Tato chcę jechać z Niallem, proszę pozwól mi – zwróciłam się do ojca.
   - No nie wiem… nie znam go, nie wiem czego się spodziewać – mówił zmieszany.
   - Zaufaj mi chociaż ten jeden jedyny razy – powiedziałam.
   - Ech… dobrze ale pamiętaj – zwrócił się do blondyna – Jeżeli tylko włos z głowy jej spadnie, załatwimy to w mniej przyjemny i kulturalny sposób rozumiesz ? – zapytał.
   - Jasne – odparł i dodał – Proszę się nie martwić i spać spokojnie, dobranoc.
   - Dobranoc dobranoc – odburknął i wrócił ponownie do sali, w której leżała mama.
W samochodzie.
   - A gdzie jest Louis ? – spytałam.
   - Kazałem mu wracać do domu, już późno – odpowiedział Niall i odpalił silnik.
   - No tak przepraszam, przepraszam za to całe zamieszanie – powiedziałam i poczułam się strasznie głupio bo dotarło do mnie, jak bardzo przez cały dzień wykorzystałam chłopaków i nawet nie usłyszeli ode mnie głupiego „dziękuję”. Nieźle im namieszałam.
   - Nic się nie stało – odparł chłopak.
   - Jak to nic się nie stało ? Jak to nic się nie stało ?! Odkąd mnie poznałeś ciągle masz jakieś problemy albo kompletny brak czasu na cokolwiek, uważasz że to normalne ? Że i bez tego twoje życie nie jest dość zwariowane ?! – zaczęłam się pomału łamać –Tak nie może być, nie mogę cię tak w kółko wykorzystywać, to chore – powiedziałam prawie płacząc i odwróciłam wzrok patrząc w jakiś przypadkowy punkt za szybą.
Niall nie mówił nic tylko słuchał (albo i nie) tego co mówię i pozwolił mi wyrzucić z siebie wszystko. Po chwili jednak zatrzymał samochód i oznajmił :
   - Posłuchaj Julia, moje życie jest szalone i zwariowane, ale to nie znaczy, że z twojego powodu. To znaczy… nie jesteś przyczyną jakichś moich problemów i kłopotów a wręcz przeciwnie – traktuję cię jak dobrą przyjaciółkę i cieszę się kiedy spędzam z tobą czas. Właśnie to pomaga mi nie zbzikować i pozostać takim jakim naprawdę jestem.
Spojrzałam na niego i starłam pojedynczą łzę, która zabłąkała się gdzieś na moim policzku i spytałam :
   - Naprawdę tak myślisz ? Czy po prostu starasz się mnie jakoś pocieszyć ?
   - I jedno i drugie – zaśmiał się delikatnie blondyn.
   - Przepraszam, chyba nie umiem się po prostu ogarnąć i z tego wszystkiego zaczynam marudzić – również się zaśmiałam.
   - Nie nazwałbym tego marudzeniem ale użalaniem się nad sobą– odpowiedział chłopak.
   - Już się zamykam, koniec zrzędzenia – oznajmiłam i przysunęłam się na chwilkę do Nialla.
   - Dziękuję – wyszeptałam patrząc mu prosto w oczy i usadowiłam się ponownie na swoim miejscu.
Dzięki Bogu tym razem nigdzie nie zabłądziliśmy i po kilkunastu minutach byliśmy pod moim domem.
   - Jesteś pewien że trafisz sam do domu ? – zapytałam kiedy opuszczałam samochód.
   - Nie ale zaryzykuję – odpowiedział śmiejąc się.
   - Ej no ja tu na poważnie mówię – skarciłam go ale jego humor też mi się trochę udzielił.
   - A ja poważnie odpowiadam – powiedział blondyn.
   - Świetnie, jest w pół do trzeciej w nocy a ty nie wiesz czy dojedziesz do domu czy nie – stwierdziłam – W takim wypadku nie mam innego wyboru tylko wszystko zależy od tego czy się zgodzisz – dodałam.
   - A na co miałbym się ewentualnie zgodzić ? – spytał zaciekawiony chłopak.
   - Możesz zostać tutaj na noc a rano kiedy będzie już widno wrócisz sobie spokojnie do domu – zaproponowałam.
   - Kuszące – powiedział Niall.
   - Więc ? Decydujesz się ? – zapytałam.
   - Ok, mogę zostać ale pod jednym warunkiem – odparł tajemniczo.
   - Jakim ?
   - Muszę coś zjeść ! Jestem cholernie głodny ! – wykrzyczał i tym sposobem doprowadził mnie do niepohamowanego śmiechu.
   - Hahaha, ja… ja… jasne, zapraszam – wypowiedziałam przez śmiech i wspólnie skierowaliśmy się do budynku w którym mieszkałam.
W kuchni.
   - Nie sądziłem że umiesz gotować – oznajmił Niall patrząc jak zajmuję się daniem.
   - Ja też nie ale mam nadzieję że nada się do zjedzenia – odparłam i sięgnęłam do szafki po przyprawy.
   - W razie czego poleje się keczupem – powiedział chłopak i za te słowa oberwał ode mnie kuchenną ściereczką.
   - Dobra, gotowe – zakomunikowałam i postawiłam naczynie z chińszczyzną na stole.
   - Jak to mówią, raz się żyje – powiedział Niall cały czas mając wesoły wyraz twarzy.
   - Dobrze kotku, następnym razem ty robisz za szefa kuchni – odparowałam i nałożyłam sobie porcję na talerz.
   - Kotku ? Fajnie – stwierdził blondyn.
   - Oj nie łap mnie za słówka tylko wcinaj – odparłam i zajęłam się swoim jedzeniem aby nie kontynuować tematu.
Po wspólnej kolacji o bardzo nietypowej godzinie (taka tam 3 w nocy) pozostała kwestia noclegu Nialla. Nie chciałam kłaść go w sypialni u rodziców a bałam się zostawiać go na widoku w salonie, żeby broń Boże nie napotkał go mój tata, który w każdej chwili mógł wrócić ze szpitala. Uznałam, że najlepiej będzie jeśli chłopak przenocuje w moim pokoju na co on chętnie się zgodził.
   - No to co ? Ja na podłodze – oznajmił.
   - O nie nie nie – zastopowałam go – Chcesz żeby powtórzyła się sytuacja z waszego domu ? Mało ci chorób ? Nie ma spania na podłodze – zakomunikowałam dobitnie.
   - Ale u mnie nie było dywanu a tutaj jest i to jaki miękki, normalnie sam zachęca żeby się na nim kimnąć – mówił Niall.
   - Żadnego. Spania. Na. Podłodze – powiedziałam – Możemy spać na moim łóżku, jest duże i spokojnie się zmieścimy tylko dam ci drugą kołdrę to znaczy… eee… jeśli ci to… odpowiada – dodałam ale niepewnie. W końcu zaproponowałam mu wspólne spanie więc mogło zrobić się niezręcznie.
   - Eeem… spoko – odpowiedział ale nagle i w jego głosie wyczułam odrobinę stresu.
   - Tak, spoko – też powiedziałam to w trochę dziwny sposób.
   - To może… - powiedzieliśmy równocześnie.
   - Ty pierwsza – pozwolił mi chłopak.
   - Chciałam powiedzieć, że może zajmę się pościelą a ty…
   - … pójdę pod prysznic – dokończył za mnie.
   - Jasne – uśmiechnęłam się – Tu za drzwiami masz łazienkę, ręczniki powinny być w środku – poinstruowałam go i zostawiłam w łazience a sama faktycznie zajęłam się tą kołdrą.
Po chwili wszystko było już gotowe. Niall również skończył swoją wizytę w łazience i wyszedł z niej w samych bokserkach na co moje policzki od razu zareagowały ognistym płomieniem a oczy same zaczęły szukać drogi ucieczki.
   - Coś nie tak ? – zapytał chłopak widząc moją reakcję.
   - Co ? Nie ! Nie – odpowiedziałam zmieszana.
   - To tego ymmm… ja śpię po tej stronie ? – spytał wskazując prawą stronę łóżka.
   - T…tak, śmiało czuj się jak u siebie – wydukałam i zmieniłam temat – Teraz ja pójdę pod prysznic a ty ten… no… kładź się – zachęciłam go i z uśmiechem opuściłam pokój i udałam się do łazienki.
Wzięłam szybką kąpiel, ubrałam swoją ulubioną błękitną piżamę i wyszczotkowałam zęby. Opłukałam jeszcze tylko twarz letnią wodą i byłam gotowa do snu. Snu z Niallem.
Na tą myśl zaczęły mi się trzęść ręce a serce walić jak wściekłe.
Chwiejnym i delikatnym krokiem wyszłam z pomieszczenia i wróciłam do pokoju. Widok jaki tam zastałam był naprawdę uroczy. Chłopak zdążył już zasnąć i robił przy tym słodką minę. Wyglądał jak mały, bezbronny chłopiec dlatego naszła mnie wielka ochota aby zrobić mu fotkę ale darowałam sobie tą czynność i wsunęłam się pod kołdrę najciszej jak tylko potrafię, nie chciałam go przecież obudzić chociaż sądzę, że nawet orkiestra nie była by go w stanie teraz zbudzić.
Rano…
   - Ymm… która godzina ? – usłyszałam zaspany głos Nialla ale nie widziałam go bo leżałam do niego plecami.
   - Piętnaście po 10 – odpowiedziałam odkładając telefon, który leżał wcześniej na nocnym stoliku.
   - Nie chce mi się wstawać – oznajmił.
   - Musisz wracać do domu – powiedziałam i odwróciłam się w końcu twarzą do chłopaka.
   - Wiem wiem – odparł – Okeeeeej – dodał przeciągle podnosząc się z łóżka po czym zaczął ubierać koszulkę i spodnie.
   - Co dzisiaj robisz ? – spytałam od tak z ciekawości.
   - Dzisiaj ? Dzisiaj mamy chyba sesję zdjęciową ale misiek jeszcze zadzwoni i powie co i jak – odpowiedział blondyn.
   - Jaki „misiek” ? – zaśmiałam się.
   - Paul – i od również uraczył mnie swoim melodyjnym śmiechem.
   - Czemu misiek ? – dopytywałam dalej.
   - Przecież go widziałaś.
   - Aha ok, już rozumiem – powiedziałam i ciągle podśmiechując się wstałam z łóżka i poszłam do toalety.
Ubrana i uczesana zeszłam razem z Niallem na dół żeby odprowadzić go do samochodu i pożegnać się.
   - Wybierasz się dzisiaj do mamy ? – zapytał kiedy siedział już w samochodzie.
   - Jasne że tak tylko może trochę później.
   - Będziesz chciała żebym cię podrzucił ?
   - Nie Niall naprawdę już nie trzeba, zajmij się w końcu sobą a ja dam sobie radę – odpowiedziałam – Ale dzięki na wszystko, naprawdę to doceniam no i podziękuj też Louisowi, w końcu nas uratował – zaśmiałam się.
   - W nieodpowiednim momencie ale fakt – stwierdził – Ok no to trzymaj się – dodał i cmoknął mnie w policzek po czym odpalił silnik i odjechał.
Miesiąc później…
   - Głupi budzik – wymamrotałam pod nosem spoglądając na zegarek i upewniając się która jest godzina.
Hmmm… co się zmieniło przez ten miesiąc ? W sumie nic, no może poza tym, że w końcu tata zniósł mi mój szlaban który tyczył się wszystkiego. Był chyba najdłuższy w całym moim życiu i już wystarczy. Mama nadal leżała w szpitalu tak jak leży, ponieważ lekarze nie chcą jej wybudzać ze śpiączki żeby dać jej większe szanse przeżycia. Widać już u niej brzuszek – mój brat rośnie jak na drożdżach co jest bardzo dobrą oznaką… no a Niall ? Niall stał się moim najlepszym przyjacielem z którym spędzałam każdą wolną chwilę i zastanawiałam się, czy z czasem nie czuję do niego czegoś więcej poza przyjaźnią. Na razie nie chciałam burzyć tego co zbudowaliśmy przez te 2 miesiące naszej znajomości. Można powiedzieć, że było idealnie – aż do dzisiaj.
Tata czekał już na mnie w szpitalu. Miałam być punktualnie ale kierowca autobusu którym tu przyjechałam miał odmienne zdanie.
   - Miałaś być 15 minut temu, myślisz że inni nie czekają w kolejce na badania ? Pielęgniarka już czeka – powiedział ojciec i wskazał mi gabinet zabiegowy. Pobieranie krwi, brrrrr.
Po chwili…
   - Czemu się tak na to uparłeś ? Przecież jestem zdrowa, nie muszę robić żadnych badań – marudziłam trzymając watkę na miejscu po ukłuciu igłą.
   - Jesteś blada jak ściana, mało jesz, schudłaś i w ogóle nie śpisz bo prawie całymi dniami przesiadujesz albo tutaj, albo z tym swoim kolegą, Niallem – stwierdził – Mamie nie spodobałoby się to, że pozwalam zadawać ci się z jakimś chłopcem – dodał i wrócił do sali mamy.
W tym czasie zadzwonił mój telefon i nie był to oczywiście nikt inny jak mój blondwłosy :
   - Cześć księżniczko jesteś w szpitalu prawda ? – zapytał.
   - Jestem a bo co ?
   - No to zejdź na dół i zabieram cię w pewne miejsce, muszę ci coś powiedzieć ! – wykrzyczał cały w skowronkach.
O co poprosił tak też zrobiłam. Po kilku minutach byłam już w samochodzie i witałam się z Niallem serdecznym uściskiem. Ewidentnie coś zaczynało się ze mną dziać bo jeszcze miesiąc temu nie czerwieniłabym się na sam jego dotyk. Czułam motylki w brzuchu.
   - Dokąd chcesz mnie zabrać ? – zaśmiałam się widząc jego entuzjazm.
   - W sumie miejsce nie jest aż takie ważne, ważniejsze jest to to chcę ci powiedzieć – odparł słodko się przy tym uśmiechając.
Wspólnie ustaliliśmy że podskoczymy do jakiejś restauracji bo ja nie jadłam śniadania a Niall jak to Niall, zawsze miał apetyt.
   - No to mów w końcu bo widzę że już usiedzieć nie możesz – zachichotałam i ugryzłam swojego tosta z szynką.
   - Dobra a więc…
   - Więęęc ? – zachęciłam go gestem ręki.
   - Poznałem dziewczynę ! – niemalże wykrzyczał to na cały lokal a ja niemalże połknęłam w całości moją kanapkę.
   - C… co ? Jaką dziewczynę ? – spytałam niepewnie.
   - Piękną, z cudownym uśmiechem i… ach… jest piękna – rozmarzył się chłopak – Nigdy nie spotkałem jeszcze kogoś tak wyjątkowego, naprawdę. Chyba pierwszy raz od dawna czuję… że to może być ta jedyna, perfekcyjna… i moja. Tylko moja.

A więc tak to wygląda :)
Jeszcze dziś kolejny rozdział z... zobaczycie sami ;D
Buziaki, Aga ;*


2 komentarze:

  1. Ej no weź, to jest zajebiste! ZAKOCHAŁAM SIĘ CZEKAM NO KOLEJNY ROZDZIAŁ OMGOMGMOMGOMG ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. boże dalej ja chcę więcej! Miało już dawno być czmu nie ma?!

    OdpowiedzUsuń