CZEŚĆ WSZYSTKIM ;)
Dzisiejszy tytuł wskazuje na rozdział z Harrym a więc - oto i on , miłego czytania ;)ROZDZIAŁ II
Kolejny dzień...Zaczął się on prawie identycznie jak ten wczorajszy a dlaczego prawie ? Bo dzisiaj było jeszcze lepiej - wręcz cudownie.
- Nie kłóćmy się więcej - powiedziałam Philowi i pocałowałam go w usta.
- Nigdy więcej - odparł , po czym wstał , poszedł do kuchni i wrócił ze "śniadankiem do łóżka".
- Kochanie ale ja mam ręce , sama mogłam zrobić coś do jedzenia - stwierdziłam.
- Nie dyskutuj tylko jedz - powiedział Philip - a ja tym czasem wychodzę - dodał.
- Dokąd idziesz ? - zapytałam.
- Eeem... muszę załatwić kilka rzeczy w mieście - odpowiedział.
- Ale jest niedziela , co ty chcesz załatwiać ?? - zdziwiłam się.
- Wrócę nim się obejrzysz , jedz bo ci wystygnie - powiedział i wskazał na mój talerz z jajecznicą po czym ubrany szybko zniknął z mojego pola widzenia.
Zrobiłam to o co mnie poprosił i w końcu ruszyłam tyłek z łóżka. Zastanawiałam się , jak tam wczoraj poszło Sue i czy jest coś o czym powinnam wiedzieć , w końcu wczoraj została z tym swoim Harrym sam na sam. Moja ciekawość wzięła górę i już po chwili czekałam aż Suzie odbierze moje połączenie. Czekałam czekałam , ale się nie doczekałam bo miała najprawdopodobniej wyłączony telefon.
- Widocznie też się dobrze bawili , tak jak ja z Philem - powiedziałam na głos i sama do siebie się zaśmiałam.
Nie minęło dużo czasu , rapten z 10 minut , kiedy Sue do mnie oddzwoniła.
- No i jak tam się miewa moja zakochana Susan ? - zapytałam wesoło.
- Cudooownie , to najlepszy facet jaki mi się do tej pory trafił - odparła cała w skowronkach.
- No to może do mnie wpadniesz i opowiesz mi o wszystkim ze szczegółami co ?? - zaproponowałam jej.
- W sumie to czemu nie ale jest taki malutki problemik - powiedziała.
- To znaczy ?? - spytałam.
- Nie ma mnie w domu , jestem u Harrego w apartamencie i nie mam jak się za bardzo dostać - wytłumaczyła mi chyba trochę zawstydzona.
- Nie gadaj , przespaliście się ze sobą ?! - zapytałam zszokowana chociaż przyznam , że spodziewałam się takiego czegoś.
- Nie będę ci opowiadać o takich rzeczach przez telefon , jak chcesz to przyjedź po mnie i pojedziemy od razu do ciebie - powiedziała Sue.
- Dobra , podaj adres - odpowiedziałam i już zaczęłam się ubierać.
Po prostu zżerała mnie ciekawość więc jak najszybciej zebrałam się do drogi , zabrałam swoje auto z garażu i udałam się pod wskazany przez Suzie adres. Na miejscu zrobiłam po prostu wielkie "wow" , sam budynek zapierał dech w piersi a jak dopiero musiało wyglądać mieszkanie Harrego ??
- Dzień dobry pani do kogo ? - zapytał mnie ochroniarz pilnujący tego , aby nie kręcili się tu przypadkowi ludzie.
- Harry... - chciałam odpowiedzieć ale nie wiedziałam jak on ma na nazwisko więc zaczęłam się plątać.
- Harry Styles ? - dopowiedział mężczyzna.
- Chyba tak , mogę ? - spytałam chcąc wjechać na parking.
- Nie , nie wpuszczamy tu byle kogo - odpowiedział szorstko.
- Ale ja tu jestem umówiona z przyjaciółką , miałam po nią przyjechać - tłumaczyłam mu ale zupełnie bezskutecznie.
- Nie interesuje mnie to , proszę nie blokować wjazu , do widzenia - odprawił mnie chamsko ochroniarz , wkurzyłam się.
- Suzie ? Jestem na miejscu ale nie mogę wjechać na parking bo jakiś facet mnie nie wpuścił - powiedziałam jej dzwoniąc do niej.
- Kurczę a tak chciałam żebyś zobaczyła jak tu jest pięknie , szkoda , no nic zaraz się zbieram i wyjdę do ciebie - odpowiedziała Sue ale widocznie ktoś (czyt. Harry) jej przerwał i powiedział coś do niej.
- Am , jednak wejdziesz , Harry zaraz po ciebie wyjdzie , zostaw gdzieś auto i podejdź do ochroniarza , Harry już idzie - powiedziała Susan.
Tak też zrobiłam. Znowu skierowałam się w stronę tego okropnego dryblasa a ten znowu zaczął wyjeżdżać z tymi swoimi tekstami :
- Samochodem czy bez i tak się tu pani nie dostanie - oznajmił.
- Zaraz to wyjaśnimy - odparłam.
- Dlaczego pani jest taka uparta ? Żadna napalona fanka nie ma szans żeby się tu przedostać , nikt nikogo nie będzie nachodził , na pewno nie na mojej zmianie - zaczął robić się chamski i zaraz zaraz... jaka napalona fanka ? Co on plecie ? Dziwny typ...
- Dzień dobry panu - powiedział uprzejmie Harry , który po krótkiej chwili się pojawił - Cześć Amelie - przywitał się i ze mną.
- Czyli ta dziewczyna nie kłamała ? Znasz ją Harry ? - zrobił wielkie oczy ochroniarz.
- Nie do końca ale może wejść - odpowiedział zielonooki brunet z lokami.
- Cóż... przepraszam za nieporozumienie , proszę - przepuścił mnie "milutki" już dryblas.
- Dzięki - odparłam i udałam się za Harrym do wewnątrz budynku.
- Chcesz wchodzić na 7 piętro po schodach czy wybieramy windę ? - zaśmiał się chłopak.
- Wiesz , nie jestem typem sportowca więc 7 pięter to dla mnie za dużo , winda - odparłam śmiejąc się z samej siebie.
- Hahaha ok , tędy , panie przodem - powiedział i przepuściwszy mnie przed sobą weszliśmy do windy.
- Strasznie ciężko się tu do ciebie dostać , twoi znajomi też przechodzą taką rewizję za każdym razem kiedy cię odwiedzają ? - zapytałam.
- Nie , nie mają takich problemów , przepraszam że dzisiaj trafiło na ciebie - odpowiedział Harry.
W tym samym momencie usłyszałam , a raczej usłyszeliśmy jakieś stukanie , warkot i trzaski a na samym końcu - zauważyliśmy brak prądu. Winda stanęła.
- Co się stało ? - spytałam lekko przestraszona.
- Nie mam pojęcia , mam nadzieję że to tylko chwilowa awaria - odparł Harry...
Hmmm... trochę krótki ale jutro dodam kolejny rozdział o którymś z chłopców i postaram się , aby był on dłuższy , w końcu musicie mieć co czytać prawda ?? ;)
Życzę Wam dobrej nocy i miłego jutrzejszego dnia , Directionowych snów :)
Buziaki , Aga :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz