HEJOO ;)
Cóż... miał być Louis a jest Liam , gniewacie się ?? Rozdział z Lou pojawi się jutro a jak na razie - Liam :)ROZDZIAŁ IV
- I co o tym sądzisz ? - zapytał chłopak - Pięknie prawda ?Faktycznie , wyglądało to cudownie. Tak , używam czasem takich miłych i kojących słówek ale tylko wtedy , kiedy dostrzegam coś wartego uwagi. Nie chciałam jednak dać Liamowi tej satysfakcji że CZASAMI potrafię być wrażliwa , odpowiedziałam tylko :
- No ujdzie - i wzruszyłam ramionami.
Tak dokładnie to znajdowaliśmy się w punkcie widokowym , gdzie było widać całą panoramę Londynu.
- Ciężko cię czymś zadowolić prawda ? - spytał ponownie chłopak.
- A co ?? Oczekujesz jakiejś odpowiedzi typu : "Wow Liam faktycznie genialne miejsce , jesteś cudowny" ?? Sorry ale nie - powiedziałam oschle. Wiem , trochę przegięłam ale ja naprawdę go nie lubiłam albo starałam się nie polubić...
- Szczerze mówiąc : tak - odparł chłopak.
- Aha - powiedziałam i podeszłam do barierek patrząc gdzieś w dal.
On podszedł do mnie i zrobił to co ja. Nic nie irtytowało mnie bardziej niż niezręczna cisza więc siłą rzeczy odezwałam się :
- Nie no... w sumie... w sumie to ładnie tu - wykrztusiłam z siebie. Liam odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się , po chwili powiedział :
- Wiesz co ? Nie jestem typem imprezowicza ale może wybierzemy się do jakiegoś lokalu ?
- Nie , stanowczo nie , nie lubię tych wszystkich melin - odparłam.
- Kto tu mówi o wszystkich ? Mam jedną sprawdzoną , skusisz się ? - drążył dalej Liam.
- Nie ! - odpowiedziałam podniesionym tonem - I w ogóle wiesz co ? Miało być tylko pół godziny a trwa to już znacznie dłużej więc będę się już zbierać - powiedziałam.
- Przykro mi , starałem się ale skoro musisz iść no to nie będę cię zatrzymywał , do zobaczenia - mam nadzieję niedługo - powiedział Liam.
Tsaaa jasne napewno - pomyślałam ale odpowiedziałam po prostu :
- Na razie - i ruszyłam w swoją stronę. Słyszałam tylko za sobą , jak dzwoni jego telefon. Nie minęła nawet minuta , kiedu ZNOWU usłyszałam charakterystyczny już płacz.
Nosz kurwa co tym razem ? - pomyślałam i po raz kolejny zmiękłam , wróciłam się i spytałam :
- Co się stało ?
On otrał ten swój zasmarkany nos i odpowiedział :
- Moja mama miała atak serca , jest na intensywnej terapii - i starł również łzy z policzków , łkając przy tym jak dziecko.
- Współczuję ale chyba nie będziesz tu stał jak ta ciota i pójdziesz do niej prawda ? Chociaż raz bądź facetem , ona Cię potrzebuje - powiedziałam starając się jak najmniej złośliwie.
- Nie mogę - odparł i przejechał rękoma po twarzy.
- Nawet mnie nie denerwuj człowieku , chodź , idziemy ! - powiedziałam bardzo stanowczym tonem i wręcz popchałam go do przodu aby w końcu ruszył tyłek i zaczął kierować się w stronę szpitala. Ja oczywiście szłam z nim. Przez całą drogę się nie odzywaliśmy , z wiadomych powodów , starałam się zrozumieć Liama więc o nic nie pytałam ani nie dogryzałam mu...
W końcu dotarliśmy na miejsce. Przed samym wejściem ten goguś spanikował i bał się wejść do środka , co za mięczak.
- Skoro nie chcesz tam wejść no to rozumiem że masz w dupie swoją matkę tak ? Niech sobie umiera w samotności bo jej rozpieszczony synuś nie jest na tyle dzielny aby zachować się jak na faceta przystało , naprawdę żal mi ciebie , ciebie i twojej mamy , że nie ma w tobie wparcia - powiedziałam mu.
Chyba trafiło to do niego bo wziął się w garść i odpowiedział :
- Chodźmy
W szpitalu kręciło się dużo ludzi którzy tradycyjnie musieli się na mnie gapić bo niewątpliwie mój strój przykuwał uwagę. Podeszliśmy do recepcji i spytaliśmy o niejaką panią Payne , matkę Liama po czym udaliśmy się we wskazane przez pielęgniarkę miejsce. Chłopak wszedł do swojej rodzicielki a ja zostałam na korytarzu. Po kilkunastu minutach wyszedł i uśmiechnięty powiedział :
- Nie jest tak źle , za parę dni stąd wyjdzie , dziękuję ci za pomoc , jesteś kochana...
- Nie słodź mi tak bo rzygnę tęczą i wiesz co ? Może faktycznie chodźmy na jakieś piwo albo coś mocniejszego , musisz koniecznie wyluzować stary - odpowiedziałam i wstałam z krzesła by móc w końcu opuścić to miejce , Liam stał więc zapytałam :
- Idziesz czy nie ? - i wtedy się do mnie dołączył.
Udaliśmy się do proponowanego przez Payne'a klubu i zamówiliśmy sobie po drinku. Nie wiem co się ze mną działo bo normalnie nigdy nie przyszłabym do takiego lokalu , nie siedziałabym tutaj z jakimś kolesiem i nie popijałabym z nim drinka. Cóż , widocznie coś uległo zmianie , Liam wyluzował a jak to pod wpływem alkoholu ze mną bywa , ze wszysktkiego się śmiałam i ogólnie miałam pozytywną bombę. Po 4 drinku stwierdziłam jednak że już starczy i zakomunikowałam wstawionemu Payne'owi , że wracam do domu.
- Odprowadzę cię , jest już późno - wybełkotał.
- Nie , sama pójdę a ty paszoł w swoją stronę - powiedziałam śmiejąc się jakbym była na jakiejś fazie.
- Idę z tobą ! - krzyknął i chwiejnym krokiem podszedł do mnie. W końcu oboje jakoś opuściliśmy klub i poczłapaliśmy do mojego tzn. ciotki mieszkania. Liam chciał się ładować ze mną ale zatrzymałam go i powiedziałam :
- Już dalej nie idziesz , cholera i jeszcze na dodatek wiesz gdzie mieszkam
- Plus dla mnie - mamrotał Payne.
- Idź sobie ! - powiedziałam ale on nie zareagował.
W tym samym momencie odwróciłam się do niego tak że stykałam się prawie z jego nosem. Nic nie mówiąc patrzyłam się na niego , robiąc przy tym pewnie jakiś pijacki wyraz twarzy. Nagle , całkowicie impulsywnie oboje zaczęliśmy się baaaardzo namiętnie całować. Straciłam kontrolę ale szybko ją odzyskałam , spoliczkowałam Liama a potem szybko pobiegłam do mieszkania...
Podoba się :) Mam nadzieję że tak , jutro będzie rozdział z Louisem ;)
Śpijcie dobrze , do jutra , buziaki , Aga :*
Rozkręca się :)
OdpowiedzUsuńFajnieee :D ale ta bohaterka jest troche nieogarnieta
OdpowiedzUsuńFaaaajne :D
OdpowiedzUsuń