TO ZNOWU JA :)
Mam dla Was drugą dzisiejszą notkę którą jednak jest IV rozdział opowiadania o Louisie. Jutro być może dodam imagina i coś jeszcze a teraz - lekturka :ROZDZIAŁ IV
- Kocham Cię najbardziej na świecie...- Ja Ciebie też , jesteś dla mnie najważniejszy , nie mogę bez Ciebie żyć...
- Wyjdziesz za mnie ?...
- Oczywiście... Louis...
Sen... Taki piękny sen , który mógł trwać wiecznie ale ból był nie do zniesienia. Obudziłam się w jakimś obcym mi pomieszczeniu. Była noc i światło było zgaszone ale to nie przeszkodziło mi w rozpoznaniu miejsca w którym się znajdowałam - był to szpital. Wszystko mnie bolało , nie wiedziałam co się ze mną dzieje , pamiętam tylko te światła. Rozejrzałam się dookoła sali. Byłam sama , podłączona do jakiejś aparatury , z gipsem na ręce i nogą na wyciągu. Czułam się okropnie , zaczęłam płakać. Mój płacz był chyba dość głośny bo do pomieszczenia weszła jakaś kobieta , chyba pielęgniarka albo lekarka , nie wiem.
- Dobry wieczór Diana , jak się czujesz ? - spytała miło kobieta.
- Wszystko mnie boli , co się ze mną dzieje ?! - wykrzyczałam przez łzy.
- Spokojnie kochanie , miałaś wypadek ale wszystko wróci do normy , będzie dobrze - pocieszała mnie kobieta.
- A co mi konkretnie jest ? - zapytałam starając się opanować łzy.
- Masz złamaną rękę i nogę , lekki wstrząs mózgu , złamane dwa żebra i siniaki no ale jak już wcześniej powiedziałam - będzie dobrze , szybko wyzdrowiejesz - odpowiedziała mi.
- Czy mamy kogoś powiadomić ? Masz tu jakąś rodzinę ? - zapytała kobieta.
- Nie , jestem z Polski i nie mam tu żadnej rodziny ale proszę , w moim telefonie jest numer do mojej mamy , niech pani do niej zadzwoni i powie co się stało - powiedziałam i z wielkim wysiłkiem podałam jej komórkę która leżała na szafce.
- Dobrze , zadzwonię do Twojej matki i wszystko jej opowiem , ty się niczym nie martw i staraj się jak najwięcej odpoczywać - poinstruowała mnie kobieta.
- Ale ten ból... - zaczęłam.
- Z czasem przejdzie , śpij proszę - uśmiechnęła się i wyszła z sali.
Zanim udało mi się zasnąć , przypomniał mi się mój sen. Sen , w którym pojawił się Louis Tomlinson. Był cudowny , chciałabym się z niego nie budzić. Wystarczyło jedno nasze spotkanie żebym chyba (podkreślam chyba) się w nim zakochała ot tak - od pierwszego wejrzenia. Matko to takie niedorzeczne. Miałam zejść na ziemię a tymczasem znowu myślę o Nim no ale cóż , widocznie jest to silniejsze ode mnie.
W końcu udało mi się usnąć , tym razem nic mi się nie śniło. Obudziłam się rano. Słyszałam tylko szum na korytarzu , coś się tam chyba działo. Usilnie i dość mozolnie próbowałam się podnieść z łóżka. Po paru minutach udało mi się usiąść tak na pół leżąco. Akurat w tym samym momencie przyszedł do mnie lekarz.
- Dzień dobry - zaczął.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się.
- Nazywam się Patrick Stone i jestem pani lekarzem prowadzącym - przedstawił się miło mężczyzna.
- Ok rozumiem - powiedziałam.
- Pewnie już pani wie co się pani przytrafiło , nie wyglądało to dobrze ale prognozy są dobre. Musi tu pani oczywiście jeszcze trochę zostać ale wszystko wraca do normy - wytłumaczył doktor.
- Proszę mi mówić po imieniu - Diana , a czy zadzwoniliście do mojej mamy - zapytałam.
- Tak , pani... to znaczy twoja mama przyleci jutro - odpowiedział.
- Mam jeszcze jedno pytanie - powiedziałam.
- Tak ?
- Co to za zamieszanie tam na korytarzu ? Coś się stało ? - spytałam.
- Nie , nic się nie stało. Jest tu zespół One Direction. Są ambasadorami jednej z fundacji , króra wspiera chore dzieci i młodzież a dzisiaj odwiedzają naszych pacjentów - wytłumaczył mi lekarz.
- Aha , to dobrze - uśmiechnęłam się.
- Tak. Jeśli byś czegoś potrzebowała to wciskaj ten czerwony guzik a na pewno ktoś przyjdzie - powiedział mężczyzna.
- Ok , dziękuje - odpowiedziałam.
Lekarz wyszedł z sali a ja poniekąd ucieszyłam się faktem , że One Direction jest w tym szpitalu. Wiem że nic mi to nie da , że nawet ich nie zobaczę ale samo to że tu są bardzo mnie ekscytowało.
Minęło parę godzin. Leżałam sobie w bezruchu no bo co innego mi pozostawało , kiedy nagle ktoś wparował do mojej sali. Pięciu chłopaków z impetem wpadło tu jak do jakiejś obory ale zaraz zaraz... to byli chłopcy z 1D !!
- O żesz w mordę ! - krzyknęłam.
- Oj sorki , pomyliliśmy sale - powiedział Liam.
- No właśnie , sorki - powtórzył Harry.
- Nie chcieliśmy przeszkadać - powiedział Zayn.
- Przepraszamy - powiedział Niall.
- Mówiłem im żeby... - powiedział a raczej próbował powiedzieć Louis. Chłopak najwidoczniej się zaciął.
- Lou ? - szturchnął go Niall.
- Eee... tak... - wymamrotał chłopak.
- Co ci ? - spytał Harry.
- Ja cię znam - powiedział Louis i wskazał na mnie palcem.
- Ja ciebie też - zaśmiałam się.
- Skąd się znacie ? - zapytał Zayn.
- Długo by opowiadać - powiedziałam i znowu się zaśmiałam.
- No to może nie będziemy ci przeszkadzać , wypoczywaj - powiedział Liam.
- Nie przeszkadzacie - odpowiedziałam.
- Skoro nie no to może wpadniemy do ciebie później co ? - spytał Harry i puścił mi oczko.
- Nie ma problemu - powiedziałam uradowana.
- To co , idziemy dalej ? - zapytał Niall.
- Idźcie , ja zaraz do was dołączę - powiedział Louis , miał dziwną minę.
- Ok - odpowiedzieli i wyszli.
Zostałam sama z NIM. Podszedł blisko mnie , usiadł i patrzył mi prosto w oczy. Siedzieliśmy tak w ciszy którą przerwałam :
- Eee... Louis ? Wszystko ok ? - spytałam.
- Tak - odpowiedział automatycznie.
- Chyba jednak nie do końca co ? - ciągnęłam dalej.
- Bardzo cię boli ? - wskazał na moją zagipsowaną rękę.
- Nie tak bardzo , prawie wcale - skłamałam bo bolała mnie jak cholera.
- To dobrze bo już się bałem - odpowiedział już troszkę bardziej wyluzowany.
- E tam , nie ma oczym gadać , jest ok i niedługo stąd wyjdę - zaśmiałam się aby całkiem rozluźnić atmosferę , nawet w miarę mi się to udało.
Lou posiedział ze mną chwilę po czym zapytał :
- Jest tu może jakaś kartka i długopis ?
- Nie wiem , zobacz tutaj - wskazałam na szafkę.
Chłopak znalazł jakiś skrawek papieru. Zapisał coś na nim , podał mi go do zdrowej ręki i powiedział :
- Do zobaczenia później - i wyszedł.
Cała ta sytuacja była dziwna. Louis nie zachowywał się normalnie. Był jakiś spięty , nieswój , zupełnie nie wiem dlaczego. Rozwinęłam karteczkę od niego. Gdy ją przeczytałam , na mojej twarzy pojawił się gigantyczny uśmiech i mega radocha. Od razu wszystko przestało mnie boleć. Na papierku było napisane :
"Co powiesz na randkę ? Szczegóły później" + numer telefonu , zapewne jego.
Miałam ochotę wyskoczyć z tego łóżka , pobiec do niego i rzucić mu się na szyję jak jakaś napalona wariatka ale z racji tego że miałam to utrudnione przez moje urazy , mogłam jedynie odliczać czas do jego przyjścia z chłopcami.
- To mój najszczęśliwszy dzień w życiu - pomyślałam.
Czas płynął strasznie wolno. Zrobiło się ciemno. Czekałam cierpliwie i za nic nie pozwalałam sobie usnąć bo przez leki przeciwbólowe byłam bardzo senna. Nie mogłam zasnąć bo One Direction obiecali mnie odwiedzić. W końcu się doczekałam :
- Hej hej - pierwszy wparował Louis z mega zacieszem na twarzy.
- Hej piękna - powiedział Harry.
- Dobry wieczór - przywitał się Liam.
- Vas Happenin ? - powiedział radośnie Zayn.
- Siemka - powiedział Niall.
- Hej chłopcy , proszę siadajcie - powiedziałam.
- I jak tam zdrówko ? - zapytał Lou.
- Coraz lepiej , z minuty na minutę się poprawia - powiedziałam i puściłam mu oczko.
- A jak tam odwiedziny u dzieci ? - spytałam.
- Udane - odpowiedział z zadowoleniem Zayn.
- Bardzo udane , dzieciaki cieszyły się na nasz widok - powiedział Liam.
- Cieszę się - uśmiechnęłam się.
- Może zagrać ci jakąś naszą piosenkę ? Oczywiście jeśli lubisz nasze kawałki - zapytał Niall.
- Pewnie i to jak - odpowiedziałam.
Chłopcy mieli świetne humory i zagrali i zaśpiewali mi swoje 3 piosenki. Gadaliśmy sobie o ich dziewczynach , o trasie , o fankach i tak ogólnie o życiu. Niestety przyszła pielęgniarka i kazała im już iść bo dochodziła 22.
- No cóż , w takim razie do widzenia - pożegnał się Liam i uśmiechnął się ciepło.
- Trzymaj się - powiedział Niall i delikatnie mnie przytulił.
- Dobrej nocki piękna - powiedział i posłał mi całuska Harry.
- Śpij dobrze - pożegnał się Zayn/
No i został nam jeszcze Louis. Szeroko się uśmiechnął , podszedł bardzo blisko mnie , nachylił się i szepnął mi do ucha :
- Jeśli się zgadasz , dzwoń kiedy masz ochotę.
Dałam mu buziaka w policzek. Chłopcy zrobili coś w rodzaju grupowego "uuuu". Pomachali mi na pożegnanie i wszyscy grzecznie i posłusznie wyszli z sali.
Ja natomiast znów zostałam ze swoimi myślami i powiem szczerze , że wszystkie one dotyczyły Louisa. Nie mogłam się doczekać kiedy stąd wyjdę i znów go spotkam. Zmęczona całym dniem i otępiona lekami w końcu zasnęłam...
Proszę bardzo , rozdział dodany i mam nadzieję , że się podoba :)
Jutrzejsze notki nie wiem czego konkretnie będą dotyczyć ale na pewno się pojawią :)
Czy chcecie abym jeszcze coś dodawała na bloga ? Jeśli tak - piszcie :)
Na dzisiaj to wszystko , trzymajcie się skarby :*
Buziaki , Aga :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz