One Direction

One Direction

23 września 2012

LOUIS - ROZDZIAŁ V

HEJ SKARBY :)

Bardzo Wam dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze , jesteście cudowne :*
Hmmm co dzisiaj ? Tak jak w tytule V rozdział opowiadania o Louisie bo dawno już nie dodawałam , cóż - miłego czytania :)

ROZDZIAŁ V

   - Skarbie ?
   - Kochanie ?
   - Diana ?
   - Córeczko ?
Obudził mnie czyjś głos. Otworzyłam swoje zaspane oczy i ujrzałam moją mamę. Myślałam że przyjedzie tutaj trochę później ale bardzo ucieszyłam się na jej widok. Strasznie się za nią stęskinłam.
   - Jak się czujesz słońce ? - zapytała mama.
   - Zdecydowanie lepiej - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
   - Lekarz mówi że niedługo wychodzisz - powiedziała mama.
   - To dobrze , wolałabym być u siebie w domu niż tutaj - odpowiedziałam jej.
   - Zostanę tu z tobą póki nie wyzdrowiejesz , wzięłam 2 tygodnie urlopu - powiedziała mama.
   - Cieszę się - odparłam i przytuliłam ją.

Minął tydzień...

Lekarz postanowił mnie wypisać do domu. Oczywiście za miesiąc muszę tu przyjść na zdjęcie gipsów i kontrolę po wypadku ale ogólnie jako tako jestem na tyle na chodzie , że mogę wyjść ze szpitala. Zapakowałam się z mamą do taksówki i pojechałyśmy do domu. Kiedy dotarłyśmy na miejsce , widać było gołym okiem że mama wszystko wyprzątała i dostosowała pod mój obecny stan zdrowia.
   - Głodna ? - zapytała.
   - I to jeszcze jak - zaśmiałam się.
   - W takim razie usiądź sobie wygodnie na kanapie , odpocznij i staraj się nienadwyrężać nogi , idę coś upichcić bo wcześniej kompletnie nie miałam na to czasu - powiedziała mama i poszła zająć się posiłkiem.
Ja w tym czasie włączyłam sobie telewizor , wyjęłam komórkę z kieszeni i wykręciłam numer do Louisa. Przez ten cały czas w szpitalu pisaliśmy do siebie smsy i ze dwa razy gadaliśmy przez telefon. Niestety był zbyt zajęty żeby mnie odwiedzić ale obiecał , że jak wrócę do domu to się spotkamy.
   - Halo ? - odebrał prawie od razu Lou.
   - Cześć Louis , prosiłeś żebym się odezwała jak będę w domu a więc jestem - powiedziałam tak jakoś nieskładnie.
   - To wspaniale , cieszę się - zaśmiał się chłopak.
   - Eee ja też no ale dobra , nie będę ci zawracać głowy , pewnie jesteś zajęty albo coś , pa - wypaliłam i chciałam się rozłączyć ale Lou mnie powstrzymał.
   - Zaraz zaraz , jakie pa ? Jakie zajęty ? Obiecałem że jak wrócisz do domu to idziemy na randkę nie pamiętasz ? - mówił chłopak.
   - Pamiętam ale myślałam że... sama nie wiem co myślałam - zaczęłam się tłumaczyć.
   - Będziesz jutro w domu ? - spytał Lou.
   - Tak , nigdzie się nie ruszam bo nawet nie mam za bardzo jak - zaśmiałam się.
   - A no racja , zatem do jutra - zaśmiał się i rozłączył chłopak.
Do jutra... DO JUTRA ?!! Przecież ja kompletnie nie wyglądam , mam wszędzie jakieś siniaki a on się ze mną umawia !! To jest jakiś samobójca albo ma tak dobre serce , że umówił się ze mną z litości. Boże , mam taki mętlik w głowie że naprawdę już sama nie wiem co myślę i wygaduję , po tym wypadku coś mi się chyba poprzestawiało w głowie. Ech... w każdym bądź razie mam jutro , nazwijmy to "randką" - spotkanie z Louisem.
Po zjedzonym posiłku musiałam jakoś przekonać moją mamę , żeby jutro zostawiła mnie na cały dzień samą w domu bo jakoś nie wyobrażam sobie mojej rodzicielki jako przyzwoitki na jutrzejszej randce.
   - Mamo ? - zaczęłam - Nie miałabyś może ochoty pójść sobie jutro na jakieś zakupy albo do kina albo do galerii ?
   - No raczej nie , przecież ktoś musi się tobą opiekować - odpowiedziała - A skąd taki pomysł ? - zapytała.
   - Po prostu chciałam żebyś nie była do mnie uwiązana przez 24 godziny na dobę i mogła się troszkę rozerwać - odpowiedziałam.
   - Kochanie , nie czuje się do ciebie uwiązana i naprawdę nie chcę cię zostawiać samej - powiedziała mama.
   - Ale ja mam już 20 lat , umiem o siebie zadbać - tłumaczyłam jej.
   - Czemu chcesz się mnie pozbyć ? - spytała podejrzliwie robiąc przy tym komiczną minę.
   - Dobra powiem wprost , na jutro umówiłam się tutaj z moim znajomym i szczerze mówiąc wolałabym być z nim sam na sam , rozumiesz... - powiedziałam.
   - Trzeba było tak od razu - powiedziała mamuśka - A swoją drogą nie chwaliłaś się że masz chłopaka - dodała ze swoim dziwnym uśmieszkiem.
   - Bo nie mam , to znajomy - odparłam.
   - Rozumiem rozumiem koteczku , już nic mi nie tłumacz - zachichotała mama - W takim razie skoro ma się kto tobą jutro zająć , skuszę się na te zakupy - dodała.
   - Dziękuję ci dobra kobieto - zaśmiałam się.
Resztę dnia spędziłyśmy na babskich ploteczkach , wspólnych ulubionych serialach i innych tego typu rzeczach. Brakowało mi na codzień mamy więc takie chwile były dla mnie bardzo radosne. Po całym dniu , wykąpana i przebrana w piżamę położyłam się do mojego wygodnego łóżka. Na dobranoc dostałam smsa od Louisa : "Śpij dobrze , do jutra :*". Zasnęłam...
Rano obudziłam się w genialnym humorze. Trochę dokuczała mi zagipsowana i ręka ale stawało się to mało ważne w porównaniu do tego , co się miało dzisiaj wydarzyć. Byłam poekscytowana dzisiejszym spotkaniem z Lou ale obiecałam sobie , że nie będę ani  nachalna ani wścibska. Kiedy doczołgałam się do kuchni , mamy nie było. Na blacie zostawiła tylko kartkę z napisem : "Miłej randki kochana , mamcia". Zaczęłam się śmiać. Zapowiadał się naprawdę super dzień. Po śniadaniu i wszystkich porannych czynnościach musiałam jakoś się ubrać. Minęło z pół godziny zanim mi się udało ale warto było , czułam że wyglądam ładnie. Posprzątałam dom , pokrzątałam się , weszłam na laptopa , pogadałam z rodzeństwem i strasznie szybko zleciał mi czas bo usłyszałam dźwięk dzwonka. Podeszłam do judasza ale nic nie było widać.
   - Co jest ? - pomyślałam i otworzyłam drzwi. Stał w nich nie kto inny tylko Louis.
   - Cześć - przywitał się wesoło. Jego uśmiech zabijał.
   - Heej - powiedziałam i odruchowo spojrzałam na judasz. Był zaklejony gumą.
   - To moja sprawka - przyznał się Lou.
   - Czemu zakleiłeś wizjer ? - zdziwiłam się.
   - Żebyś miała niespodziankę - zaśmiał się chłopak i wszedł do mojego domu.
   - Aha - powiedziałam i też się zaśmiałam.
   - Pożyczyłem kilka filmów od Harrego i pomyślałem że moglibyśmy któryś obejrzeć - powiedział chłopak.
   - Jasne , chętnie - odparłam i wzięłam od niego płyty.
   - Jak się czujesz ? - zapytał Lou.
   - Ogólnie dobrze tylko gips mi troszkę przeszkadza ale jest ok - odpowiedziałam - Rozgość się a ja w tym czasie przygotuję jakieś przekąski - dodałam.
   - Chyba śnisz , to ty siadaj a ja coś upichcę - powiedział Louis.
   - No nie wiem , jesteś pewien ? - zmrużyłam oko i podniosłam brew do góry.
   - Zaufaj mi , patrzysz na zawodowca - zaśmiał się Lou i powędrował do kuchni.
Ja zabrałam się za przeglądanie filmów. Żeby nie było zbyt słodziutko i cukierkowo wybrałam melodramat. Uwielbiałam melodramaty i miałam nadzieję , że Louis nie będzie miał nic przeciwko. Z kuchni zaczął dobiegać jakiś hałas. Postanowiłam sprawdzić co się tam dzieje. Lou (nie wiem jakim cudem) był cały w mące a wszystkie garnki leżały na podłodze. Kiedy tylko to zobaczyłam , wybuchnęłam głośnym śmiechem.
   - Eee no jakoś samo tak wyszło - wzruszył ramionami brunet.
   - Idź się umyj , ja się tym zajmę - powiedziałam jednocześnie nadal nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Louis poszedł się doprowadzić do porządku a ja w tym czasie wzięłam się za gotowanie. Po 15 minutach chłopak wrócił czysty ale za to bez koszulki. Oniemiałam z wrażenia , to ciało , te ramiona , ten brzuch. Gapiłam się na niego z dobrą minutę. Jednak oprzytomniałam i powiedziałam :
   - Chodź spróbować - wskazałam na garnek z potrawą.
Podałam mu łyżkę a on zamiast spróbować... maznął moją twarz sosem.
   - Osz ty - powiedziałam i zrobiłam to samo.
Od czynu do czynu oboje byliśmy cali umorusani i zaczęliśmy się z tego powodu śmiać.
   - Poczekaj wytrę cię - powiedział Lou i wziął szmatkę.
Starł sos z moich rąk , szyji , policzków , czoła , nosa i brody , pozostawił usta.
   - Daj tą ściereczkę bo przegapiłeś jedno miejsce - powiedziałam uśmiechając się.
   - Sam zetrę - odpowiedział Louis , zbliżył się do moich ust... i złożył na nich namiętny pocałunek - Już - dodał i złapał mnie za dłonie patrząc mi prosto w oczy.
   - Eee... chodźmy oglądać film - szepnęłam i musnęłam jego policzek.
Usadowieni wygodnie na kanapie rozpoczęliśmy seans. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam. Przebudziłam się. Telewizor był zgaszony , światła również a jedyne co spostrzegłam to... Lou śpiącego słodko na moich kolanach...


To prawda , Boo Bear bardzo słodko wygląda kiedy śpi :D
Zresztą tyczy się to również i Harrego i Liama i Nialla i Zayna...
Czy rozdział może być ? :)
Jeszcze raz dziękuję za komentarze i odwiedziny :*
No i pytanko : co chcecie żebym jutro dodała ? Rozdział albo imagin ?
Co wybierzecie to dodam :)

Trzymajcie się kochane , buziaki , Aga :*





2 komentarze: