One Direction

One Direction

18 września 2012

NIALL - RODZIAŁ I

HEJKA :)

Czas się wziąć do roboty. Mówię tu o szkole no i oczywiście o blogu. Dzisiaj dodaję pierwszy rodział opowiadania o naszym (19-letnim już) Niallu. Oto i on :

WSTĘP : Wiecie co ? Szczerze Wam powiem , że strasznie zazdroszczę tym osobom , które zmagają się z takimi przyziemnymi , codziennymi problemami , że wiąża się z kim chcą i jak chcą , że są wolni. Wolałabym być zwykłą nastolatką niż taką , która jest bogata (tak właściwie ma bogatych rodziców) a jednocześnie cholernie nieszczęśliwa. Niestety los czasami los nie jest zbytnio łaskawy i nie zawsze wszystko jest po naszej myśli. Jest jednak prosty sposób aby coś zmienić - wystaczy tego bardzo chcieć , tak jak ja chciałam...

ROZDZIAŁ I

   - Julia ! - usłyszałam głos matki.
   - Już idę mamo ! - krzyknęłam.
   - Za minutę chcę cię tu widzieć ! - znów usłyszałam głos rodzicielki.
No tak , kolejny ważny bankiecik na którym tradycyjnie wszyscy będą się tak sztucznie lansować. Od zawsze tak było - spotkania , gale , bankiety. Nienawidziłam tego. Wolałam spędzać czas w domu przy jakiejś dobrej książce lub słuchając mojego ukochanego One Direction. To mogłam robić godzinami. Niestety w tej właśnie chwili musiałam szykować się na bankiet z moimi rodzicami. Musiałam bo miałam jeszcze 17 lat a rodzice uważali , że w pełni samodzielna będę dopiero wtedy , kiedy się ustatkuję , wyjdę za mąż i takie tam...
Miałam na sobie prostą błękitną sukienkę i delikatną biżuterię. Nie lubię jakiś przesadnie strojnych kreacji więc sama takowych nie noszę. Musnęłam jeszcze tylko policzki różem , poprawiłam włosy i byłam gotowa. Zeszłam na dół. Rodzice czekali już na mnie.
   - Jakoś tak za skromnie - skwitowała mnie mama.
   - Jest dobrze , ślicznie wyglądasz - powiedział tata.
Miałam olbrzymią nadzieję , że nie będą chcieli zostać na tym bankiecie do końca albo chociaż pozwolą mi wcześniej wrócić do domu.
   - Chodźmy w końcu bo się spóźnimy - poganiła nas mama.
Wszyscy posłusznie wyszliśmy i udaliśmy się na ten nieszczęsny bankiet. Dotarliśmy na miejsce. Już od samego początku cała ta "impreza" wydała mi się baaardzo sztywna. Zawsze siedziałam przy stoliku odliczając tylko godziny do powrotu do domu , gdy w tym samym czasie moi rodzice bawili się w najlepsze. Tym razem było jednak nieco inaczej.
   - Julia poznaj Markusa - powiedziała moja mama podchodząc z jakimś chłopakiem.
   - Hej - przywitałam się.
   - Hej śliczna - odpowiedział.
   - No to bawcie się dobrze - powiedziała moja matka i szybko gdzieś zniknęła zostawiając mnie z tym kolesiem.
   - Widzę że się nudzisz , może się gdzieś przejdziemy ? - zaproponował Markus.
   - Chętnie , bardzo chętnie - ucieszyłam się , że nie będę musiała tu siedzieć.
Wyszliśmy z budynku. Było zimno. Zresztą w Londynie wieczory zawsze są chłodne.
   - Więc masz 17 lat tak ? - zaczął rozmowę chłopak.
   - Zgadza się , za kilka miesięcy skończę 18 - odpowiedziałam.
   - Czym się interesujesz ? - kontynuował dalej.
   - Bardzo lubię poezję , literaturę , ogólnie książki ale oprócz tego mam jeszcze inne zainteresowania - powiedziałam.
   - Jakie na przykład ? - zapytał Markus.
   - Może później ci powiem - odpowiedziałam mu tajemniczo po czym zaproponowałam abyśmy poszli w moje ulubione miejsce.
Było to pozornie banalne i przewidywalne miejsce ale może właśnie dlatego je tak lubiłam. Dotaliśmy... do parku. To tutaj często spędzałam czas i relaksowałam się przy dźwięku fontanny.
   - Usiądziemy ? - spytałam wskazując na ławeczkę przy samej fontannie.
Zrobiło się ciemno. Bałam się ciemności ale w sumie byłam tu z Markusem więc strach jako tako mnie opuścił.
   - Chodź , widzę że ci zimno - powiedział chłopak i wyciągnął ku mnie swoje ręce.
   - W sumie czemu nie - pomyślałam.
Siedzieliśmy w ciszy. Patrzyliśmy na wodę wtuleni w siebie (tylko dlatego że było mi zimno) i nic nie mówiliśmy. Nagle Markus zaczął się do mnie przybliżać i jakby chciał się nachylić do pocałunku.
   - Nie , proszę - odepchnęłam go.
   - Dlaczego nie ? - zapytał wyraźnie zirytowany.
   - Ja nie jestem taka jak myślisz - powiedziałam.
   - To znaczy jaka ? - znów zapytał zdenerwowany.
   - Po prostu nie całuję się z osobami których nie znam i do których nic nie czuję , myślę że to logiczne - wytłumaczyłam mu spokojnie.
   - W takim razie po co tu ze mną przylazłaś co ? - podniósł głos.
   - Przyszłam tu jako twoja koleżanka , znamy się może z 3 godziny - powiedziałam.
   - No i co z tego ?! Co ty nie wiesz jak to jest ?! Czy ty w ogóle kiedykolwiek miałaś chłopaka ?! Wiesz w ogóle coś o miłości ?! - krzyczał Markus.
   - Markus... - powiedziałam zdławionym głosem.
   - Pewnie że nie wiesz , nikt się tak nie zachowuje , jesteś jakąś popapraną dziwaczką i wiesz co ? Ja stąd spadam , znasz drogę powrotną , nara ! - powiedział i faktycznie poszedł.
Zatkało mnie. Podkuliłam nogi i zaczęłam płakać. Byłam słaba psychicznie. Zabolały mnie jego słowa , nie miał racji , byłam kiedyś zakochana i wiem co to jest miłość. Nie mogę uwierzyć że takie coś powiedział. Długo tak siedziałam i chyba nawet na chwilę przysnęłam. Obudziłam się , była noc a na dodatek byłam sama jak palec. Bardzo się bałam ale musiałam wstać i wracać do domu.
Wyszłam z parku , zdjęłam obcasy i szłam przed siebie miastem. Była sobota więc dużo ludzi bawiło się w kluach i na dyskotekach. Szczęście i bestroska - to widziałam w ich oczach , to czego u mnie nie ma , nie było i raczej nigdy nie będzie. Zamyślona stawiałam kolejne kroki w stronę domu , do którego miałam jeszcze spory kawałek. Nagle ni stąd ni z owąd otworzyły się drzwi jakiegoś lokalu i ktoś wpadł prosto na mnie.
   - Ups , przepraszam - powiedział chłopak , blodnych w okularach przeciwsłonecznych i czapce z daszkiem do tyłu. Był raczej pijany ale z wyglądu kogoś mi przypominał.
   - Nie szkodzi - odparłam bez emocji i ruszyłam w dalszą drogę.
   - Poczekaj ! - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się i chłopak stał tuż przede mną.
   - Dokąd idziesz bez butów ? - wskazał na pantofle w mojej ręce.
   - Do domu - odpowiedziałam.
   - Pójdę z tobą - powiedział.
   - Nie trzeba , poradzę sobie , dziękuję - powiedziałam.
   - No to może ja się przedstawię , Nial Horan - powiedział chłopak a mi opała szczena.
   - Ekhem... ten Niall Horan ? Ten z One Direction ? - spytałam zdziwiona i podekscytowana jednocześnie.
   - Tak - uśmiechnął się blondyn.
   - A co ty tu robisz ? Sam bez obstawy i bez piszczących fanek ? - kontynuowałam pytanie.
   - Mam swoje sposoby , byłem z Harrym i Zaynem ale wrócili już do domu - odpowiedział Niall.
   - Cóż , w takim razie miło było cię poznać Niall , naprawdę wielki zaszczyt - powiedziałam i ruszyłam w dalszą drogę.
   - Pani pozwoli - rzekł blondyn i podał mi rękę.
   - Dobrze , no to chodźmy - szczerze się uśmiechęłam , podałam mu swoją dłoń i razem poszliśmy w jednym kierunku.


Hmmm... wyszedł z tego taki jakby a'la imagin ale jest to pierwszy rozdział OPOWIADANIA , takie dwa w jednym :) Jutro dodam być może II rozdział opowiadania o Zaynie lub V o Louisie , może to być też jakiś imagin , zobaczymy , na pewno coś będzie.
Jeszcze jedna ważna sprawa - bardzo Wam dziękuję za odwiedziny bloga , jestem szczęśliwa bo liczba wejść z dnia na dzieć wzrasta , naprawdę mnie to cieszy :) Jeszcze raz - DZIĘKUJĘ :*

No cóź , to by był koniec na dzisiaj także mam nadzieję że rozdział się podoba a jak nie no to piszcie w komentarzach co mam zmienić albo co dodać :)

Pozdrawiam Was cieplutko , buziaki , Aga :*

2 komentarze:

  1. niezłe opowiadanie, dzięki za inspiracje .... czekam na kolejne =D

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww zapowiada się słodko, zaczynam czytać dalej! wciągnęłam się:)) Pozdrawiam Daria*

    OdpowiedzUsuń